Ogórek reaguje na ostrą opinię Kozyry. "Z płcią piękną ma jakiś kłopot"
Kozyra gorzko podsumował Ogórek. Prezenterka TVP odpowiada
W ostatniej rozmowie z Plejadą były prowadzący "Mam talent" skrytykował Magdalenę Ogórek, zwracając uwagę na jej pretensjonalny ton i ataki, stosowane wobec każdego, kto atakuje PiS.
– Oglądałem dwa dni temu program prowadzony przez panią Ogórek. Zawsze to było poniżej pewnego standardu dziennikarskiego, ale teraz ona jest po prostu tak napastliwa, mówiąc do pani Lubnauer: "niech pani nie robi bazaru" – powiedział.
Chodzi o sytuację z programu "Minęła dwudziesta", gdzie doszło do ostrej wymiany zdań między Ogórek a posłanką KO Katarzyną Lubnauer. Parlamentarzystka zarzuciła prezenterce TVP Info, że jest "funkcjonariuszem partyjnym". Ta w odpowiedzi stwierdziła, że posłanka "ukrywa posiadane obligacje" w oświadczeniu majątkowym. Kozyra kontynuował swoją wypowiedź. – Do Telewizji Polskiej opozycyjni politycy przychodzą, ale słychać, że mają ściszone mikrofony, więc nawet słabo ich słychać. Nie mogą się przebić przez prowadzącą, w tym przypadku panią Ogórek – dodał.
Ale jeżeli PiS przegra, to pani Ogórek nie znajdzie pracy, nie będzie mogła kupować drogich torebek i prawdopodobnie będzie bezrobotna, więc ona walczy o życie tak samo, jak pan Rachoń.
– Nie ma co się dziwić, trzeba ją (Ogórek - przyp. red.) też zrozumieć. Oni walczą o swoje życie, ale my musimy być świadomi tego, co tak naprawdę stanie się 15 października. My wszyscy musimy pójść na wybory po to, żeby zmienić ten kraj na taki, w którym chcemy żyć i którego się nie będziemy wstydzić na zewnątrz – skwitował.
Na odpowiedź samej zainteresowanej nie musiał długo czekać. Dziennikarka odniosła się do całej sytuacji na Instastory.
"Jakiś nieznany mi zupełnie pan chce zaistnieć w świecie mediów. Szkoda, że nie ma własnych osiągnięć i musi promować się na moim nazwisku. Zerknęłam w Google: ostatnio atakuje same kobiety – może na polu z płcią piękną ma jakiś kłopot. Życzę zatem szczęścia!" – napisała.
Co jeszcze powiedział Kozyra?
Dodajmy, że Robert Kozyra w ostatnim czasie znów zdaje się o sobie przypominać, wypowiadając się na różne tematy w wywiadach. W sierpniu było głośno po jego niepochlebnych słowach na temat Julii Wieniawy czy Małgorzaty Rozenek-Majdan.
Wspomnianą rozmowę z Plejadą zaczął od wypowiedzi na temat "Zielonej Granicy". Produkcja w reżyserii Agnieszki Holland od dwóch tygodni jest ostro krytykowana przez środowisko prawicy, w tym przez Zbigniewa Ziobrę czy Jarosława Kaczyńskiego.
Twórcy filmu "Zielona granica" podkreślają, że ich celem było ukazanie ludzkiego wymiaru kryzysu na granicy polsko-białoruskiej. Podczas Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni również pojawiały się odniesienia do dzieła Holland.
Tymczasem w serwisach TVP prezentowane są odmienne relacje na ten temat. Kozyra uważa, że postępowanie obecnej partii rządzącej kompromituje Polskę.
W standardach Europy Środkowej XXI w. normalnie powiedzielibyśmy, że jest to przegięcie, że jest to oburzające. Ale to jest standard działania PiS-u. To, że akurat zaatakowali teraz film Agnieszki Holland, to nie jest zaskoczenie, bo są właściwie w końcówce kampanii – użyli tego tylko i wyłącznie po to, żeby mobilizować swój elektorat, który jak widzieliśmy ostatnio z wyników sondaży, jest największy ze wszystkich partii, ale dużo mniejszy niż generalnie PiS miał do tej pory, więc to jest narzędzie do mobilizacji swojego elektoratu.
– To jest oczywiście przykre, ale w przypadku akurat Agnieszki Holland, to zachowanie PiS-u ma trochę silniejsze oddziaływanie, dlatego że o tym, w jaki sposób PiS się zachowuje, w tym przypadku piszą portale i gazety na całym świecie – zaznaczył Kozyra.
– To jest po prostu dla Polski ośmieszające. Dla nas straszne, przykre, ale dla Polski jest to po prostu ośmieszające. Oglądałem BBC i mówiono o tym w głównym wydaniu dziennika o godz. 22, to jest po prostu przykre – dodał.
Czytaj także: "Teraz ja mówię! Jest pani oszustem!". Ogórek nie wytrzymała w starciu z posłanką KO
Osoby występujące w "Zielonej granicy" doświadczają zastraszania. Robert Kozyra uważa, że obecnie nikt nie jest w stanie poczuć się w pełni bezpieczny.
– Nie tylko ludzie kultury (mogą się obawiać - red.), dlatego że Borys Budka został zaatakowany w Katowicach w galerii handlowej. Widać jednak, że to, co robi PiS i jak używa telewizji publicznej do szczucia na ludzi, ma swój efekt – zauważył.
– Ludzie mają sprane mózgi i zachowują się w tak irracjonalny sposób, jak człowiek w Katowicach. Mieliśmy niestety w Polsce straszny przypadek prezydenta Gdańska, który nikogo nic nie nauczył, szczególnie PiS-u – podsumował były juror "Mam talent!".