PiS się wścieknie. Sikorski stanowczo odpowiedział na pytanie o reparacje
Co dalej z reparacjami od Niemiec? Jasna deklaracja Sikorskiego
O sprawę reparacji od Niemiec Radosława Sikorskiego w czwartek dopytywał jeden z reporterów Telewizji Republika. Szef MSZ wyjaśnił mu klarowanie, że temat jest zamknięty na drodze prawnej.
– To samo, jeśli chodzi o reparacje. Robicie na tym politykę, tymczasem moja poprzedniczka pani minister Anna Fotyga już wiele lat temu w odpowiedzi na interpelację poselską odpowiedziała, że niestety pozycja prawna Polski jest taka, że reparacje były już w Poczdamie, niestety zostały przywłaszczone przez Związek Radziecki i niestety pozycja prawna jest taka, że niestety reparacji uzyskać się nie da – tłumaczył mu Sikorski.
Jak wskazał, "rząd, którego pan był entuzjastą, w nocie przekazanej stronie niemieckiej, przeczytałem ją osobiście, słowa "reparacje" nie umieścił". – Nie umieścił też niestety numeru konta bankowego, na który Niemcy mieliby przekazać te sześć bilionów, które pan Mularczyk wymyślił – przypomniał.
I podsumował: – Więc jeśli mówi pan o reparacjach, to znowu pan konfabuluje, bo nie będzie żadnych reparacji, bo niestety Poczdam zdecydował inaczej i niestety ministrowie poprzedniego rządu doskonale wiedzą, że reparacji Polska niestety nie może uzyskać.
O kwestii reparacji w tym tygodniu w Berlinie mówił też szef rządu. – Moi poprzednicy zwrócili się do rządu niemieckiego o reparacje. Ten dokument, który został przesłany przez poprzedni rząd do rządu niemieckiego, mówił o jakiejś formie kompensaty – stwierdził Donald Tusk. Jednak podkreślił, iż "w sensie formalnym, prawnym, międzynarodowym kwestia reparacji została zamknięta wiele lat temu".
Tusk przyznał także, że "kwestia moralnego, finansowego i materialnego zadośćuczynienia nigdy nie została zrealizowana". Jego zdaniem "Niemcy mają tutaj coś do zrobienia".
Jak kwestia reparacji od Niemiec wygląda w świetle prawa?
Co ważne, w 1953 roku ówczesne polskie władze komunistyczne zrzekły się wszelkich roszczeń do reparacji wojennych pod naciskiem Związku Radzieckiego, który chciał uwolnić Niemcy Wschodnie, również satelitę ZSRR, od wszelkich zobowiązań. PiS twierdzi teraz, że porozumienie jest nieważne, ponieważ komunistyczna Polska nie była w stanie wynegocjować sprawiedliwego odszkodowania.
Na ten argument eksperci prawa międzynarodowego odpowiadają, że ostatecznie wszelkie roszczenia utraciły moc najpóźniej 12 września 1990 roku. Czyli w dniu, w którym w Moskwie sygnowano "Traktat 2+4". Jest on tak potocznie nazywany, gdyż w moskiewskich negocjacjach uczestniczyły Niemcy podzielone jeszcze na RFN i NRD, oraz cztery mocarstwa alianckie – USA, ZSRR, Wielka Brytania oraz Francja.
Na specjalnych warunkach traktat po części negocjowała też Polska. Już nie PRL, a wolna i demokratyczna III RP potwierdziła wówczas decyzję z lat 50-tych. 16 lat temu potwierdziła to ówczesna szefowa MSZ Anna Fotyga w odpowiedzi na poselską interpretację.