Jeden tekst wyprowadził setki tysięcy ludzi na ulice. Przez Niemcy przetoczyła się fala manifestacji
Jeden tekst wyprowadził setki tysięcy ludzi na ulice. Za Odrą przetoczyła się lawina manifestacji
Protesty w Niemczech to pokłosie dziennikarskiego śledztwa redakcji Correctiv. Z ustaleń reporterów wynika, że w listopadzie 2023 w okolicach Poczdamu doszło do niepokojących rozmów o planie deportacji migrantów.
W rozmowach mieli wziąć udział wpływowi przedsiębiorcy, prawnicy, dwaj członkowie chadeckiej partii CDU, deputowana do Bundestagu, dwa członkowie skrajnie prawicowej AfD oraz współpracownik szefowej partii Roland Hartwig.
Tam prawicowy działacz z Austrii – Martin Sellner opowiedział o swoim "masterplanie". Chodziło o deportację milionów osób do Afryki, w tym nawet obywateli Niemiec o korzeniach migracyjnych.
Szokujące ustalenia doprowadziły do masowych manifestacji organizowanych między innymi w Berlinie, Frankfurcie, Monachium czy Kolonii. Jak przekazał "Bild" w samej stolicy kraju na ulice wyszło ok 300 tys. osób.
Seria protestów w Niemczech
Największe tłumy odnotowano w Berlinie, ale w samym Monachium policja musiała rozwiązać zgromadzenie, bowiem stwierdziła, że nie może zapewnić bezpieczeństwa manifestującym z uwagi na frekwencję w postaci 100 tys. osób.
W Kolonii doliczono się 50 tys. protestujących, a we Frankfurcie przeciwko pomysłom deportowania ludzi opowiedziało się swoją obecnością na wiecu około 35 tys. osób.
To może nie być koniec protestów w Niemczech. Organizacje rolnicze zagroziły rządowi Olafa Scholza zorganizowaniem kolejnej fali manifestacji, jeśli władza nie zrezygnuje z cięć budżetowych, które mają uderzyć w branżę.
Przez ostatni tydzień niemiecka prasa opisywała szereg blokad organizowanych przez związkowców na przejściach granicznych, autostradach oraz w centrach miast.