Ziemkiewicz usłyszał prawomocny wyrok. Chodzi o "folksdojcza" i "nikczemną kreaturę"

Mateusz Przyborowski
09 listopada 2023, 13:57 • 1 minuta czytania
Sąd Okręgowy w Warszawie utrzymał w mocy wyrok skazujący Rafała Ziemkiewicza na prace społeczne. Prawicowy publicysta został pozwany w 2019 roku przez dziennikarza "Gazety Wyborczej". Ziemkiewicz wylał na niego wiadro pomyj na antenie TVP i później w mediach społecznościowych.
Rafał Ziemkiewicz skazany prawomocnie. Musi wykonywać prace społeczne Fot. Pawel Wodzynski / East News

"Nikczemna kreatura", "folksdojcz" – takimi epitetami pięć lat temu obrzucił Rafał Ziemkiewicz dziennikarza "Gazety Wyborczej" Bartosza Wielińskiego. Słowa te padły najpierw w programie "W tyle wizji" na antenie TVP, a później na ówczesnym Twitterze.


Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji uznała te określenia za bezpodstawne. Zgodnie z sugestią KRRiT publiczny nadawca usunął odcinek programu ze swojej strony internetowej.

Rafał Ziemkiewicz skazany prawomocnie. Musi wykonywać prace społeczne

Ziemkiewicz argumentował swoje wypowiedzi tym, że dziennikarz "GW" pisał teksty do zagranicznych mediów, w tym niemieckich, w których bardzo krytycznie przedstawiał ówczesną sytuację społeczno-polityczną w Polsce. – Ja już zaczynam być cięty na tych folksdojczów – mówił.

Skargę do KRRiT złożył Jarosław Kurski, wicenaczelny "GW", ale Wieliński sprawy również nie zostawił i skierował przeciwko publicyście prywatny akt oskarżenia o zniesławienie.

W marcu br. Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia skazał Ziemkiewicza na 4 miesiące prac społecznych w wymiarze 20 godzin miesięcznie. Wyrok nie był jednak prawomocny, a sprawa trafiła do sądu apelacyjnego.

"Sąd Okręgowy w Warszawie właśnie utrzymał wyrok skazujący Rafała Ziemkiewicza (...) za wielokrotne publiczne nazywanie mnie 'volksdeutschem'. Wyrok jest prawomocny" – poinformował w czwartek Bartosz Wieliński.

Ziemkiewicz nie zamierzał bić się w pierś

O tamtej sprawie informowaliśmy również w naTemat.pl. "Nie trzeba chyba wyjaśniać nikomu, jak obelżywy charakter ma porównanie kogoś czy wręcz nazwanie 'folksdojczem' albo "nikczemną kreaturą". Tego typu personalna i obelżywa napaść stanowi zaprzeczenie uniwersalnych zasad etyki, które winien respektować publiczny nadawca – argumentował skargę do KRRiT Jarosław Kurski.

Witold Kołodziejski, ówczesny szef Rady, przekazał w odpowiedzi, że TVP wyjaśniała, iż "W tyle wizji" to program satyryczno-publicystyczny. Podkreślił przy tym, że nie oznacza to, że w takich programach nie ma żadnych ograniczeń. Uznał, że nie było "podstaw do użycia w rozmowie niektórych sformułowań kierowanych ad personam, w tym np. określeń takich jak 'nikczemna kreatura' czy 'folksdojcz'". Stanowisko trafiło do ówczesnego prezesa TVP Jacka Kurskiego i wnioskował o usunięcie odcinka.

Sprawa zrobiła się medialna i odniósł się do niej sam Ziemkiewicz. "Prawda musiała zaboleć, skoro Jarosław Kurski poleciał się poskarżyć do brata. Ze swojej strony potwierdzam: Bartosz Wieliński to wyjątkowo nikczemna kreatura i folksdojcz" – napisał na Twitterze.