Decyzja Dudy może nic nie znaczyć. Tą zagrywką da się skasować "misję" Morawieckiego
PiS nie ma większości, by realnie myśleć o utworzeniu nowego rządu. To fakt, z którym po wyborach powoli godzą się przedstawiciele partii Jarosława Kaczyńskiego. Mateusz Morawiecki co prawda zapewniał Andrzeja Dudę, że jest w stanie zbudować większość, ale z matematycznego punktu widzenia to po prostu misja niemożliwa.
Prezydent po rozmowach z przedstawicielami komitetów potwierdził jedynie, że jest dwóch kandydatów na premiera: Mateusz Morawiecki i Donald Tusk. Kogo wskaże prezydent w celu sformowania nowej ekipy rządzącej? Tego wciąż nie wiadomo.
Miller o "zagrywkach" ws. decyzji Dudy
Tymczasem Leszek Miller w "Faktach po Faktach" wyjaśnił, co może zrobić Koalicja Obywatelska, Trzecia Droga i Lewica, by de facto skasować decyzję Dudy, jeśli ten wskaże Morawieckiego jako szefa rządu. – Jest kilka bardzo interesujących zagrywek – tłumaczył europoseł w TVN24.
Chodzi o to, co może stać się na pierwszym posiedzeniu Sejmu nowej kadencji. Tę datę akurat już znamy – zgodnie z decyzją prezydenta, pierwszym dniem posiedzenia nowego parlamentu ma być poniedziałek 13 listopada.
Oni się boją również tego, że jeśli Sejm ruszy, to przecież rząd dalej istnieje w stanie dymisji. Wtedy Sejm może spróbować szybko uchwalić wotum nieufności wobec tego rządu. I wtedy prezydent nie ma już nic do powiedzenia. Przychodzi nowy premier i nowy rząd – podkreślał Miller.
To scenariusz w sytuacji, gdy nie Tusk, tylko Morawiecki dostanie od Dudy "misję" tworzenia rządu. Jeśli nowa większość wykorzystałaby "chwyt" opisany przez Millera, byłoby to tzw. konstruktywne wotum nieufności.
A jak wiemy, demokratyczna opozycja ma większość. I ma też kandydata na premiera – Donalda Tuska.
– Tak jak PiS jest gotowe na wszystko, opozycja też musi być gotowa na wszystko i przewidzieć wszystkie możliwe ruchy dotyczące zakłócenia pierwszego posiedzenia. I musi mieć odpowiedź, jeśli takie ruchy będą. Miejmy nadzieję, że nie będzie – przekonywał Miller.
Kiedy decyzja Dudy?
Jak dowiedziała się RMF FM, prezydent Duda zamierza wskazać nowego premiera dopiero po wyborze marszałka Sejmu. "To w tej chwili najbardziej prawdopodobny scenariusz" – czytamy na stronie stacji.
Warto zaznaczyć, że Władysław Kosiniak-Kamysz uciął wszelkie spekulacje i zakusy PiS na koalicję z PSL, którymi jesteśmy bombardowani od wyborów. – Nie ma to szans – powtarzali też wcześniej politycy PSL, ale jak głową w mur. Zwolennicy prawicy podkręcali narrację.
Stanowisko premiera dla Kosiniaka-Kamysza? Poparcie w wyborach prezydenckich? Połowa ministerstw dla PSL? Wszystkie umizgi w stronę PSL? – To są jakieś jaja – reagował w rozmowie z naTemat wiceprezes PSL Adam Jarubas. W PiS chyba nie widzą, jak tą koalicją z PSL narażali się na śmieszność. – Prezes Kaczyński do prezesa Kosiniaka nie dzwonił – mówił inny z polityków w rozmowie z Katarzyną Zuchowicz.