Internet kpi z Sobonia. Policzyliśmy, ile razy powtórzył wyuczoną formułkę
W piątek (19.01) przed sejmową komisją śledczą ds. wyborów kopertowych stanął były wiceminister aktywów państwowych w rządzie Mateusza Morawieckiego. Przesłuchanie Artura Sobonia nie przyniosło jednak wymiernych efektów, a stało się co najwyżej przyczynkiem do licznych memów i przyczynkiem neologizmu "rżnąć Sobonia".
Soboń powtórzył...145 razy dokładnie to samo
Wszystko za sprawą trywialnej metody obranej przez polityka PiS, który nie chciał odpowiadać na pytania członków komisji o zmarnowane miliony złotych. Na niemal każde z nich, odpowiedź Sobonia brzmiała: "w pełni odpowiedziałem w swobodnej części swojej wypowiedzi". Polityk miał na myśli, że to, co mógłby powiedzieć, padło już wcześniej, choć zasiadający w komisji byli innego zdania.
Redakcja naTemat postanowiła policzyć, ile razy Artur Soboń użył swojego – już słynnego – twierdzenia. Okazało się, że poseł Prawa i Sprawiedliwości powtórzył się...aż 145 razy. Informację przekazał reporter naTemat Mateusz Przyborowski.
Kuriozalne przesłuchanie Sobonia
Pierwszą konkretną informacją, jaką usłyszeli zasiadający w komisji politycy była ta, o wyższym wykształceniu Sobonia. – Dziękuję za odpowiedź. To pierwsze pytanie, na jakie dzisiaj udzielił pan odpowiedzi – podsumował zirytowany Bartosz Romowicz, zastępca przewodniczącego komisji śledczej ds. wyborów kopertowych.
– Nie uchylałem się od odpowiedzi na żadne pytanie – rzucił poseł PiS, na co sala zareagowała śmiechem.
Później poseł Polski 2050 chciał się dowiedzieć, czy Soboń kiedykolwiek kontaktował się z członkami rządu, kiedy pełnił funkcję wiceministra. – O tym, co było moimi obowiązkami w Ministerstwie Aktywów Państwowych, w pełni odpowiedziałem w swobodnej części swojej wypowiedzi – powtórzył polityk.
"Jaka była pana opinia na temat przeprowadzenia wyborów w formie korespondencyjnej?", "Czy rozmawiał pan kiedykolwiek z Michałem Dworczykiem ws. wyborów korespondencyjnych?", "Czy ma pan wiedzę o tym, że istniały inne wiadomości, które zostały wysłane z pana skrzynki i – jak pan wcześniej powiedział – nielegalnie wykradzione?", "Czy to pańskie słowa w artykule w 'Gazecie Wyborczej' z 21 kwietnia 2020 roku: 'Nie ma umowy między MAP a Pocztą Polską na dzień dzisiejszy'?" – to tylko niektóre z różnych pytań Romowicza, na które usłyszał tę samą, wyuczoną odpowiedź Sobonia.
"Nie rżnij Sobonia"
Nagle to poseł PiS postanowił przejąć inicjatywę i samemu zadać pytanie. – Teraz poczuje się pan tak, jak się czuje cała komisja. Bo my zadajemy pytania, a pan próbuje rżnąć... nie będę mówił kogo – odpowiedział mu Romowicz.
– Rozumiem, że taka jest pana subiektywna ocena. Jest mi bardzo przykro, że taką ocenę z naszego spotkania sobie pan wyrobił. Nie mieliśmy okazji się wcześniej poznać, więc tym bardziej mi przykro – oznajmił Soboń. – Ostatnie pytanie panu zadam: kiedy w ogóle dowiedział się pan o planie zorganizowania wyborów ustalonych na 10 maja? – nie ustępował członek partii Szymona Hołowni.
Jego apel nie spotkał się jednak ze zrozumieniem byłego podwładnego Jacka Sasina, który znów uraczył komisję standardową formułką o "zawarciu odpowiedzi w swobodnej części wypowiedzi". – Od dzisiaj stwierdzenie "nie rżnij Sobonia" ma chyba nowe znaczenie prawne – podsumował polityk Polski 2050.