Chaos podczas przesłuchania Kaczyńskiego. W sieci gorzko oceniono przewodniczącą komisji

Natalia Kamińska
15 marca 2024, 15:43 • 1 minuta czytania
Trwa przesłuchanie Jarosława Kaczyńskiego przed komisją ds. Pegasusa. Podczas przysłuchiwania się posiedzeniu nie można uniknąć wrażenia, że na sali panuje chaos. W sieci pojawiło się sporo opinii, które sprowadzają się do jednego wniosku, że przewodnicząca komisji Magdalena Sroka nie sprawdza się w tej roli.
Seksistowskie teksty i chaos na przesłuchaniu Kaczyńskiego. Burza w sieci. Fot. ANDRZEJ IWANCZUK/REPORTER

W sieci dość gorzko oceniono pierwszą część przesłuchania Jarosława Kaczyńskiego przed komisję sejmową ds. Pegasusa. Pojawiły się głosy, że komisja nie radzi sobie z prezesem PiS. "Dochtór, prezes, premier, poseł, lider dobrej zmiany Kaczyński rozgrywa komisję, jak chce" – napisała dziennikarka Renata Grochol.


"Pani przewodnicząca nie ogarnęła niestety tego posiedzenia. Naprawdę nie dało się przewidzieć? Nie ma tam eksperta komisji, który wytłumaczy? Słabe" – uznał przedsiębiorąca i felietonista Aleksander Twardowski.

A dziennikarz Marceli Sommer dodał do tego: "Ogólnie prezes w formie, opanowany i bystry. Nie powiem, jest to pewne zaskoczenie, bo dawno już w takiej wersji się opinii publicznej nie pokazywał".

Również dziennikarka Joanna Miziołek skrytykowała Srokę. "Jak Magdalena Sroka nie radzi sobie z przewodniczeniem komisji... Najmocniejsi poszli do komisji śledczych" – napisała.

O co Sroka pytała Kaczyńskiego podczas przesłuchania?

Sama Sroka podczas przesłuchania zapytała Jarosława Kaczyńskiego m.in. o to, czy zgodziłby się na przesłuchanie z użyciem wariografu. Pytanie wzbudziło oburzenie polityków PiS.

Nie widzę podstaw, żebym miał się godzić. Nie jestem o nic podejrzany – powiedział Kaczyński, dodając, że "to pytanie o charakterze prowokacyjnym". Następnie polityk oznajmił, że "sprawa Pegasusa była z punktu widzenia tej pozycji, którą zajmowałem, marginalna".

Warto zaznaczyć, że w okresie objętym śledztwem komisji Kaczyński był wiceprezesem Rady Ministrów i przewodniczącym Komitetu Rady Ministrów do spraw Bezpieczeństwa Narodowego i spraw Obronnych. Oznacza to, że w badanym przez organ okresie odpowiadał za bezpieczeństwo Polski.

– Z szefami odpowiednich służb, czy z ministrem koordynatorem miałem takie relacje, że poinformowaliby mnie o kwestiach inwigilacji ważnych osób – przyznał ponadto na przesłuchaniu lider prawicy.

– Według mojej wiedzy nie było sytuacji, żeby osoby zajmujące wysokie funkcje państwowe, były celem inwigilacji przez służby. Gdyby tak było, to zostałbym o tym poinformowany – dodał Kaczyński. Więcej jest w tym naszym tekście.