Tak może wyglądać nowy rząd Tuska. Ujawniamy kluczową listę nazwisk
Umowa koalicyjna jest już podpisana, ale liderzy na razie nie ujawnili żadnych decyzji personalnych w kwestii nowego rządu. Donald Tusk po piątkowej konferencji dał jednak do zrozumienia, że kluczowe kwestie są już dopięte.
– Lista przyszłego rządu powinna być przedstawiona w Sejmie. Potrzebne będą jedynie kosmetyczne konkrety. Gdybyśmy mogli dzisiaj przedstawić rząd, bylibyśmy gotowi – uciął.
Kto w nowym rządzie? Oto możliwy skład
Przypomnijmy, że pierwsze posiedzenie Sejmu zaplanowano na 13 listopada. Na razie trwają spekulacje, jak będzie wyglądał rząd po stronie nowej sejmowej większości.
Jak ustaliło naTemat, Borys Budka miałby objąć Ministerstwo Aktywów Państwowych. Był przymierzany do Ministerstwa Sprawiedliwości, ale to może przypaść Adamowi Bodnarowi. Z kolei Bartłomiej Sienkiewicz zamiast do MAP trafiłby do resortu kultury.
Ministerstwo edukacji może przejąć Barbara Nowacka, a oddzielną tym razem "naukę" – Tomasz Grodzki. Z kolei "pewniakiem" na ministra finansów ma być Andrzej Domański. Resortem klimatu ma szansę zająć się Paulina Hennig-Kloska, a polityki społecznej – Katarzyna Kotula.
Prawdziwa karuzela jest wokół stołka ministra rolnictwa. W grę wchodzi m.in. Stefan Krajewski, Jarosław Rzepa, Mirosław Maliszewski, Zbigniew Ziejewski oraz Czesław Siekierski. Nie jest jasne, jaką funkcję w nowym rządzie miałby pełnić związany z Agrounią Michał Kołodziejczak.
A co z Ministerstwem Spraw Zagranicznych? Tutaj przewija się kandydatura Radosława Sikorskiego. Z kolei do MSWiA miałby trafić Marcin Kierwiński. Sporo chętnych jest podobno na szefa KPRM, to m.in. Monika Wielichowska i Jan Grabiec.
Dużo zamieszania zrobiło się wokół Ministerstwa Zdrowia, o którym wcześniej mówiło się, że nie ma chętnego do pokierowania tym resortem. Teraz okazuje się, że ponownie stery może w nim przejąć Bartosz Arłukowicz.
PiS nie odpuszcza
Na razie to Mateusz Morawiecki dostał od prezydenta szansę na sformowanie ekipy rządzącej. Jak to zrobi? Matematycznie trudno to wytłumaczyć, bo liczby są dla partii Jarosława Kaczyńskiego bezlitosne. A posłowie z jego ugrupowania dopytywani o to, czy większość uda się zbudować, nabierają wody w usta.
Co ciekawe, choć prezes PiS stwierdził w rozmowie z Polską Agencją Prasową, że utworzenie rządu przez obecnego premiera "nie jest misją straceńczą", to równocześnie mówił wprost o możliwości porażki.
– Najwyżej może się skończyć tym, że nie uda się uzyskać wotum zaufania, co w demokracji nie jest niczym szczególnym – uspokajał swoich zwolenników.