Gorzkie słowa Czarnka ws. nowego rządu. "Nie dostałem propozycji"

Nina Nowakowska
21 listopada 2023, 10:25 • 1 minuta czytania
Minister edukacji Przemysław Czarnek przyznał w Radiu Zet, że nie został zaproszony do nowego rządu Mateusza Morawieckiego. To kolejny czołowy polityk PiS, którego zabraknie w nowym gabinecie. Członkowie obecnego rządu PiS zdradzają za to, że premier ma nowy kłopot, bo wśród obecnych ministrów i wiceministrów brakuje chętnych na kontynuację rządowej współpracy.
Rząd Morawieckiego...bez Czarnka? Minister ujawnia nowe fakty Fot. JACEK DOMINSKI/REPORTER

Wygląda na to, że w nowym gabinecie premiera Morawieckiego poza Jarosławem Kaczyńskim, Piotrem Glińskim, Mariuszem Błaszczakiem, Jackiem Sasinem i Mariuszem Kamińskim, zabraknie jeszcze... Przemysława Czarnka.


Minister Edukacji i Nauki w rozmowie z Bogdanem Rymanowskim z Radia Zet, został zapytany, czy dostał od Mateusza Morawieckiego propozycję wejścia do nowego rządu. Czarnek zaprzeczył. Rymanowski dopytał, jak w takim razie się zachowa, gdyby taka propozycja się pojawiła.

– Jak pan premier będzie zdania, że mam kontynuować misję, to będę ją kontynuował – odpowiedział minister.

Eksperci i kobiety

Jak pisaliśmy w naTemat, nowy rząd Mateusza Morawieckiego opiera się na zupełnie innych założeniach, niż poprzedni. Z nieoficjalnych ustaleń "Rzeczpospolitej" wynika, że ponad połowa dotychczasowego gabinetu ma być zmieniona.

Główne stanowiska mają przypaść ekspertom i osobom spoza partyjnej polityki. Znaczącą rolę mają też odgrywać kobiety. Wiadomo, że wizja premiera miała już zostać zaakceptowana przez Nowogrodzką.

Według informacji "WP" w nowym gabinecie Morawieckiego zostaną jego najbliżsi ludzie: Waldemar Buda, Grzegorz Puda czy Łukasz Schreiber. Z drugiej strony, obecni ministrowie w rządzie zdradzają, że rozmowy idą raczej mozolnie i mało kto spośród nich ma ochotę na "fikcyjny stołek".

Puste "fikcyjne stołki"

W rozmowie z Wirtualną Polską anonimowy wiceminister przyznaje, że "nikt nie pcha się na fikcyjny stołek". Kolejny członek rządu stwierdza, że nie zna nikogo kto "garnąłby się" do rządu Morawieckiego, choć z tego co wie, premier wciąż poszukuje nowych "kandydatów". Według tego samego rozmówcy potencjalni "kandydaci" do gabinetu PiS, który będzie rządził maksymalnie dwa tygodnie z powodu braku większości w Sejmie, będą musieli wyświadczyć premierowi przysługę, a nie na odwrót.

– Taka propozycja ze strony premiera, żeby ktoś wszedł do tego rządu, nie będzie zaszczytem dla kandydata. Wręcz przeciwnie, to zaszczytem dla Morawieckiego będzie, gdy ktoś łaskawie zgodzi się nie odrzucać jego zaproszenia. Dlatego premier będzie w pierwszej kolejności pytał ludzi mu życzliwych. Z tego, co wiem, rozmowy w tej sprawie są, delikatnie mówiąc, niezbyt intensywne – usłyszał dziennikarz "WP".

Ministrowie z przymusu?

Jak podkreślają zgodnie anonimowi politycy, nikt nie "pali się" do odgrywania roli ministra na dwa tygodnie. Z drugiej strony, niektórzy członkowie PiS mogą nie mieć wielkiego wyboru.

– Niektórzy mogą jednak otrzymać "propozycje nie do odrzucenia". Jeśli odmówią, pewnie spotkają ich jakieś konsekwencje – zdradza jeden z członków rządu.

Oficjalne, politycy PiS próbują przekonać opinię publiczną, że strategia premiera ma sens i nie jest tzw. straceńczą misją. Cały skład nowego gabinetu premiera poznamy w najbliższy piątek (24.11) lub poniedziałek (27.11).

Czytaj także: https://natemat.pl/525754,nowy-problem-morawieckiego-nawet-ludzie-pis-nie-chca-wejsc-do-jego-rzadu