Gwałciciel Lizy przyniósł wstyd swojej rodzinie. Ojciec Doriana S. przerwał milczenie
Przypomnimy: do gwałtu na 25-letniej Lizie z Białorusi doszło w nocy z 25 na 26 lutego na klatce schodowej przy ulicy Żurawiej w Warszawie. Nagą i nieprzytomną kobietę znalazł dozorca budynku, który szedł na poranną zmianę. Dziewczyna kilka dni walczyła o życie w szpitalu, ale nie udało się jej uratować.
Teraz w tej sprawie zabrał głos Doriana S. "Nie życzę nikomu tego, co nas spotkało, dla was jest to sensacją, dla nas jest to tragedią" – przekazał ojciec Doriana S., co cytuje "Super Express". Rodzina ma według mediów społecznościowych pochodzić z Myszkowa.
Ojciec Doriana S. zabrał głos ws. syna. "Oddałbym swoje życie"
I dalej oświadczył: "Proszę, dajcie spokój, bo ten cały hejt z człowieczeństwem nie ma nic wspólnego, a wasza nienawiść to tylko wizytówka, jakimi jesteście ludźmi".
W dalszej części napisał, że "oddałbym swoje życie tej dziewczynie, gdybym mógł". "I chcę wam powiedzieć, że nie zostawiamy Doriana, bo jaki rodzić w potrzebie zostawia własne dziecko, dla was jest bestią, ale dla mnie synem i jak pomyślę, co zrobił, i że całe życie będzie za kratami, nie przyjmuję tego do głowy" – czytamy.
Co wiadomo jeszcze o samym sprawcy? Dziennikarz programu "Uwaga!" udał się do rodzinnej miejscowości Doriana S. Z jego mediów społecznościowych wynika, że jest to Myszków.
Udało się mu się tam porozmawiać z jego kolegą z czasów szkolnych, który uważa, że "mógł on ukrywać swoją drugą twarz".
Także znajomy Doriana S. zabrał głos ws. szkolnego kolegi
– To nie jest normalna osoba. Kiedyś mu pożyczyłem pieniądze i okazało się, że on to potrzebował, żeby poćpać. Lubił się zabawić – powiedział ten mężczyzna stacji TVN. I dodał: – On nigdy nie wydawał się człowiekiem agresywnym, bardziej takim przyjacielskim. Ale wydaje mi się, że to była taka kwestia, że jak miał jakaś korzyść, to nie pokazywał tego, jaki jest naprawdę.
Ta sama stacja ustaliła, że "partnerka 23-latka zeznała, że jej chłopak był spokojnym człowiekiem, ale kiedy się kłócili, potrafił być porywczy". Po napaści na 25-letnią Lizę, kiedy wrócił do domu, powiedział jej, że "zrobił coś strasznego, a potem, że z kimś się pobił na ulicy".
Na razie Dorian S. usłyszał zarzut usiłowania zabójstwa, gwałtu i rozboju z użyciem niebezpiecznego narzędzia. Zarzuty mogą się jednak zmienić.
– Na razie prokurator czeka na wyniki sekcji zwłok, która wykaże, co było przyczyną śmierci ofiary Doriana S. – przekazał w rozmowie z "Faktem" prokurator Szymon Banna, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie. I dodał: – Dopiero po otrzymaniu wyników prokurator zdecyduje o rozszerzeniu zarzutów dla sprawcy.