Korwin żali się na Bosaka i Mentzena. Poszło o kampanię i rozmowy z PiS

Adam Nowiński
17 listopada 2023, 17:38 • 1 minuta czytania
Janusz Korwin-Mikke nie dostał się do Sejmu X kadencji, przez co zupełnie inaczej patrzy na poczynania młodego kierownictwa Konfederacji. W najnowszym wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" otwarcie krytykuje decyzje Krzysztofa Bosaka i Sławomira Mentzena, które ci podjęli podczas kampanii.
Janusz Korwin-Mikke żali się na decyzje Bosaka i Mentzena. Fot. ANDRZEJ IWANCZUK/REPORTER

Mimo pierwszego miejsca na liście Janusza Korwin-Mikkego w wyborach parlamentarnych 2023 pokonała go Karina Bosak, czyli działaczka Ordo Iuris, a prywatnie żona Krzysztofa Bosaka. Otrzymała ona ponad 21 tysięcy głosów, czyli ok. dwa razy więcej niż JKM.


Korwin-Mikke: Ze mnie i kolegi Brauna próbuje się robić wariatów

To sprawiło, że od miesiąca Korwin-Mikke dość krytycznie ocenia działalność młodego kierownictwa Konfederacji. – W całej kampanii ukrywano mnie i kolegę Brauna. Rodzi się pytanie: dlaczego? I obawiam się, że najbardziej prawdopodobna odpowiedź zawiera się w słowach Jarosława Kaczyńskiego, który co najmniej dwukrotnie mówił, że on może wejść w koalicję z Konfederacją, byle bez Brauna i Korwin-Mikkego. I być może o to chodziło – powiedział w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" JKM.

– Tym bardziej więc teraz ze mnie i kolegi Brauna próbuje się robić wariatów (...) Jestem zdumiony, bo ja jestem uważany za najbardziej logicznego, najbardziej inteligentnego polityka w Polsce, a tu się chce zrobić ze mnie człowieka niespełna rozumu – dodał Korwin-Mikke.

Były lider Konfederacji zdradził, że jego ugrupowanie prowadziło rozmowy koalicyjne z PiS do samych wyborów. – Wszystko oczywiście stało się nieaktualne, kiedy się okazało, że Konfederacja z PiS nie ma 231 posłów – poinformował Korwin-Mikke.

Konfederacja flirtowała z PiS. Dziambor mówił o tym od dawna

Oczywiście liderzy Konfederacji podczas kampanii zaprzeczali jakoby chowali Korwina-Mikkego oraz Brauna. Inaczej patrzyli na to ludzie związany z ugrupowaniem lub jego byli członkowie, jak na przykład Artur Dziambor, który w rozmowie z Jakubem Nochem w #TYLKONATEMAT tłumaczył odejście od prorosyjskiej narracji w Konfederacji.

Na początku było tak, że bardzo silna frakcja braunowo-korwinowska sięgała po formy przekazu, przez które zwykły człowiek mógł dojść do wniosku, że Konfederacja nie staje po stronie ofiary, a agresora. Teraz mamy do czynienia z wygładzonym przekazem, a Grzegorz Braun i Janusz Korwin-Mikke zostali schowani. Oni praktycznie nie pojawiają się publicznie, a wszystkie wydarzenia są firmowane młodymi twarzami Krzysztofa Bosaka i Sławomira MentzenaArtur Dziamborw rozmowie z cyklu #TYLKONATEMAT w naTemat.pl

Dopytywany, czy to chwilowa zmiana stwierdził, że przekaz ugrupowania został po prostu dostosowany do potrzeb wyborców spoza twardego elektoratu.

– Pół żartem pół serio można powiedzieć, że Konfederacja dopiero teraz realizuje plan Dziambora. Od zawsze mówiłem, że można przyciągnąć nowych wyborców zainteresowanych ofertą wolnorynkową i Konfederacja mogłaby być partią silną gospodarczo, a nie próbującą zajmować się każdym tematem, który tylko wpadnie do debaty publicznej – dodał polityk.

Czytaj także: https://natemat.pl/517933,lista-osob-ktore-dostaly-sie-do-sejmu-zaskakuje-kto-nie-zostanie-poslem