Orban po spotkaniu z Trumpem nabrał wiatru w żagle: Musimy zająć Brukselę

Piotr Brzózka
15 marca 2024, 16:59 • 1 minuta czytania
Nie mamy innego wyjścia, jak tylko zająć Brukselę – oświadczył w piątek 15 marca Viktor Orban. Według węgierskiego premiera tylko w ten sposób jego kraj może obronić wolność i suwerenność. Nawet jeśli te szokujące słowa należy ująć w cudzysłów, wywołały one duże poruszenie w całej Europie.
Viktor Orban zapowiada marsz na Brukselę. Chce zająć Parlament Europejski Fot: ATTILA KISBENEDEK/AFP/East News

Viktor Orban przemawiał do zgromadzonych na wiecu przed Muzeum Narodowym w Budapeszcie z okazji rocznicy wybuchu powstania przeciw Habsburgom w 1848 roku. Premier wezwał do masowego udziału w czerwcowych wyborach do Parlamentu Europejskiego, jednocześnie odwołując się do agresywnej anty unijnej retoryki.


– Pójdziemy do Brukseli i sami wprowadzimy zmiany w Unii Europejskiej – przytacza jego słowa skierowane do zwolenników agencja Reuters.

Jeśli chcemy bronić wolności i suwerenności Węgier, nie mamy innego wyjścia, jak tylko zająć BrukselęViktor Orbanpremier Węgier

Cytowany przez Reutersa Viktor Orban powiedział też, że działania UE uderzają w rolników, szkodzą klasie średniej i przedsiębiorcom, a do tego wciągają Europę w wojnę, która od dwóch lat toczy się na ukraińskiej ziemi.

Interpretując słowa węgierskiego premiera Bloomberg pisze, że celem Orbana jest wzrost znaczenia skrajnej prawicy w Parlamencie Europejskim, stąd wezwanie do udziału w wyborach skierowane do wyborców Fideszu, na czele którego stoi od lat premier Węgier.

Orban nie gryzie się w język: UE jak ZSRR

Bloomberg podaje, że "Orban porównał największy blok handlowy świata (Unię Europejską – red.) do imperiów z przeszłości, które sprawowały władzę na Węgrzech, w tym Związku Radzieckiego". Dlatego też premier podburzał wyborców do buntu i zjednoczenia się z nim.

Z kolei agencja Associated Press (AP) przytacza słowa Orbana, w których podkreślił on "ostry kontrast między swoim krajem a światem zachodnim, zarzucając temu drugiemu, że jest źródłem wykorzenienia i zniszczenia".

– Rozpoczynają wojny, niszczą światy, przerysowują granice krajów i pasą się na wszystkim jak szarańcza. My, Węgrzy, żyjemy inaczej i chcemy żyć inaczej – mówił do zebranego tłumu Orban, cytowany przez AP. Agencja podkreśliła, że wielu jego zwolenników zostało rankiem tego dnia zwiezionych przed budapesztańskie muzeum autobusami z różnych części kraju.

Viktor Orban podkreślił, że wierzy w zmianę układu sił w Parlamencie Europejskim. Przypomniał też, że począwszy od 1 lipca 2024 roku Węgry obejmą na pół roku prezydencję w Unii, co również ma być dobrą okazją do modyfikacji polityki Wspólnoty.

Orban wierzy, że Węgry zagrają w pierwszej lidze

Jak podaje RMF FM, węgierski premier nie odmówił sobie w Budapeszcie zjadliwego komentarza na temat Polski. Swoim zwolennikom powiedział, że "w wielu krajach zachodnich, takich jak Słowacja, Czechy, Austria, Włochy, Holandia i USA, następują pożądane z punktu widzenia Budapesztu zmiany - nawet jeśli Polacy zostali zmieceni przez lewicowe tsunami (George’a - red.) Sorosa".

Orban podkreślił też, że Węgry, do niedawna izolowane na światowej arenie, niedługo mogą się znaleźć w głównym nurcie polityki. W tym kontekście należy przypomnieć jego serdeczne spotkanie z Donaldem Trumpem w luksusowej willi amerykańskiego polityka na Florydzie, do którego doszło kilka dni temu.

Republikanin Trump z dużą rezerwą odnosi się do zaangażowania Stanów Zjednoczonych w wojnę toczącą się od 2 lat w Ukrainie. W ostatnim czasie zabłysnął też szokującymi słowami odnośnie ewentualnej pomocy europejskim sojusznikom, gdyby ci zostali zaatakowani przez Rosję. W wielu aspektach poglądy Trumpa, który w listopadzie może zostać prezydentem USA, są zbieżne z wizjami Viktora Orbana.