Ujawniono, ile Macierewicz zapłacił Argentyńczykowi za sprowadzenie wraku tupolewa. Kwota powala

Natalia Kamińska
25 stycznia 2024, 19:01 • 1 minuta czytania
Prawo i Sprawiedliwość za swoich rządów uczyniło z katastrofy pod Smoleńskiem jeden z ważniejszych punktów swojej polityki. Ogromne fundusze wydawał m.in. były szef MON Antoni Macierewicz. Sporą kwotę zapłacił argentyńskiemu prawnikowi, który miał ściągnąć wrak Tu-154M do Polski. Efekty jego pracy znamy wszyscy.
Prawnik miał ściągnąć do Polski wrak TU-154. Zarobił krocie. Fot. Filip Naumienko/REPORTER

Przypomnijmy: samolot Tu-154M, którym na obchody 70. rocznicy zbrodni katyńskiej leciała delegacja państwowa, rozbił się 10 kwietnia 2010 roku pod Smoleńskiem. Żaden z pasażerów nie przeżył. Wśród ofiar był m.in. prezydent RP Lech Kaczyński wraz z żoną.


Tymczasem Antoni Macierewicz, kiedy był jeszcze szefem MON, zlecił kontrowersyjnemu argentyńskiemu prawnikowi działania, dzięki którym wrak miał wrócić do naszego kraju. Sprawę opisuje Wirtualna Polska.

Macierewicz zapłacił majątek za ściągnięcie wraku Tu-154M

"Edmund Janniger, mieszkający na stałe w USA młody doradca ministra Antoniego Macierewicza, skontaktował się wówczas z Luisem Moreno-Ocampo, Argentyńczykiem, byłym prokuratorem Międzynarodowego Trybunału Karnego w Hadze, pytając go, "czy nie mógłby pomóc Polsce" – czytamy w artykule portalu.

Ten prawnik zapewniał też, że jego "głównym celem jest odzyskanie wraku samolotu". Przez lata nie było wiadomo, ile kosztowały jego usługi. Udało się to ustalić teraz serwisowi WP. MON poinformował portal, że "umowę z firmą LLC Moreno Ocampo zawarł osobiście Minister ON Antoni Macierewicz". Za jej usługi zapłacono aż 297 255 zł (80 tys. dolarów). Wrak, jak dobrze wiemy, nie wrócił do kraju.

To, co robił Macierewicz ws. Smoleńska, ma być sprawdzone. 19 stycznia szef MON zapowiedział powołanie zespołu ds. wyjaśnienia działań podkomisji smoleńskiej.

Nowy MON zajmie się działalnością Macierewicza ws. Smoleńska

– Jedną ze spraw wymagających szacunku i wrażliwości jest to, co wydarzyło się pod Smoleńskiem w 2010 roku. To było wydarzenie, które wypełniło bólem całą Polskę – powiedział szef MON w rządzie Donalda Tuska Władysław Kosiniak-Kamysz.

Jak podkreślił, "niektórzy chcieli w sposób polityczny użytkować i budować na katastrofie kapitał polityczny". – Jedną z pierwszych decyzji, jaką podjęliśmy, było zakończenie prac podkomisji MON ds. ponownego zbadania wypadku lotniczego – przypomniał.

I dodał: – Musimy wyjaśnić osiem lat funkcjonowania podkomisji. Będziemy oceniać działania podkomisji, ale nie będziemy dokonywać oceny przyczyn katastrofy.

Jednocześnie Kosiniak-Kamysz poinformował o powołaniu "Zespołu do spraw oceny funkcjonowania podkomisji do ponownego zbadania wypadku lotniczego".

Z kolei wiceszef MON Cezary Tomczyk dodał do tego, że "bardzo chcemy, żeby w tej konkretnej sprawie wszystko było odwrotnie, niż w ciągu ostatnich ośmiu lat".

– To zaszczyt stać tutaj z państwem. Oczekiwania wobec zespołu są jasne. To przede wszystkim badanie uczciwości, rzetelności i gospodarności podkomisji – oświadczył, kiedy przedstawił ekspertów i wojskowych, którzy działają w gremium MON. Zespół zaczął działać od zeszłego piątku. Więcej o jego składzie jest w tym tekście.