Nietypowa akcja GOPR. Ratownicy w rejonie Babiej Góry znaleźli... psa

Nina Nowakowska
23 lutego 2024, 12:36 • 1 minuta czytania
Ratownicy Grupy Beskidzkiej GOPR podczas ćwiczeń na Babiej Górze znaleźli zmarzniętego psa. Zwierzę zostało sprowadzone w bezpieczne miejsce i ma przejść badania weterynaryjne. Ratownicy apelują o kontakt do osób, które posiadają informacje na temat jego właściciela.
GOPR znalazł wyziębionego psa w rejonie Babiej Góry. Jest apel ratowników Facebook.com/GOPR Beskidy

W czwartek (22.02) podczas szkolenia na Babiej Górze ratownicy Grupy Beskidzkiej GOPR usłyszeli szczekanie psa. Zwierzę dawało o sobie znać przez ponad dwie godziny, więc ratownicy postanowili ruszyć mu z pomocą.


Ratownicy GORP znaleźli psa na Babiej Górze

"Byliśmy rano na ćwiczeniach w partiach szczytowych Babiej Góry. Usłyszeliśmy szczekanie, ale z uwagi na porywisty wiatr, nie za bardzo było wiadomo, skąd dobiega głos. Nie dawało nam to spokoju, po skończonych zajęciach za zgodą Naczelnika ruszyliśmy w teren" – relacjonował jeden z ratowników cytowany w poście GORP Beskidy.

Pies został odnaleziony w rejonie Perci Akademików. Następnie zmarznięte zwierzę sprowadzono w bezpieczne miejsce i przekazano leśniczemu Babiogórskiego Parku Narodowego w Zawoi. W piątek czworonoga zbadał weterynarz.

Ratownicy apelują o kontakt z właścicielem

Jak poinformowano na Facebooku, opiekę nad psem przejęła Gmina Zawoja. "Mamy nadzieję, że szybko znajdzie swój nowy dom i opiekuna. Z dobrych źródeł wiemy, że jest na to duża szansa" – dodają ratownicy.

Jednocześnie GOPR podkreślił, że przepisy zakazują wprowadzania czworonogów na teren Babiogórskiego Parku Narodowego. Zaapelowano również o kontakt do osób, które mogą mieć informacje o znalezionym psie i jego właścicielu.

W sprawie psa można skontaktować się z leśniczym BPN albo Centralną Stacją Ratunkową GOPR w Szczyrku pod numerem: +48 33 829-69-00.

Jechali 350 km żeby uratować Cezara

Na początku lutego pisaliśmy o innej, poruszającej akcji ratunkowej, która niestety zakończyła się niepowodzeniem. Fundacja dla Szczeniąt Judyta podjęła pilną interwencję w związku z psem Cezarem, który zmagał się z bardzo poważną chorobą oczu. Pies był skrajnie zaniedbany. Jak przekazali wolontariusze na Facebooku, "błądził po podwórku, wpadając na róże przedmioty".

"Rozsadzone potężnym ciśnieniem, poszarpane, zaropiałe oczy, zniszczony kręgosłup, dysplazja obu stawów biodrowych, zaniki mięśniowe w całym ciele, podchodząca ropą rana na śródstopiu, zanieczyszczony, zaropiały napletek" – opisano w poście, do którego dołączono drastyczne zdjęcie obrazujące stan Cezara.

Cezar był jednak zbyt słaby, żeby wytrzymać zabieg. "Operacja trwała 4 godziny. Po jej zakończeniu stan Cezara nagle się załamał. Doszło do dekompensacji układu oddechowo - krążeniowego, na skutek którego najprawdopodobniej powstał zator płucny" – wyjaśniono.

Następnie podjęto reanimację psa, która trwała aż 45 minut i zakończyła się niepowodzeniem. "Jesteśmy zdruzgotani, rozżaleni i wściekli. Gałki oczne zostały oddane do badania histopatologicznego" – czytamy. Fundacja zorganizowała również zbiórkę na leczenie Cezara. Zgromadzone środki mają teraz trafić na leczenie innych potrzebujących zwierząt.

"Jedynym pocieszeniem jest to, że psiak już nie cierpi. Pomoc przyszła za późno. Wybacz nam Cezarku. Przepraszamy Cię za ludzi, za Twoje cierpienie, za obojętność. Odpocznij, piękny psie" – podsumowała Fundacja.