Pajączkowska nie wytrzymała, mówiąc o pracy w TVP. Rozpłakała się podczas wywiadu
Karolina Pajączkowska rozpłakała się podczas wywiadu. Mówiła o pracy w TVP
Karolina Pajączkowska początkowo dała się poznać jako jedna z uczestniczek II edycji programu "Top Model". Później była znana jako dziennikarka TVN24 Biznes i Świat, jednak w 2019 roku przeszła do TVP Info.
Przypomnijmy, że pod koniec sierpnia ubiegłego roku opublikowała na Instagramie post, w którym poinformowała, że odchodzi z TVP. "Mój kontrakt z Telewizją Polską wygasa na początku listopada. Nie planuję go przedłużać" – przekazała.
Prezenterka, która szerszemu gronu widzów dała się poznać, prowadząc programy takie jak "Wstaje Dzień" oraz "Poranek Info" emitowany na antenie TVP Info, miała być mobbingowana na Woronicza.
W piątek (16 lutego) Pajączkowska zjawiła się w programie Radia ZET "Pogadamy, zobaczymy". Na wstępie rozmowy dziennikarka została zapytana o to, czym jest właściwie jej nowy projekt, "Pajączkowska Show" na YouTube.
Potem została zapytana o to, jak wyglądała praca, a potem pożegnanie z TVP. Przyznała, że właśnie tam uświadomiła sobie, że pewne sytuacje związane z tą branżą i ludźmi w niej działającymi, są ponad jej siły. – Wyleczyłam się z tego zawodu – stwierdziła.
Dziennikarka dała do zrozumienia, że szczególnie trudne dla niej są wspomnienia związane z momentem, kiedy zgłosiła w byłym miejscu pracy niewłaściwe postępowanie ze strony Michała Adamczyka.
– W normalnych firmach jest tak, że jeśli dzieje się coś niepokojącego, to możesz to zgłosić i kadry się tobą interesują, sprawa jest w jakiś sposób dalej rozpatrywana. A w upolitycznionych firmach jest tak, że możesz sobie tupać nóżkami, skarżyć się do Pana Boga, a to i tak nic nie da – żaliła się.
– W momencie, kiedy zgłosiłam to, że w moją stronę padły bardzo nieładne słowa i że byłam ofiarą szantażu, to zaproponowano powołanie komisji złożonej z pracowników TVP. I nikt nie zadzwonił do mnie, nie zapytał – kontynuowała.
– Nikogo nie obchodziło, jaka jest prawda. Nikogo nie obchodziło, co się stało 26 maja – dodała. – Kwestie finansowe są dla mnie o wiele mniej ważne niż to, żeby ktoś po prostu przeprosił mnie za to, co spotkało mnie w Telewizji Polskiej – zaznaczyła Pajączkowska.
– Wiesz byli świadkowie tych wydarzeń. Wszyscy dokładnie wiedzą, co się stało. Cała Telewizja Polska, TVP Info, wie co się wydarzyło, jak zostałam potraktowana. Później zresztą rozmawiałam także z innymi ofiarami tego człowieka, więc to nie jest tak, że ja sobie coś wymyśliłam, tylko sprawa jest bardzo poważna. I ten człowiek dalej będzie działał i krzywdził ludzi. Chyba, że straci poparcie polityczne – stwierdziła.
W pewnej chwili głos Pączkowskiej zaczął się łamać. Robiła pauzy w wypowiedziach, oddychając głęboko. Obróciła się, starając się opanować płacz, co spowodowało, że prowadzący zdecydował o krótkiej przerwie w emisji. Gdy wróciła, podkreśliła stanowczo, że nie składa broni i ma zamiar kontynuować walkę o sprawiedliwość na drodze sądowej.