Politycy chodzili w kółko po studio TVP. Kuriozalna kłótnia o flagę Niemiec

Dorota Kuźnik
24 września 2023, 15:27 • 1 minuta czytania
Niedzielny program "Woronicza 17" obfitował w absurdalne sytuacje. Zaczął się od możliwie najbardziej tendencyjnie zadanego pytania, jak to tylko możliwe, a potem było już tylko mocniej. Doszło nawet do tego, że politycy krążyli po studio, wymieniając się... flagą Niemiec.
Kolejna awantura w TVP. Nagranie z kuriozalenej wymiany flagi Niemiec Fot. VOD Woronicza 17 screen

Gośćmi programu "Woronicza 17" w TVP Info był między innymi Jacek Ozdoba z Suwerennej Polski oraz Robert Kropiwnicki z PO. Przedstawiciel obozu rządzącego postanowił wręczyć podczas programu Kropiwnickiemu "prezent".


– Ja mam tu dla pana taki prezent, żeby nasi widzowie widzieli. Postawię tu panu taką flagę – powiedział Ozdoba, kładąc politykowi opozycji na stole niemiecką chorągiewkę.

– To jest obrzydliwe – skomentował wymowny gest Kropiwnicki i oddał flagę ziobryście. Ten zwrócił mu ją ponownie, więc Kropiwnicki przekazał ją do prowadzącego Miłosza Kłeczka. Ten znów zaniósł ją Kropiwnickiemu, który ostatecznie przełożył ją na stół, który oddzielał obozy polityczne.

Na nagraniu z całego zajścia można zobaczyć, jak kuriozalne były to sceny.

Wręczenie flagi miało być nawiązaniem do zarzutów, którymi rząd PiS regularnie obarcza Donalda Tuska utrzymując, że ten jest politykiem, który działa wyłącznie w interesie Niemiec.

Awantura u Kłeczka i wyzywanie od chamów

Wymiana flagi była jedną z wielu kuriozalnych sytuacji, które miały miejsce podczas programu na antenie rządowej TVP Info. Jak informowaliśmy w naTemat, w trakcie emisji nawiązała się karczemna awantura, a prowadzący zwyzywał jednego z posłów od chamów.

Miłosz Kłeczek zaczął program od zadania pytania: "Czy film Agnieszki Holland 'Zielona granica', to wstrętny paszkwil, który szkaluje obrońców polskich granic?"

Jak zaznaczył prowadzący, odpowiedź na pytanie ma być ograniczona do "tak" lub "nie", ale dwóch posłów powiedziało, że nie będzie się wypowiadać, bo filmu nie widziało. Zrobił to Dariusz Wieczorek z Lewicy oraz Paweł Bejda z PSL. Mimo to prowadzący naciskał, by goście wypowiedzieli się na podstawie fragmentów, które są dostępne w sieci.

Przeciwko temu zbuntował się poseł PSL, który wskazał, że pytanie jest tendencyjne i nie jest w stanie na nie odpowiedzieć. W tym celu posłużył się przykładem, że to tak jakby zapytał Miłosza Kłeczka o to, czy przestał bić swoją żonę. Pracownik TVP jednak nie zrozumiał metafory i potraktował pytanie dosłownie, za co nazwał Bejdę "chamem".

Oberwało się także Robertowi Kropiwnickiemu, którego z kolei Kłeczek postanowił obrazić w innym, nieco bardziej finezyjnym – jak na niego – stylu. Postanowił użyć sformułowania, że "konstruował pytania z myślą o tym, że będzie przedstawiciel Platformy i będą one na tyle proste, że nawet on powinien je zrozumieć".

Miłosz Kłeczek nie jest jedynym pracownikiem TVP, który w ten sposób traktuje rozmówców. Ostatnio Magdalena Ogórek nazwała Katarzynę Lubnauer "oszustem", a Michał Rachoń przerwał w pierwszych zdaniach konferencję Donalda Tuska i doprowadził do burdy.