Radoliszki wyglądają jak prawdziwe, ale to tak naprawdę skansen. Gdzie Netflix kręcił "Znachora"?
Remonty, rewitalizacje i nowe inwestycje są świetne dla mieszkańców, ale dla filmowców – paradoksalnie – już nie do końca. Wielu miejsc, które kiedyś mogły grać historyczny budynek, już nie ma (a przecież wystarczyło dodać szyld na obskurną kamienicę i voilà: sklep z II wojny światowej), są za nowoczesne lub... zbyt ładne.
Scenografowie produkcji dziejących się nawet w PRL mogą mieć obecnie problemy ze znalezieniem odpowiednich lokalizacji do kręcenia zdjęć, a w przypadku "Znachora" mówimy przecież o dwudziestoleciu międzywojennym. Epoce sprzed prawie stu lat. Okazuje się, że przy szukaniu lub tworzeniu planów istotne są nawet takie szczegóły jak np. rodzaj farby.
"Szczególnie problematyczne są stare budynki, które architektonicznie zachowały z grubsza swoją formę, ale są już odnowione, często ocieplane w nowych technologiach. Używane dziś tynki i farby odbiegają od tych historycznych. Zupełnie różna jest faktura ściany czy połysk farby. Dzisiaj wszystko jest takie ładniutkie. Inną rzeczą też jest to, że przyzwyczailiśmy się, że rzeczy stare, czyli z początku wieku, są zużyte, a one kiedyś też były nowe" – mówiła w materiałach prasowych scenografka "Znachora" Joanna Macha.
Gdzie powstały zdjęcia do "Znachora"? Ogromną rolę odegrał skansen w Lublinie
Zdjęć do "Znachora" tym razem nie kręcono na Podlasiu (tam powstało wiele scen z wersji Jerzego Hoffmana m.in. w Bielsku Podlaskim), ale w okolicach Łodzi (kamienica z początku filmu jest w Zgierzu) i Warszawy. Które jednak miejsca zagrały fikcyjne miasteczko Radoliszki (w fabule gdzieś niedaleko prawdziwego Radomia), willę Czyńskich czy żydowską karczmę (tzw. austerię), w której pracowała Marysia (Maria Kowalska)?
Długo szukaliśmy miejsca, gdzie mogłaby się rozgrywać akcja w austerii. Sprawdzaliśmy w typowych karczmach, ale austeria jednak jest troszeczkę innego typu miejscem. Ostatecznie powstała pod Górą Kalwarią w przestrzeni dworku, który jest w prywatnych rękach. Były tam elementy architektury postkomunistycznej, więc musieliśmy je ładnie zamaskować - właściciel nie miał z tym problemu. Najdalej pojechaliśmy do Lublina, gdzie otworzyliśmy nasze filmowe miasteczko. To było duże wyzwanie, zrobiliśmy dobudówkę w tamtejszym skansenie. Na szczęście nam na to pozwolono.
Tak więc lwia część scen, które widzimy na ekranie, to tak naprawdę Muzeum Wsi Lubelskiej. Ekipa zjawiła się tam na początku lutego tego roku i wykreowała filmowe Radoliszki (choć za wiele zmieniać nie musieli). To rzecz jasna nie jest takie klasyczne muzeum, ale skansen o powierzchni ponad 20 hektarów, gdzie zebrana została przeróżna (często zabytkowa) zabudowa, by odtworzyć przedwojenny klimat wsi, dworów i miasteczek.
Niektóre miejsca stworzono jednak od podstaw - tak było np. z salą operacyjną. Powstała od zera (tzn. wnętrze, a nie cały budynek), bo możemy narzekać na polskie szpitale, ale jednak nie są aż tak stare. Scenografowie starali się wyposażyć ją zgodnie z planami z początku XX wieku – dlatego np. sami zbudowali lampy i zamontowali je tak jak sto lat temu.
Miejscówki to nie wszystko. Jak oddano dawny klimat przez stroje i muzykę?
Kostiumografowie uszyli tak naprawdę niewiele strojów (np. prostą odzież wiejską lub kostiumy do scen, w których mogłyby się zniszczyć te wypożyczone). Z podobnego powodu, jak w przypadku scenografii: wyglądałyby zbyt nowocześnie. Dlatego przeczesywali magazyny w całej Europie, targi staroci, ale także i portale aukcyjne. Do "Znachora" wypożyczono stroje m.in. z tego samego miejsca, z którego pochodziły kreacje w "Downton Abbey".
Muzykę skomponował Paweł Lucewicz, ale w filmie usłyszymy też tradycyjne utwory. Początkowo artysta chciał użyć bardziej współczesnych środków, ale zrezygnował z tego pomysłu. "Pozostaliśmy jednak wierni gatunkowej, szerokiej instrumentacji z melodyjnymi tematami muzycznymi. Powstała muzyka, która poza swoją funkcją w filmie, pozwoliła mi wyrazić swój sentyment do starego kina" – zapewnił.
Zależało nam bardzo, aby w muzykę ilustracyjną wpleść elementy folkloru z regionu, w którym dzieje się akcja filmu. Kiedy po raz pierwszy w szerokim planie widzimy Znachora idącego z tyczką przez pole, towarzyszy mu mazowiecka pieśń "Lipeńka" wykonywana przez zespół Svahy. Białym głosom wyśpiewującym słowa pieśni wtóruje oszczędny, ale intensywny akompaniament filmowej orkiestry. Połączenie tych dwóch, pozornie odległych muzycznie światów, przyniosło bardzo interesujący efekt.
Pianino w austerii, na którym gra filmowa Marysia, to stary, duński instrument należący do samego kompozytora. Specjalnie nie stroił go przez kilka miesięcy, by na planie i w filmie mógł zabrzmieć bardziej realistycznie.