"Nie było żadnego uderzenia, była obrona!". Macierewicz brnie ws. pięści na twarzy Kamińskiego
Podczas burdy z udziałem Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika, jaka miała miejsce przed Sejmem, "momentów" było naprawdę wiele. Operatorzy i fotoreporterzy uchwycili mnóstwo kadrów będących gotowymi memami.
Najwięcej emocji wzbudziło jednak nagranie dokumentujące moment, w którym pięść jednego wiceprezesa Prawa i Sprawiedliwości wylądowała na twarzy drugiego zastępcy Jarosława Kaczyńskiego.
Oczywiście wszyscy od razu zrozumieli, iż Antoni Macierewicz nie wymierzył tego ciosu z premedytacją. Wraz z Kamińskim szarpali się z funkcjonariuszami Straży Marszałkowskiej i uderzenie było przypadkowe.
PiS-owski specjalista od zamachów za to zamachnięcie mógł kolegę przeprosić lub całą sprawę przemilczeć, bo w natłoku pracy polscy memiarze zapomnieliby o niej następnego dnia...
Macierewicz i tym razem postawił jednak na teorie spiskowe. Jeszcze w środowy wieczór opublikował on krótkie oświadczenie w mediach społecznościowych. "Część mediów publikuje, jakobym uderzył dziś rano Mariusza Kamińskiego. To publikacja zmanipulowanego fałszywego nagrania" – stwierdził.
Na co dziennikarka naTemat.pl Natalia Kamińska odpowiedziała publikacją kilku kadrów zrobionych przez fotografów współpracującej z naszą redakcją agencji East News. Widać na nich wyraźnie, że pięść w bordowej rękawiczce, która spotkała się z twarzą Kamińskiego, należy do Macierewicza.
Antoni Macierewicz o ciosie w twarz Mariusza Kamińskiego. W Sejmie zwymyślał Radomira Wita z TVN24
Nic więc dziwnego, że Radomir Wit z TVN24 postanowił wykorzystać okazję i napotkanego na sejmowym hallu Antoniego Macierewicza dopytać o przebieg szarpaniny. – Co się stało z Mariuszem Kamińskim? Co się stało? – zaczął dziennikarz.
I tyle wystarczyło, aby wiceprezes PiS stracił nerwy. – Co się stało z tymi waszymi kłamstwami? To jest naprawdę niesłychanie interesujące – odparł Antoni Macierewicz. Reporter chciał kontynuować pytanie, ale zdążył wypowiedzieć jedynie słowa "ten cios...", gdy polityk rozpoczął taką tyradę:
Ten cios, który pan zapewne komuś dał, manipulując ten film, bo jest dokładnie odwrotnie. Publikujecie dwa filmy w tej sprawie – jeden, w którym według pana uderzam w lewą stronę i drugi, w którym uderzam w prawą stronę. Manipulujecie to. To jest po prostu kłamstwo.
– Ja nic nie zrobiłem, to wy zrobiliście! – oskarżał Macierewicz. – Ale kto tam jest na tym nagraniu? Pan tam jest... – przypomniał rozbawiony tą kuriozalną opowieścią Wit. – To wy manipulujecie! Pan się myli, nie ma żadnego uderzenia. To jest kłamstwo, to jest kłamstwo! – usłyszał w odpowiedzi.
– Nie było żadnego uderzenia, nie było żadnego uderzenia... Było odwrotnie – była obrona pana Kamińskiego – dodał Macierewicz. I już miał odchodzić, gdy ponownie przed kamery przyciągnęła go uwaga reportera, że ta obrona była "bardzo dotkliwa dla Mariusza Kamińskiego".
– Czyli krótko mówiąc, nie tylko pan pyta, ale nieustannie to kłamstwo pan powtarza. Nieustannie pan powtarza! – oburzał się Antoni Macierewicz. Na koniec polityk polecił Radomirowi Witowi zasięgnięcie opinii samego poszkodowanego i jeszcze raz rzucił, że "to zdjęcie jest sfałszowane".