Była partnerka Rzeźniczaka wyznała, że od 20 lat walczy z chorobą. "Nadal jest to temat tabu"
Ewelina Taraszkiewicz od 20 lat walczy z chorobą
Związkowa przeszłość Jakuba Rzeźniczaka od lat budzi kontrowersje. Oliwy do ognia dolała ostatnia rozmowa piłkarza z Żurnalistą. Piłkarz rozgadał się tam o swoich byłych partnerkach. Najwięcej emocji wzbudziło jednak jego wyznanie o Ewelinie Taraszkiewicz.
– Ewelinę poznałem przez kolegę, który zajmował się załatwianiem dziewczyn na telefon. Za to spotkanie zapłaciłem chyba 1500 złotych za dwie, trzy godziny. I tak to się zaczęło – powiedział.
– Pierwsze dwa spotkania były płatne, a potem spotykaliśmy się tylko i wyłącznie na seks. Ja też w rozmowach z nią mówię przecież, że nigdy z nią nie byłem w żadnym lokalu na randce. My nigdy nie wypiliśmy nawet wspólnie kawy na mieście – dodał.
27 czerwca Taraszkiewicz przekazała, że w związku z tym, jakie słowa padły w wywiadzie, postanowiła pozwać byłego partnera za "pomówienie oraz naruszenie dóbr osobistych zarówno jej, jak i jej małoletniej córki". Oznajmiła wówczas także, że zamierza pociągnąć do odpowiedzialności również Żurnalistę.
Medialne pranie brudów sprawiło, że matka córki Rzeźniczka zyskała sporo obserwujących na Instagramie. Śledzi ją teraz ponad 42 tys. użytkowników. Na swoim profilu kobieta często pokazuje dorastającą Inez.
Ostatnio jednak zdecydowała się podzielić osobistym wyznaniem o chorobie, z którą walczy od dawna. Zamieściła czarno-biały filmik, który jest sklejką zdjęć i nagrań z różnych momentów w jej życiu.
"Depresja nie wybiera słabych i ubogich. Jest chorobą demokratyczną. Na depresję nie trzeba sobie zasłużyć. Nigdy nie wiesz, kiedy się pojawi i na jak długo czy może na zawsze? W depresji nie ma niczego pięknego ani literackiego. Depresja to choroba, która nie zna granic i może dotknąć każdego z nas" – zaznaczyła.
W kolejnym fragmencie swojej wypowiedzi, Ewelina Taraszkiewicz przedstawiła statystyki, które uwypuklają skalę problemu.
"Obecnie ocenia się, że na depresję cierpi około 350 mln ludzi na świecie, a w Europie około 80 mln. Ponadto szacuje się, że około 1,5 mln Polaków cierpi z powodu tego zaburzenia. Oczywiście w zależności od przyjętej metodologii, dane mogą się różnić" – wyjaśniła Taraszkiewicz.
Podsumowując post, podkreśliła, że depresja nie powinna być przyczyną wstydu, mimo że, według niej, w Polsce nadal jest to temat tabu, o którym rzadko się dyskutuje.
"A mimo wszystko w Polsce wciąż depresja jest wyśmiewana, wypierana i marginalizowana a osoby wstydzą się o tym mówić. Nadal jest to temat tabu. Depresja nie powoduje, że jesteś złą matką. Lub ojcem. Nie spowoduje, że Ci zabiorą dzieci tylko dlatego, że ją masz. Nie daj sobie tego wmówić. I nie bój się" – napisała.
Na koniec zaznaczyła: "Prawie 20 lat razem. Już się nie wstydzę".
Followersi podziękowali Ewelinie za szczerość. W komentarzach okazali jej wsparcie. "Gratuluję odwagi"; "Fajnie, że ktoś z zasięgali jak Pani, potrafi mówić o tym tak pięknie i otwarcie! Wszystkiego dobrego życzę! Wiem, jak bywa ciężko…"; "Ewelinko, jestem tu u Ciebie nie ukrywam od momentu afery z Rzeźniczakiem. Chciałam Ci napisać, że przytulam Cię dziś. Jesteś wystarczająca, jesteś dobra. Nigdy nie myśl inaczej" – pisali.
Odezwała się także Magdalena Stępień, która również w przeszłości była związana z Rzeźniczakiem. Wygląda na to, że panie mają pozytywne kontakty. "To żaden wstyd Ewelinka! Wiem co mówię! Jesteśmy z Tobą, z Wami!" – podkreśliła.
Rzeźniczakowi odebrano prawa rodzicielskie. Taraszkiewicz komentuje wyrok
Jakub Rzeźniczak stawił się 24 października w Sądzie Rejonowym dla Warszawy-Mokotowa na rozprawie, w której rozstrzygana była kwestia odebrania mu praw rodzicielskich do córki Inez.
Prawniczka ujawniła, że "był to zgodny wniosek stron". Zawodnik Kotwicy Kołobrzeg nie wyraził sprzeciwu.
"Ten spór sądowy trwał od 2020 roku. W tej sprawie były różne deklaracje ze strony pana Jakuba. Pan Jakub też o tym powiedział w wywiadzie dla Żurnalisty. Tak naprawdę te kontakty nie odbywały się i tej relacji zacieśnionej nie było, więc wydaje się, że to jest tylko konsekwencja tego stanu faktycznego" – powiedziała na łamach "Faktu" mec. Monika Pochopień-Mikołajczyk.
"Pan Jakub jako pierwszy złożył taki wniosek, że on cofa wniosek o uregulowanie kontaktów. Pani Ewelina wyraziła na to zgodę" – zaznaczyła prawniczka, która reprezentowała mamę dziewczynki, która jest owocem pozamałżeńskiego romansu.
Według słów adwokatki, Ewelina Taraszkiewicz nie zamierza zabraniać Jakubowi widywania się z Inez. Jednak prawniczka wyraża obawy, czy piłkarz nadal będzie zainteresowany organizacją tych spotkań.
"Natomiast przez dwa ostatnie lata tego kontaktu nie było. Z wywiadu dla Żurnalisty wynika, że pan Rzeźniczak chyba nie bardzo chce go mieć, bo on się zasłania tym, że nie chce dziecku robić mętliku w głowie" – zaznaczyła.
Co o wyroku miała do powiedzenia zaś sama Taraszkiewicz? W rozmowie z tym samym tabloidem stwierdziła: "Patrząc na jego postawę w sądzie, sędzia nie miała żadnych wątpliwości, co powinno się zrobić".
Kobieta nie kryła, że jest usatysfakcjonowana z takiego obrotu sprawy. "Jestem zadowolona z powodów praktycznych. Wszystkie decyzje dotyczące Inez, na przykład przedszkola, wymagały zgody drugiego rodzica. On jednak mieszka bardzo daleko i gdyby cokolwiek się stało i byłaby potrzebna szybka zgoda, byłby problem, nawet gdybyśmy nie byli pokłóceni, a co dopiero gdy nasze stosunki nie są najlepsze" – tłumaczyła.
"Natomiast zdarzały się już sytuacje złośliwe, także utrudniające nam życie, gdy na przykład nie można było się do niego dodzwonić. Uważam, że jest to prawidłowa decyzja i że nie mogło być inaczej" – dodała.
Taraszkiewicz w rozmowie z "Faktem" poruszyła także inne kwestie dotyczące piłkarza. Zaznaczyła, że w przyszłości jeszcze spotkają się w sądzie. – Cieszę się, że przynajmniej to postępowanie już się skończyło, natomiast w toku są jeszcze inne sprawy dotyczące Jakuba Rzeźniczaka, w tym karne, więc to nie jest jeszcze koniec spotkań w sądzie – oznajmiła.