Jakimowicz skomentował swoje zarobki w TVP. "Chciałem dużo zarabiać"

Joanna Stawczyk
24 stycznia 2024, 13:39 • 1 minuta czytania
Piotr Krysiak ujawnił, że Jarosław Jakimowicz zarobił niemal 2,5 miliona złotych w ciągu 3,5 roku pracy w TVP. Prezenter, który prowadził takie formaty jak "W kontrze", "Pytanie na Śniadanie. Extra", a także często udzielał się jako komentator aktualnych wydarzeń w programie "#Jedziemy", nagrał filmiki, w których przyznał, że jego zarobki w publicznej stacji telewizyjnej były rzeczywiście wysokie. Dodał również, że negocjował "gwiazdorskie warunki".
Jarosław Jakimowicz opowiada o pieniądzach w TVP. "Chciałem dużo zarabiać" Fot.YouTube.com / @Jarosław Jakimowicz Tv

Jarosław Jakimowicz opowiada o pieniądzach w TVP. "Chciałem dużo zarabiać"

Niedawno pisarz i dziennikarz Piotr Krysiak podzielił się w mediach społecznościowych informacjami dotyczącymi pieniędzy, które miały spływać na konto Jarosława Jakimowicz za pracę w publicznych mediach.


"Zarobił prawie dwa miliony zł w 3,5 roku. Wszystko z naszych podatków i za zgodą prezesa TVP Jacka Kurskiego" – przekazał. Zgodnie z opublikowanymi informacjami, dochody Jakimowicza systematycznie rosły z roku na rok. W 2020 r. wyniosły one 204 200 zł, w 2021 r. wzrosły do 363 600 zł, a w 2022 r. osiągnęły poziom 473 400 zł. W pierwszej połowie 2023 r., od stycznia do czerwca, Jakimowicz zarobił 233 705 zł.

Pisarz dodatkowo zwrócił uwagę na program "Pytanie na śniadanie" w kontekście zarobków prezentera.

"Do tej kwoty należy dodać 'kąciki' Jakimowicza. Według jednego z serwisów za każdy 'kącik' 'gwiazdor' Kurskiego zgarniał 2000 zł. Za 200 'kącików', do których przyznał się Jakimowicz, wychodzi plus 400 000 zł" – wskazał Krysiak.

Potem na instagramowym profilu Jakimowicza wylądowało oświadczenie. "Wy robicie cyrk, żeby odwrócić uwagę od Pereiry, Adamczyka, Rachonia, Klarenberga, czy Ogórek. Serio ktoś uważa, że ja byłem tak ważny w tvp.info, że ktoś płaciłby mi takie pieniądze? To ile musieliby płacić tym, których wymieniłem? A tu cisza" – podkreślił.

Wieczorem, 23 stycznia na kanale YouTube byłego gwiazdora publicznych mediów pojawiły się dwa filmiki. Postanowił odnieść się do tematu pieniędzy z TVP nieco szerzej.

– Powiem o swoich zarobkach w TVP: zarabiałem dobre pieniądze i starałem się jak najlepiej wykonywać swoje zadania, jak najlepiej spełniać oczekiwania kierownika, dyrektora i założenia, które mi nakładano – oznajmił.

W kolejnej części swojej wypowiedzi Jakimowicz szczegółowo opisał swoje zadania. Wyjaśnił, że zaczynał jako komentator w programie Michała Rachonia, początkowo za niewielkie wynagrodzenie, a następnie objął rolę prowadzącego w "W kontrze".

Podkreślił jednak, że w roli komentatora unikał obsmarowywania postaci takich jak Borys Szyc czy Kuba Wojewódzki. Stwierdził, że zamiast tego, jego obecność w programie przyciągała przed ekrany liczne grono widzów.

Powiedział, że gdy objął współprowadzenie "W kontrze" z Magdaleną Ogórek, osiągnął tak wysokie wyniki oglądalności, że program zaczął konkurować z takimi formatami jak "Pytanie na śniadanie" czy "Dzień dobry TVN".

Nie płacili mi za jakieś wypowiedzi, szkalowanie kogoś, mówiłem, co chciałem. To wszystko było moje. Pojawiali się politycy ze wszystkich stron (...) i nikomu nie robiliśmy żadnej krzywdy. Tłumaczyłem to zawsze tak, że my politykom robimy dobrze. Umawialiśmy się zawsze na tematy, np. pan Szczerba powiedział, że chce rozmawiać tylko o jakiejś akcji humanitarnej, jeżdżeniu na Białoruś czy Ukrainę, to z szacunku do gościa rozmawialiśmy na ten temat – tłumaczył.

Jakimowicz zaznaczył, że w ramach pracy w TVP był także wydawcą. Co robił? Między innymi umawiał i zapraszał gości oraz wymyślał tematy. Chciał, żeby to było docenione finansowo.

Chciałem mieć umowę gwiazdorską. Proponowałem, rozmawiałem, czy możemy taką umowę zrobić dla mnie. Ja nie wiem do końca, na czym one polegają. Słyszałem, że są na 30, 40, 50, 70 tys. Chciałem dużo zarabiać, kto by nie chciał. Znacie kogoś, kto by nie chciał dużo zarabiać? – stwierdził.

Ogórek, Rachoń, Pereira i Klarenbach mieli taką stawkę, jaką ja powinienem mieć. Ogórek miała swojego wydawcę, Jarosława Ostaszkiewicza, który zarabiał na poziomie 30 tys. zł miesięcznie. Wydawca Rachonia, Krystian Krawiel, zarabiał podobnie. (...) Ja trzymałem cały program "W kontrze" na sobie. To jest potężna odpowiedzialność. I niech mi ktoś nie mówi o jakimś pluciu, jadzie i tak dalej – podkreślił.

Dodał: "Tak naprawdę byłem prowadzącym i wydawcą, ta kwota znów powinna być jakoś podbita moim zdaniem, a miałem wrażenie, że jestem trochę niedoceniany". Jakimowicz przekazał, że informacje o jego dochodach mogły zostać ujawnione przez Samuela Pereirę, którego określa mianem "największej kanalii w jego życiu".

– Ktoś, kto go spotkał, wie, co to za typ. Zresztą popatrzeć na te wędrujące oczka. (...) Znajdźcie mi jedną osobę, która powie dobrze o współpracy z Pereirą. Jest to manipulator i kombinator – skwitował gorzko.