Kolejny cios dla dawnej ekipy rządzącej. Prokuratura bierze się za aferę hejterską

Alan Wysocki
22 stycznia 2024, 06:18 • 1 minuta czytania
B. wiceminister w resorcie Zbigniewa Ziobry, Łukasz Piebiak otrzymał wezwanie na przesłuchanie. Urzędnik odpowie za pytania dotyczące afery hejterskiej. Chodzi o wycinek sprawy dotyczący zniesławiania sędziego Waldemara Żurka. Wiadomo, kiedy konkretnie dojdzie do przesłuchania Piebiaka.
Wraca sprawa wielkiej afery rządu PiS. Piebiak wezwany na przesłuchanie. Fot. Marek Berezowski / Reporter / East News

Wraca sprawa wielkiej afery rządu PiS. Piebiak wezwany na przesłuchanie

Jeszcze w 2019 roku jedna z ofiar afery hejterskiej, sędzia Waldemar Żurek złożył zawiadomienie do prokuratury. Zgłoszenie dotyczyło znieważających go wpisów publikowanych przez kilka anonimowych kont na dawnym Twitterze.


Prokuratura pod rządami Zbigniewa Ziobry nie paliła się jednak do wyjaśnienia tej sprawy. Śledczy w końcu "wymigali się" od sprawy, umarzając ją z powodu niewykrycia sprawców.

W końcu zainterweniował katowicki sąd, który zlecił śledczym sprawę do ponownego rozpatrzenia.

Teraz, już po zmianach w prokuraturze, b. wiceminister sprawiedliwości Łukasz Piebiak otrzymał wezwanie na przesłuchanie. Jak poinformował Onet, urzędnik Ziobry złoży zeznania 2 lutego w kieleckiej Prokuraturze Rejonowej.

Piebiak będzie musiał udzielić odpowiedzi na liczne pytania ws. powiązań z kontami zniesławiającymi sędziego Żurka. Za hejterskimi komentarzami mogły bowiem stać właśnie osoby powiązane z Piebiakiem.

Afera hejterska – o co chodzi?

Jako pierwsi na trop afery hejterskiej w Ministerstwie Sprawiedliwości trafili dziennikarze Onetu. W sierpniu 2019 roku serwis opublikował artykuły dotyczące kontaktów wiceministra Łukasza Piebiaka z Emilią.

Chodzi o internetowy profil "Mała Emi". To właśnie z niego w mediach społecznościowych zamieszczano kłamstwa i insynuacje dotyczące niezależnych od władzy sędziów.

Jak się okazało, za "Małą Emi" stała Emilia Szmydt, która chciała pomóc swojemu ambitnemu mężowi. Dziennikarze TVN24 opisują, że kobieta miała otrzymywać poufne dane od członków tajnej grupy, określającej się roboczo jako "Kasta".

Szmydt opowiedziała o kulisach afery przed kamerą, bez jakiejkolwiek anonimizacji wizerunku. Kobieta przekonywała, że "jest do dyspozycji prokuratury". Ta jednak nie była zainteresowana przesłuchaniem "Emi".

Jak pisaliśmy w naTemat, to kolejny raz, gdy TVN24 ujawnia świadectwa uczestników afery hejterskiej. Na początku stycznia br. przed kamerami stanął sędzia Arkadiusz Cichocki. Potwierdził, że zbierał i rozpowszechniał w sieci informacje szkodzące innej sędzi. Za prowadzoną działalność publicznie przeprosił.