Zabetonowane auto to nie jedyna "ofiara" remontu w Łodzi. W sieci krążą takie fotki
Pamiętacie sprawę zabetonowanego auta na remontowanej ulicy Legionów w Łodzi? Zdjęcia pojazdu stały się hitem sieci. Oblaną betonem Toyotę okrzyknięto "monumentem wszystkich remontów.
I tak jak tajemniczo znalazło się na ulicy Legionów, tak w nocy 5 listopada zniknęło z betonowej pułapki. "Polować" na kierowcę felernego pojazdu mieli je nawet łódzcy strażnicy miejscy, którzy czekali na niego na parkingu przy jednym z łódzkich centrów handlowych.
Czytaj także: https://natemat.pl/522562,zabetonowana-toyota-w-lodzi-straz-miejska-o-mandacie-ktory-grozi-kierowcy"Samochodu już tam nie ma, ale są nowe informacje o innym miejscu parkowania toyoty. Nie szukamy jednak auta, ale jego kierowcy. Mamy ograniczone możliwości prawne, tym bardziej że według taryfikatora właścicielowi grozi tylko 100 złotych mandatu i jeden punkt karny za złamanie zakazu zatrzymywania się" – przekazał PAP Marek Marusik z łódzkiej straży miejskiej w wypowiedzi, którą cytuje RMF FM.
Zaskakujący finał sprawy
Ostatecznie auto stanęło na jednym z łódzkich osiedli, gdzie doszło do ujawnienia jego historii. To właśnie na osiedlowym parkingu dziennikarzom "Faktu" udało się namierzyć osobę, która auto tam zaparkowała. Przedstawia się jako syn właścicielki. Jak wyjaśnił, rodzina dowiedziała się o problemach z samochodem z mediów.
– To jakaś absurdalna sytuacja. Mama pożyczyła samochód koledze siostry. Wtedy mama skontaktowała się z tym kolegą siostry i zażądała zwrotu auta – stwierdził i dodał, że jego "mama mieszka pod innym adresem", niż ten, pod którym zaparkowano auto. To jednak na osiedlu, gdzie mieszka syn, zostanie ono na razie zaparkowane.
Dwóch innych pechowców
Ale zabetonowana Toyota to nie jedyna "ofiara" łódzkiej inwestycji. Na Facebooku na profilu LDZ Zmotoryzowani Łodzianie pojawiły się niedawno zdjęcia z ulicy Legionów, na których widać kolejnych dwóch pechowców, których "pokonała" łódzka arteria.
Jeden z nich zaklinował się kołem swojego suzuki na wyciętym w betonie korycie, którym poprowadzono rury.
Drugi natomiast zawisł nad krawędzią wykopu swoim Oplem Astrą. Losy obu pechowców oraz okoliczności, w jakich doszło do obu zdarzeń, nie są znane.
Czytaj także: https://natemat.pl/521974,zabetonowane-auto-z-lodzi-zniknelo-wlasciciel-zabral-je-pod-oslona-nocy