"To jest to, co mnie zawstydza". Przyłębska po wyborach uderza w środowisko sędziów

Natalia Kamińska
02 listopada 2023, 20:44 • 1 minuta czytania
Krytykowana przez nienależne środowisko sędziowskie obecna prezes Trybunału Konstytucyjnego Julia Przyłębska zaatakowała sędziów, z którymi się nie zgadza. – Sędziowie mają stać na straży prawa, a nie nawoływać do zmian, które są nielegalne – mówiła w telewizji publicznej.
Przyłębska krytykuje sędziów. "To jest to, co mnie zawstydza". Fot. Tomasz Jastrzebowski/REPORTER

Julia Przyłębska pojawiła się w czwartek w jednym z programów TVP Info. – Mogę powiedzieć ze swojej pozycji i wszystkich sędziów TK, że Trybunał Konstytucyjny Rzeczypospolitej Polskiej będzie stał na straży obowiązującego w Polsce prawa, a więc na straży Konstytucji RP – stwierdziła tam prezes TK.


Przyłębska krytykuje środowisko sędziowskie

Odniosła się też do tego, że po wyborach środowisko sędziowskie zaczęło mówić o potrzebie zmian w prawie, które za swoich rządów wprowadził PiS. Chodzi o m.in. sędziów, którzy zostali powołani niezgodnie z prawem.

– Jest to jakby nawoływanie do niepraworządności w Polsce. Sędziowie w sposób nielegalny chcą zmieniać obowiązujące w Polsce prawo. Sędziowie mają stać na straży tego prawa, a nie nawoływać do zmian, które są nielegalne – uznała Przyłębska. Jej zdaniem "absolutnie nie ma żadnych sędziów TK, którzy byliby wybrani niezgodnie z prawem". 

Podkreśliła jednocześnie, że "jest prezydent, który jest ostatnim ogniwem, jeśli chodzi o wybór sędziów i jego decyzja, prerogatywa, jest królewska, święta, kończy wszelkie dyskusje".

Przyłębska przekonywała też, że "pomysły, które zgłaszają prawnicy, profesorowie, sędziowie w stanie spoczynku, są żenujące". – Prawnicy, osoby, które uważają się za autorytety, uważają też, że można uchwałą zmienić ustawę, uchylić ustawę – powiedziała. I dodała: – To jest to, co mnie zawstydza. Według niej "jest to nawoływanie do naruszania praworządności".

PiS powołał na stanowiska niekompetentną szefową KRS

O tym, że w polskim wymiarze sprawiedliwości nie dzieje się dobrze, pokazała w lipcu tego roku rozmowa z przewodniczącą KRS z nadania PiS Dagmarą Pawełczyk-Woicką w TVN24. Dziennikarz Radomir Wit pytał ją o zmiany w sądownictwie i orzeczenie Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej.

Jedno z pytań, wokół którego toczyła się dyskusja w programie, dotyczyło orzeczenia TSUE w sprawie tzw. Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego. Jak orzekł TSUE w sprawie systemu dyscyplinowania sędziów, Polska uchybiła zobowiązaniom, które na niej ciążą na mocy Traktatu o UE – informowaliśmy w naTemat na początku czerwca. – I co wynika z tego orzeczenia? – pytała dość niespodziewanie Pawełczyk-Woicka. Zaskoczony Wit pytał: "To pani mnie pyta, co wynikało z orzeczenia TSUE, jako szefowa Krajowej Rady Sądownictwa?". – Wynikało m.in. to, że Sąd Najwyższy jest uprawniony do tego, żeby badać to, w jaki sposób została powołana Izba Dyscyplinarna. Zgadza się? – wyjaśnił. – Zgadza się – odpowiedziała przewodnicząca KRS. – I czy zbadał? – dociekał dziennikarz. – Kiedy? – odpowiedziała pytaniem szefowa KRS. – Podejmując połączoną uchwałę izb – wyjaśnił Radomir Wit.

– Którą wyeliminował Trybunał Konstytucyjny – odpowiedziała Pawełczyk-Woicka – Ten trybunał, który został wybrany większością Prawa i Sprawiedliwości i co do którego Komisja (Europejska - red.) rozpoczyna kolejne procedury, pani przewodnicząca... – mówił dziennikarz. Tym samym okazało się, że szefowa KRS ma spore luki w wiedzy, która powinna być dla niej oczywista.