Zamieszanie wokół wieczoru wyborczego PiS. "Boją się, że przegrają wybory"

Anna Dryjańska
13 października 2023, 10:38 • 1 minuta czytania
Zaczęło się od tego, że w środę komitet wyborczy PiS wysłał maila. Zamiast tradycyjnego zaproszenia na wieczór wyborczy, dziennikarki i dziennikarze otrzymali zadziwiającą propozycję wysłuchania "oświadczenia po ogłoszeniu wstępnych wyników". O ile oczywiście załapią się do puli 40 przedstawicieli mediów i będą przebywać tylko w wyznaczonej przez PiS strefie. W czwartek nastąpił zwrot akcji. Rzecznik Prawa i Sprawiedliwości na łamach PAP obwieścił, że wieczór wyborczy PiS jak najbardziej się odbędzie. – Wygląda to bardzo niepokojąco – mówi prof. Anna Siewierska-Chmaj, politolożka z Uniwersytetu Rzeszowskiego.
Jarosław Kaczyński na konwencji wyborczej PiS w Łodzi (04.10.2023). fot. LUKASZ SZELAG/REPORTER

Zdumienia tym, co się dzieje wokół wieczoru wyborczego PiS, nie kryje Mariusz Gierszewski, dziennikarz śledczy Radia Zet, który nagłośnił "zaproszenie na oświadczenie" na X (dawnym Twitterze). – Sytuacja jest bardzo dziwna. Od 1997 roku, a więc od czasu, gdy pracuję w zawodzie, obóz władzy zawsze zapraszał media na wieczór wyborczy. Po prostu – mówi naTemat reporter.


Podobnie zareagowała Katarzyna Zuchowicz, doświadczona dziennikarka naTemat. – Jestem w szoku. To kuriozalna i nienaturalna politycznie decyzja. Każde, nawet najdrobniejsze wydarzenie PiS organizuje z takim zadęciem, a tu tylko oświadczenie? Dziwne, naprawdę dziwne – ocenia Zuchowicz.

Inny dziennikarz, który regularnie rozmawia z politykami obozu władzy i stara się o akredytację wyborczą do PiS, ujmuje sprawę krótko. – Pali im się grunt pod nogami. Nie wiedzą, jak ogłosić ewentualną porażkę – mówi.

W sieci wybuchła burza. "Czyli nie szykują fety wyborczej", "Już wiedzą", "Może zamiast wieczoru wyborczego dla siebie szykują powyborczy ranek dla nas" – posypały się komentarze. Wątpliwości wzbudził także pomysł PiS na skoszarowanie dziennikarzy w zamkniętej strefie, a także sam limit 40 przedstawicieli mediów. Jak napisał na X Gierszewski, zazwyczaj domyślnym limitem była pojemność sali.

Oświadczenie czy wieczór wyborczy z oświadczeniem?

Poseł Rafał Bochenek, rzecznik PiS, w rozmowie telefonicznej zapewnia naTemat, że nie dzieje się nic niezwykłego. Wieczór wyborczy na Nowogrodzkiej jak zwykle się odbędzie. Gdy pytamy, dlaczego w takim razie komitet wyborczy PiS rozesłał "zaproszenie na oświadczenie", rzecznik odpowiada: – To oświadczenie, oświadczenie prezesa Jarosława Kaczyńskiego, zostanie wygłoszone w ramach wieczoru wyborczego.

Rzecznik Prawa i Sprawiedliwości wskazuje, że 15 października wieczorem możemy się spodziewać także oświadczeń liderów innych komitetów wyborczych, na przykład Włodzimierza Czarzastego (Nowa Lewica) czy Szymona Hołowni (Trzecia Droga).

Dlaczego PiS wprowadził limit 40 dziennikarzy w dniu wyborów? – Nie mamy hali gimnastycznej. Nowogrodzka ma ograniczoną ilość miejsca, stąd ograniczona liczba dziennikarzy. Jest to konieczne, zwłaszcza że zainteresowanie mediów jest ogromne. Kontaktowały się z nami między innymi dziennikarki z Japonii – mówi Rafał Bochenek.

"Domysły niekorzystne dla partii"

Mariusz Gierszewski nie dowierza tym tłumaczeniom. Uważa, że to zamieszanie w sieci spowodowało, że PiS przekształcił oświadczenie w wieczór wyborczy. – Zmienili decyzję po burzy medialnej. Oni są bardzo wrażliwi na to, co się dzieje w internecie. Krytycy PiS zaczęli snuć różne domysły, które były niekorzystne dla partii rządzącej i jej szans w wyborach – mówi dziennikarz.

Reporter przypuszcza, że to w czwartek rano sztab PiS podjął decyzję, by w obliczu gęstniejących spekulacji postawić jednak na wieczór wyborczy.

Także prof. Anna Siewierska-Chmaj z Uniwersytetu Rzeszowskiego uważnie obserwuje komunikaty PiS.

– To wygląda bardzo niepokojąco. Kolejne ruchy PiS są bardzo nerwowe. Gdyby mieli pewność, że normalnie wygrają, nie byłoby takich chaotycznych zagrań. W PiS-ie boją się, że przegrają wybory. Moim zdaniem mogą mieć wewnętrzne sondaże, które pokazują, że większość w nowym Sejmie będzie miała demokratyczna opozycja – przypuszcza rozmówczyni naTemat.

Jej zdaniem domysły internautów – te dotyczące przegranej PiS i tego, że Jarosław Kaczyński nie będzie chciał się z tym pogodzić – były nieuniknione.

– Niespodziewana wiadomość, że na Nowogrodzkiej wygłoszone zostanie "oświadczenie" po ogłoszeniu wstępnych wyników, była znakiem, że nie będzie można w czasie rzeczywistym zobaczyć reakcji PiS na wiadomość, kto obejmie władzę w Polsce. Nic dziwnego, że wśród wyborców pojawiły się obawy, zwłaszcza że w tym tygodniu najważniejsi dowódcy Wojska Polskiego podali się do dymisji – tłumaczy politolożka.

Na słowa Rafała Bochenka, że zaproszenie na oświadczenie wcale nie oznaczało, że nie będzie klasycznego wieczoru wyborczego, prof. Siewierska-Chmaj reaguje rozbawieniem. – Rząd po raz kolejny pokazuje, że ma Polaków za idiotów. To normalne, że podczas wieczorów wyborczych odbywają się przemowy liderów. Nie trzeba rozsyłać na nie specjalnych zaproszeń – wskazuje ekspertka.

Prof. Siewierska-Chmaj dodaje, że szybko okazało się, że zapowiedź oświadczenia wyborczego PiS ma negatywne skutki dla partii rządzącej. – To może demobilizować elektorat PiS do udziału w wyborach, bo odbiór jest taki, że PiS już wie, że przegra. Z podkarpackiego PiS doszły mnie sygnały, że zapowiedź oświadczenia wyborczego wzbudziła panikę – mówi politolożka.

"PiS chce kontrolować przepływ informacji"

Łukasz Kaca, ekspert w dziedzinie komunikacji, mówi naTemat, że w tym całym zamieszaniu pewne jest jedno. – PiS chce kontrolować przepływ informacji. Świadczy o tym po pierwsze sam pomysł, by zaprosić media na oświadczenie, po drugie – ograniczenie liczby dziennikarzy do 40 – wskazuje Kaca.

Ekspert tłumaczy, że selektywne przyznawanie akredytacji ma być nagrodą dla mediów sympatyzujących z władzą, a także wywołać poczucie wykluczenia u przedstawicieli innych redakcji. – Poza tym władza uniknie w ten sposób trudnych pytań i będzie miała gwarancję, że jej narracja zostanie rozpowszechniona w takiej formie, jakiej sobie życzy – mówi Łukasz Kaca.

Jego zdaniem zamieszanie wokół wieczoru wyborczego może być zwykłą kwestią niedogadania w sztabie PiS. – Być może równolegle przygotowywanych jest kilka scenariuszy, nikt do końca jeszcze nie wie, jak to będzie wyglądało, ktoś wyszedł przed szereg i rozesłał do mediów maila o oświadczeniu – przedstawia jedną z ewentualności Kaca.

Ale jest kolejna, mniej optymistyczna. – PiS mógł wypuścić balon próbny, zresztą nie byłby to pierwszy raz. Gdy okazało się, że ludzie zaczynają się burzyć, rządzący postanowili szybko ugasić ogień, który sami rozpalili. Myśleli, że oświadczenie, zamiast wieczoru wyborczego może przejść bez echa, tymczasem okazało się, że zarówno dziennikarze, jak i internauci są zaniepokojeni, zaczynają drążyć. A PiS nie chce teraz awantury – mówi ekspert.

Jakiemu celowi miałoby służyć oświadczenie? – Gdyby PiS wygrał wybory, sprawa jest prosta: otwiera szampana. Jeśli jednak wyniki władzy i opozycji będą wyrównane, a zwłaszcza jeśli exit polls będą wskazywać na przewagę tej drugiej, PiS może próbować kupić sobie oświadczeniem kilkanaście godzin, by, mówiąc metaforycznie, poprzestawiać klocki i sprawdzić, czy transferami nie uda się przechylić szali zwycięstwa na swoją stronę – konkluduje Łukasz Kaca.

W czwartek po południu komitet wyborczy PiS wysłał do dziennikarek i dziennikarzy kolejne zaproszenie na 15 października. Tym razem jest to "zaproszenie na wieczór wyborczy z udziałem Prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego". Z maila zniknął limit 40 dziennikarzy i deklaracja, że "pierwszeństwo będą miały polskie redakcje". Co przyniesie piątek? Wszystko przed nami.