Groził wolontariuszom WOŚP śmiercią. Nawiązał do zabójstwa prezydenta Adamowicza

Agnieszka Miastowska
27 stycznia 2024, 15:52 • 1 minuta czytania
Jest decyzja sądu ws. aresztu dla 55-latka, który w sieci groził śmiercią organizatorom tegorocznego finału WOŚP. Ponieważ mężczyzna nawiązał we wpisie do morderstwa prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza, służby wykonały ruch wyprzedzający, który być może zapobiegł tragedii. Mężczyznę aresztowano.
Piła: 55-latek groził wolontariuszom WOŚP. Mówił o zabójstwie Adamowicza Fot. KPP Piła

55-latek groził wolontariuszom WOŚP śmiercią

Jak podaje policja z Piły, w ostatnim czasie na Facebooku pojawił się wpis jednego z lokalnych sztabów WOŚP. Jeden z internautów postanowił wpis skomentować – zrobił to nie tylko w sposób wulgarny, ale pojawiły się z jego strony śmiertelne groźby wobec wolontariuszy.


Co więcej, w swoim przemocowym wywodzie nawiązał również do zabójstwa Pawła Adamowicza prezydenta Gdańska. Kryminalni z Piły sprawy nie zbagatelizowali i 55-latek dość szybko przekonał się, że nawet słowa, które wygłasza online, mają swoją moc i należy za nie ponieść odpowiedzialność.

Kryminalnym udało się zatrzymać komentującego – okazał się nim 55- letni mieszkaniec gminy Słupsk. Jak na stronie KPP Piła napisała st. sierż. Magdalena Mróz: "Na podstawie zebranych dowodów Komenda Powiatowa Policji w Pile oraz Prokuratura Rejonowa w Pile zwróciła się do sądu z wnioskiem o zastosowanie wobec mężczyzny tymczasowego aresztowania".

55-latek z Słupska usłyszał już zarzuty, za które grozi kara do 3 lat pozbawienia wolności. Sądu przychylił się do wniosku i mieszkaniec gminy Słupsk najbliższe trzy miesiące spędzi w areszcie. Za kierowanie gróźb karalnych wobec wolontariuszy Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy mężczyźnie może grozić do trzech lat pozbawienia wolności.

Skandaliczne słowa zabójcy Pawła Adamowicza

Jak informowaliśmy w naTemat, 18 stycznia w Gdańsku rozpoczął się proces apelacyjny Stefana Wilmonta skazanego w pierwszej instancji na dożywocie za zabójstwo Pawła Adamowicza.

Podczas procesu zabójca prezydenta Gdańska przybrał zdecydowanie inną postawę, niż miało to miejsce w marcu, kiedy całkowicie milczał. Jak podaje "Fakt", Wilmont na sali sądowej próbował zasłaniać się problemami psychicznymi.

"Jestem niepoczytalny całkowicie. Chcę, żeby ten sąd się skończył jak najszybciej, bo trwa to ponad 5 lat, a służba więzienna nie jest w stanie trzymać mnie przez cały czas, bo jestem całkowicie niepoczytalny" – powiedział podczas rozprawy.

"Ja mogę odsiedzieć jak najniższy wyrok, 5 lat za zabójstwo w afekcie, żebym siedział dłużej, to nie ma sensu, ja jestem niewinny, nigdy się nie przyznam do winy. Chcę wyjść na wolność, żeby zacząć swoje życie, które sąd mi zabrał" – dodał oskarżony cytowany przez "Fakt".