Sonia Bohosiewicz źle wspomina swoją rolę. Ma poważne zarzuty do producenta i reżysera

Kamil Frątczak
25 października 2023, 16:41 • 1 minuta czytania
Sonia Bohosiewicz, zanim przyjmie propozycję roli w danym filmie, bardzo dokładnie ją przemyśli. Jak się okazało, jest jedna rola, której mocno żałuje. W jednym z wywiadów wytłumaczyła dobitnie, co poszło nie tak. Choć nie podała tytułu filmu, rzuciła mocne zarzuty pod adresem reżysera i producenta.
Bohosiewicz żałuje jednej roli. Aktorka uderzyła w reżysera i producenta Fot. Pawel Wodzynski/East News

Sonia Bohosiewicz należy do tego grona gwiazd, które niechętnie opowiadają o swoim życiu prywatnym w mediach, a także w trakcie wywiadów na ściankach. Choć jest aktywna na Instagramie i nieustannie publikuje tam jakieś zdjęcia, to nie wdaje się w szczegóły swoich prywatnych przeżyć.


Chętnie za to opowiada o swoim życiu zawodowym. Przypomnijmy, że gwiazda była wielokrotnie nagradzana. W 2008 r. została laureatką polskiej nagrody filmowej Orzeł w kategorii "Odkrycie roku" za film "Rezerwat" oraz gdyńskich Złotych Lwów za tę samą produkcję. Mimo wszystko, szerszą popularność zyskała dzięki roli Nataszy Blokus w filmie "Wojna polsko-ruska".

Bohosiewicz żałuje jednej roli. Aktorka uderzyła w reżysera i producenta

Warto przypomnieć, że Sonia Bohosiewicz nie przyjmuje każdej propozycji. Zanim zdecyduje się wystąpić w danej produkcji, musi dokładnie to przemyśleć. Aktorka w najnowszym wywiadzie dla portalu plejada.pl wspomniała o tym, że przyjmuje tylko te role, które są dla niej wartościowe.

"Zawsze zastanawiam się nad tym, czy projekt, w który mam się zaangażować, jest zgodny z tym, co chcę nieść światu. Jest to dla mnie priorytetowe, żeby to, co robię, było w zgodzie ze mną. Może to być nawet epizod, ale w czymś wartościowym" – zdradziła.

Jak się okazało w trakcie rozmowy, jest jedna produkcja, której Sonia Bohosiewicz naprawdę żałuje. Dlaczego? Założenia produkcji całkowicie różniły się od rzeczywistości.

Mam jedną taką rolę (której żałuję - przyp. red.)! Ale nie chcę mówić, o jaki film chodzi, żeby go nie promować. Wolałabym, żeby nikt więcej go nie zobaczył. A prawda jest taka, że założenia tego filmu były fantastyczne. Niestety, reżyser i producent okazali się hochsztaplerami. Oszukali ludzi, wielu osobom nie zapłacili. Całe to, za przeproszeniem, "dzieło" zostało zrobione tylko i wyłącznie dla pieniędzy, co widać gołym okiem.Sonia Bohosiewicz

Michał Misiorek postanowił dopytać, czy wspomnianą produkcją jest "Kac Wawa". Jednak aktorka zdecydowanie zaprzeczyła, podkreślając, że chodzi o zupełnie inną produkcję. Mimo wszystko dziennikarz dalej wtórował, dopytując czy nie żałuje swojego udziału w tej produkcji. Wspomniał o nieprzychylnych recenzjach ze strony krytyków.

"A przestań! Nie wszystkie filmy muszą być fantastyczne. 'Kac Wawa' to może nie jest wybitne dzieło, ale miło wspominam pracę na planie z Borysem Szycem. Poza tym na papierze ten scenariusz naprawdę wyglądał dobrze. I szczerze mówiąc, nie mam do siebie żadnych zarzutów, jeśli chodzi o to, jak tam zagrałam. Podobają mi się te sceny, bawią mnie. Są zrobione lekko. Ale pamiętam, że dostałam za ten film nominację do Węży. Borys zresztą też. Pomyślałam sobie, że jak mam być nominowana do czegokolwiek w takim towarzystwie, to proszę bardzo" – podsumowała.

Przypomnijmy, że Węże to antynagroda przyznawana najgorszym polskim filmom od 2012 roku. Ten plebiscyt to polski odpowiednik Złotych Malin, amerykańskiej antynagrody przyznawanej od 1981 roku.