Jak w "House of Cards". Ta funkcja bardzo się przyda nowym rządzącym

Anna Dryjańska
17 października 2023, 16:52 • 1 minuta czytania
Koalicja Chaosu – taką wizją rządów dotychczasowej opozycji próbował straszyć PiS. Bezskutecznie. Koalicja Obywatelska, Nowa Lewica i Trzecia Droga decyzją wyborczyń i wyborców zdobyły łącznie 248 mandatów w nowym Sejmie. Teraz Zjednoczona Demokracja – pozwolę sobie tak ją nazwać – potrzebuje takiej funkcji, jak ponadpartyjny whip (/ˈwɪp/). Inaczej większość może się posypać jak domek z kart.
Frank Underwood z "House of Cards". kadr z serialu "House of Cards"

Whip – to słowo jest krótkie jak trzask bicza. I znaczy właśnie to: bicz. W popularnym serialu politycznym "House of Cards" whipem był główny bohater – Frank Underwood. To on dbał o to, by władza nie wywaliła się, potykając się o własne sznurowadła. Ogarniał komunikację i dyscyplinę tak, by parlamentarzyści nie robili nieprzyjemnych niespodzianek i nie zaliczali kompromitujących wpadek. Przede wszystkim zaś pilnował dwóch rzeczy: by politycy byli obecni podczas kluczowych głosowań i podnosili rękę wtedy, kiedy trzeba.


Tu inspiracja serialem się kończy. Wróćmy do Polski. W obecnej sytuacji nie wystarczą rzecznicy dyscypliny partyjnej – Zjednoczona Demokracja połączy bowiem trzy, a może nawet cztery kluby parlamentarne (zależnie od tego, czy Polska 2050 i Polskie Stronnictwo Ludowe nadal będą współpracować jako Trzecia Droga) i jeszcze więcej ugrupowań. Niezbędna jest osoba, która będzie wszystko spinać. Nie chodzi tylko o własne – liczne – sznurówki. 

Wyzwaniem jest nie tylko komunikacja pomiędzy stronami, by uniknąć niedogadania i niepotrzebnych ruchów, albo przypadkowego zaniechania. Przecież PiS już zapowiada – ustami własnymi i swoich propagandystów – że nowej władzy będzie podstawiał nogę. Już zaczynają puszczać plotki, spiny i emisariuszy po to, by wywrócić wolę wyborczyń i wyborców. 

Tu niepotrzebne słowo, tam niezaspokojone ambicje, gdzie indziej niejasny wpis – i zaczną rosnąć napięcia, których łatwo można uniknąć. Naturalnych tarć nie zabraknie – w końcu każda z trzech demokratycznych sił ma wspólny fundament, ale własny program. Jeśli do tego dojdzie jątrzenie z Nowogrodzkiej, Zjednoczona Demokracja będzie często i niepotrzebnie wystawiana na próbę.

A przecież wyzwań nie brakuje. Już teraz lista rzeczy, które trzeba posprzątać lub naprawić po PiS, ciągnie się niemal bez końca. Głupie wpadki czy nieprzemyślane posunięcia mogą mieć potencjał, by przerodzić się w (nie tylko komunikacyjny) kryzys.

Potrzebna jest osoba, która rzeczowo, bez uwikłania w rozgrywki w żadną z jeszcze opozycyjnych partii, weźmie wszystko w garść. Inaczej rządy PiS mogą wrócić szybciej, niż nam się wydaje.

 

Czytaj także: https://natemat.pl/517720,dryjanska-list-do-jaroslawa-kaczynskiego