Racewicz zrównała TVP z ziemią. "Jestem przeszczęśliwa"

Weronika Tomaszewska-Michalak
25 października 2023, 20:33 • 1 minuta czytania
Joanna Racewicz, kiedyś związana z Telewizją Polską, w ostatnim czasie nie miała dobrego zdania na temat treści tam przedstawianych. Dziennikarka po wyborach zabrała głos. Nie kryje zadowolenia z wysokiej frekwencji. Liczy też na spore zmiany w TVP.
Joanna Racewicz liczy na zmiany w TVP. Fot. Wojciech Olkusnik/East News

Joanna Racewicz ma bardzo bogate doświadczenie, jeśli chodzi o pracę w mediach. Prezenterka miała okazję działać u publicznego nadawcy, później związała się ze stacją TVN. Aktualnie można oglądać ją na antenie Polsat News.


Dziennikarka przed wyborami była jedną z tych osób, które zachęcały do głosowania. Przede wszystkim prosiła, aby swój głos oddały wszystkie kobiety.

W najnowszym wywiadzie dla serwisu jastrząbpost.pl wyznała, że jest pod wrażeniem zaangażowania obywateli.

– Jestem bardzo dumna z frekwencji, jestem bardzo dumna, że Polacy poczuli, że to rzeczywiście najważniejsze wybory po 1989 r. i że tak tłumnie poszliśmy do urn – zaczęła.

– Jestem przeszczęśliwa, że nie sprawdziły się statystyki i sondaże mówiące o tym, że kobiety nie chcą pójść do wyborów i nie wierzą w moc swoich głosów, że te wszystkie profrekwencyjne akcje spełniły swoją rolę. Siedemdziesiąt parę procent to naprawdę wspaniały wynik, ale zawsze może być więcej – dodała.

Racewicz ma nadzieję na zmiany w TVP

W dalszej części rozmowy Racewicz wspomniała o TVP. Jakich zmian oczekuje po wyborach?

– Mam nadzieję, że dużych zmian. I mam nadzieję, że powrotu do tego, co było standardem i co było normą i dobrym zwyczajem oraz takim "ABC" dziennikarstwa, czyli obiektywizmu – podkreśliła.

– Ja wiem, że ciężko go osiągnąć, to jest jedna z tych idei fix, która coraz bardziej się oddala, ale można się do niej zbliżyć – wspomniała. Nadal jednak o obecnej telewizji publicznej ma złe zdanie.

– To, co przez ostatnich osiem lat było prezentowane przez serwisy informacyjne w TVP, z telewizją nie miało nic wspólnego – podsumowała.

Przypomnijmy, że jeszcze niedawno Racewicz odpowiadała na pytanie, czy przyjęłaby propozycję ponownej współpracy od publicznego nadawcy gdyby taka się pojawiła. Słowa byłej prezenterki "Panoramy" nie pozostawiły żadnych wątpliwości.

Ja jestem związana z telewizją Polsat. W tej chwili w Telewizji Polskiej moje miejsce jest absolutnie wykluczone. Nawet nie biorę tego kompletnie pod uwagę, choć mam wielki sentyment do tego miejsca. Na pewno nie pod tą banderą i pod tą komendanturą, jaka jest teraz. To jest miejsce, w którym uczyłam się zawodu. To jest miejsce, w którym spotkałam swoich mistrzów. Znakomitą Joannę Luboń, świetnego profesora Młynarczyka, Tomka Lisa, w dawnym "Teleexpressie", w którym zaczynałam, Maćka Orłosia, Hanię, wtedy Smoktunowicz, to byli moi koledzy, na których patrzyłam, będąc młodą dziennikarką, z wielkim podziwem i spijając nektar z ich ust. Mam jak najlepsze wspomnienia do momentu, kiedy nie pojawili tam się nowi, nowa ekipa, oszczędzę już sobie bardziej dosadnych określeń, i przejęła stery, zamieniając to miejsce nie w świątynię newsa, ale w pewnego rodzaju d*pę.Joanna Racewicz

Przypomnijmy, że dziennikarka na początku swojej kariery współpracowała z lokalnymi mediami w Zamościu. Wówczas pisała artykuły do "Kroniki Tygodnia" oraz przygotowywała reportaże dla zamojskiego oddziału RMF FM. Kiedy zdecydowała się przeprowadzić do Warszawy, jako debiutująca dziennikarka odbyła staż w "Teleexpressie".

W latach 1999-2006 pracowała na stanowisku reportera i prezentera w "Panoramie". Po siedmiu latach w październiku 2006 roku Racewicz zdecydowała się odejść z Telewizji Polskiej do TVN-u. Tam przez trzy lata prowadziła w "Dzień Dobry TVN" cykl "Dom otwarty" czy prowadziła program "Sekrety Mądrej Niani" w TVN Style wspólnie z Aleksandrą Wielgus. Po śmierci męża zawiesiła swoją karierę w mediach. Potem ponownie na kilka lat wróciła do TVP, by w 2018 roku objąć stanowisko w Polsat News.