Tyle zostało z gróźb Dudy wobec rządu Tuska. Prezydent właśnie zaprzeczył sam sobie

Natalia Kamińska
20 lutego 2024, 15:07 • 1 minuta czytania
Kancelaria Prezydenta przekazała we wtorek, że Andrzej Duda podpisał dwie ustawy. W komunikacie nie ma żadnej informacji o przesłaniu ich do Trybunału Konstytucyjnego, a przecież Duda przy podpisywaniu budżetu na rok 2024 twierdził, iż teraz będzie odsyłał o Julii Przyłębskiej każdą ustawę uchwaloną bez udziału byłych posłów PiS Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika.
Duda zaprzecza sam sobie. Pokazał niekonsekwencję ws. nowych ustaw. Fot. Piotr Molecki/East News

Duda zaprzecza sam sobie. Zrobił coś innego niż zapowiadał

We wtorek Kancelaria Prezydenta w komunikacie poinformowała o poniedziałkowej decyzji głowy państwa.


Andrzej Duda podpisał dwie nowelizacje ustaw: "o zmianie ustawy o Narodowym Centrum Badań i Rozwoju oraz ustawy – Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce" oraz "o zmianie ustawy o pomocy obywatelom Ukrainy w związku z konfliktem zbrojnym na terytorium tego państwa, ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych oraz ustawy o podatku dochodowym od osób prawnych".

W komunikacie nie ma jednak słowa o przesłaniu ustaw do Trybunału Konstytucyjnego w trybie kontroli następczej. A tak Duda przecież miał robić, co ogłoszono przy podpisaniu przez niego budżetu.

Wówczas Duda podpisał kilka ustaw, w tym budżetową i zapowiedział, że ustawy trafią też do TK.

"Z uwagi na wątpliwości związane z prawidłowością procedury uchwalenia ww. ustaw tj. brakiem możliwości udziału w pracach Sejmu nad tymi ustawami przez posłów Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika, Prezydent zdecydował o skierowaniu powyższych ustaw, w trybie kontroli następczej do Trybunału Konstytucyjnego, celem zbadania ich zgodności z Konstytucją" – podano w uzasadnieniu jego decyzji.

W dalszej części komunikatu napisano, że "analogiczne działania będą podejmowane przez Prezydenta RP każdorazowo w przypadku uniemożliwienia Posłom wykonywania ich mandatu, pochodzącego z wyborów powszechnych".

"Należy podkreślić, że sprawa wygaśnięcia mandatów została jednoznacznie przesądzona przez Sąd Najwyższy. Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik są posłami na Sejm RP" – uznała wtedy głowa państwa.

Upadek narracji PiS. Pawłowska bierze mandat po Kamińskim

Tymczasem Monika Pawłowska potwierdziła, że przyjmie mandat po Mariuszu Kamińskim, czym zniweczyła całą narrację Prawa i Sprawiedliwości, które cały czas twierdzi, że były szef MSWiA nadal jest posłem.

"Odpowiadając na pismo marszałka Sejmu RP, podjęłam decyzję o przyjęciu propozycji objęcia mandatu poselskiego. Złożę wniosek o dołączenie do klubu PiS po ślubowaniu, jednocześnie pozostając aktywnym członkiem partii" – napisała w oświadczeniu.

"Dziękuję rodzinie, przyjaciołom i przede wszystkim moim wyborcom za nieustające wsparcie" – dodała. Swoje słowa potwierdziła w rozmowie z dziennikarzami w Sejmie.

– Objęłam mandat poselski. Jestem po krótkiej rozmowie z panem marszałkiem. Czuję się członkiem Prawa i Sprawiedliwości. Oczywiście po ślubowaniu będę chciała przystąpić do klubu PiS – zadeklarowała.

PiS jednak nie chce jej widzieć w swoim klubie. "Pani Monika Pawłowska przyjęła 461. nielegalny mandat – mandat, którego de facto i de iure nie ma (vide art. 96 Konstytucji). W związku z powyższym, jako PiS nie możemy jej przyjąć do naszego klubu parlamentarnego" – napisał w serwisie X rzecznik PiS Rafał Bochenek.