Dryjańska: Kto wygrał debatę w TVP? Łatwiej wskazać, kto przegrał [OPINIA]

Anna Dryjańska
09 października 2023, 21:19 • 1 minuta czytania
To nie była debata wyborcza. To nie jest telewizja publiczna. To, co mogliśmy oglądać w rządowej TVP, to siermiężna propaganda trojga polityków PiS obecnych w studio, którzy wygłaszali peany na cześć partii (prowadzący i Mateusz Morawiecki). 
Mateusz Morawiecki wychodzi ze studia po debacie TVP. fot. Mateusz Grochocki/East News

Donald Tusk nie był wybitny. Na początku jego przywitanie przerwał Michał Rachoń, były członek PiS przebrany za dziennikarza. Potem Tusk zagubił się po sygnale dźwiękowym, przestał mówić, choć miał jeszcze 10 sekund – kiks, który do znudzenia powtarzali potem propagandyści z "Wiadomości". Wszystkie "pytania" były ustawione tak, by uderzyć w przewodniczącego Platformy Obywatelskiej i pogłaskać rządzących. Lepsi od Tuska byli choćby Joanna Scheuring–Wielgus z Nowej Lewicy, notabene jedyna kandydatka w studio, czy Szymon Hołownia, połowa tandemu Trzeciej Drogi. 


Tradycyjnie retorycznie sprawny był Krzysztof Bosak, znacznie lepszy taktycznie wybór niż często splątany Sławomir Mentzen. Krzysztof Maj, nieznany szerzej polityk z Bezpartyjnych Samorządowców (którzy lubią się kumać z PiS, jak zauważył lider Polski 2050), był poprawny, ale mało wyrazisty, za to, co ciekawe, wyglądało na to, że próbuje podebrać wyborców Konfederacji. 

Kto wygrał debatę w TVP?

Mateusz Morawiecki? Wypadł fatalnie. Zaskakująco źle, biorąc pod uwagę, że wszystko było ustawione pod niego. Trudno przypuszczać, by pozyskał niezdecydowanych, o których toczy się zacięty bój, bo nie miał nic pozytywnego do zaproponowania. Sprawiał wrażenie, jakby jedynym programem PiS było "nienawidzę Tuska". To nie jest wizja dla Polski. To oczy zasnute bielmem.

Politykiem PiS, który dostał najwięcej czasu w rządowej telewizji, nie był jednak Morawiecki, tylko Rachoń. Pierwsze "pytanie" – które tak jak następne, można zredukować do "Jarosław Kaczyński jest najfajniejszy, a reszta świata nie" – zadawał aż 70 sekund. To 10 sekund więcej niż na odpowiedź dostali kandydaci! Co więcej, po trzech odpowiedziach Rachoń powtarzał peany dla rządzących (wydawałoby się, że takie obrazy powinny być emitowane po 22:00), gdyby widzowie TVP nieopatrznie zaczęli się zgadzać z kimś innym niż PiS, czy choćby zauważyli, że jest alternatywa dla linii partii.  

Widać było, że Donald Tusk jest pod ogromną presją. Swobodniej wypadła uśmiechnięta, spokojna i symbolicznie cała na biało Joanna Scheuring–Wielgus. Zaprezentowała się jak zwyczajna kobieta, która w młodości dorabiała za granicą na zmywaku, kiedyś owdowiała, a teraz jest matką trzech synów. To właśnie do zachowania jednego z nich, gdy miał dwa latka i awanturował się w piaskownicy, porównała występ Morawieckiego. Szymon Hołownia za to z lekkością zapowiedział, jaka przyszłość czeka PiS po przegranych wyborach. – Tłuste koty – pakujcie kuwety! – oświadczył. 

Pakt o współpracy

To, co można było zauważyć podczas tej "debaty", to to, że demokratyczna opozycja nie tylko przestrzegała niepisanego paktu o nieagresji, ale grała jak jedna drużyna. Politycy i polityczka akcentowali priorytety swoich formacji, ale szybko reagowali na prymitywne zaczepki Morawieckiego w stylu "genów nie oszukasz" czy "banda rudego", nawet gdy nie były adresowane do nich osobiście. Dla wyborczyń i wyborców demokratycznej opozycji to dobry znak.

Kto wygrał debatę w TVP? Łatwiej odpowiedzieć, kto przegrał. Przegrała Polska, ale jeszcze Polska nie zginęła, póki my głosujemy.