Szkarlatyna wraca – chorują i dzieci, i dorośli. Zobacz, jakie są typowe objawy

Beata Pieniążek-Osińska
24 października 2023, 14:20 • 1 minuta czytania
Zapomniałeś, że istnieje lub nigdy o niej nie słyszałeś. Choroba ta właśnie powróciła również w Polsce, a sanepid notuje kilkukrotny wzrost zachorowań w porównaniu z ubiegłym rokiem. Szkarlatyna wbrew powszechnym mitom atakuje nie tylko dzieci, ale i dorosłych. Powoduje gorączkę, silny ból gardła, kaszel, ale charakterystyczne są dodatkowo: malinowy język i wysypka na całym ciele.
Biały nalot lub malinowy język, wysypka, wysoka gorączka i wymioty to najbardziej charakterystyczne objawy szkarlatyny. Źródło: Facebook

Szkarlatyna jest mylnie nazywana chorobą wieku dziecięcego. Niestety chorują na nią również dorośli.

Mówi się też o niej jako o "zapomnianej chorobie", bo w ostatnich latach zachorowania były nieliczne. Jednak szkarlatyna właśnie postanowiła o sobie przypomnieć i rozprzestrzenia się w Europie w szybkim tempie. W Polsce również notujemy już pięciokrotny wzrost zachorowań w porównaniu do danych z ubiegłego roku. A to dopiero początek sezonu infekcyjnego.


Szkarlatyna, nazywana też płonicą, to choroba bakteryjna, wywoływana przez paciorkowca β-hemolizującego z grupy A – Streptococcus pyogenes

Choroba ta zwykle atakuje w okresach przejściowych, jakimi są wczesna wiosna oraz późna jesień.

Szkarlatyna to choroba mocno zakaźna, a można zarazić się drogą kropelkową (podczas kaszlu, kichania) lub przez dotyk (podobnie jak w przypadku koronawirusa). Nie ma szczepionki, która mogłaby zabezpieczyć przed tą chorobą.

Szkarlatyna powraca

W tym roku szkarlatyna pokazała się już na wiosnę, bo zachorowania sięgnęły 15 tysięcy przypadków. Jak wynika z danych Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego PZH, od 1 stycznia do 15 kwietnia w analogicznym okresie ubiegłego roku takich zachorowań było mniej niż 2 tysiące.

Szkarlatyna to jedna z tych chorób, w przypadku których Inspekcja Sanitarna monitoruje zakażenia. Lekarze mają obowiązek zgłosić właściwej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej jeżeli tylko potwierdzą u swoich pacjentów przypadek tej choroby.

Teraz mamy do czynienia z jesiennym wzrostem zachorowań, o czym świadczą dane łączne od początku roku. W sumie do 15 października według danych NIZP-PZH zachorowało 33,1 tys. osób, co oznacza pięciokrotny wzrost liczby przypadków tej choroby w porównaniu z tym samym okresem ubiegłego roku, gdy było ich 6,6 tys.

Prof. Aneta Nitsch-Osuch, specjalista pediatra, epidemiolog, specjalista zdrowia publicznego w rozmowie z Natemat.pl potwierdziła, że obserwujemy obecnie duży wzrost zachorowań na "zapomnianą chorobę".

– Od zeszłego sezonu obserwujemy większą liczbę zachorowań wywołanych przez paciorkowca ropotwórczego. Część z tych zachorowań ma ciężki przebieg. To jest związane z powrotem do zwykłego życia po okresie postpandemicznym. Jest większa liczba osób wrażliwych na zachorowanie i zakażenie tym patogenem – tłumaczy ekspertka.

Nie tylko Polska doświadcza takiego wzrostu zachorowań. Choroba ta przypomniała o sobie również na zachodzie Europy. Np. w Anglii szkarlatyna atakuje silniej już od zeszłego roku.

Po czym poznać, że to szkarlatyna?

Szkarlatyna oprócz objawów typowych dla infekcji gardła ma też dodatkowe charakterystyczne objawy, które pozwalają postawić szybką diagnozę.

Do charakterystycznych objawów tej choroby należą:

Choroba kojarzona jest głównie z dziećmi, jednak atakuje też dorosłych i to u nich ma zwykle poważniejszy przebieg. Dodatkowo mogą pojawić się u nich też silne bóle brzucha.

Jak leczyć?

Przechorowanie szkarlatyny daje odporność (na poziomie 96-99 proc.) na ponowne zakażenie.

Szkarlatyny nie można bagatelizować, a z objawami trzeba zgłosić się jak najszybciej do lekarza. Może mieć bowiem poważne powikłania, jak zapalenie mięśnia sercowego. Ale może rozwinąć się też sepsa (posocznica).

W przypadku szkarlatyny konieczne jest zastosowanie antybiotyku.

– Trzeba być czujnym i nie bagatelizować takich objawów jak silny ból gardła i wysoka gorączka. Najlepiej zgłosić się do lekarza i jeżeli będzie rozpoznane zakażenie bakteryjne, to przepisany zostanie antybiotyk – mówi prof. Aneta Nitsch-Osuch.

W naturze nic nie ginie

Wzrost zachorowań m.in. na szkarlatynę to rodzaj wyrównania po pandemii COVID-19, gdy unikaliśmy kontaktów z innymi, ograniczaliśmy kontakty, nauka i praca odbywały się zdalnie, więc nie mieliśmy kontaktu z różnymi patogenami, mniej chorowaliśmy, ale tym samym nie nabywaliśmy odporności.

Powodem jest także zmiana klimatu i globalne ocieplenie, które sprzyja transmisjom bakterii i wirusów.

W ubiegłym sezonie jesiennym mieliśmy np. wzrost przypadków zakażeń wirusem RSV. Również grypa mocno o sobie przypomniała.

Tym, co może pomóc chronić przed wszelkimi patogenami, jest zachowanie podstawowych zasad higieny jak mycie rąk, ale też unikanie bez potrzeby przebywania w zatłoczonych zamkniętych miejscach.