Stanowski zabrał głos po doniesieniach ws. Karasia. "Nakoksowany facet człapiący w kółko"

Kamil Frątczak
22 marca 2024, 19:37 • 1 minuta czytania
Afera dopingowa z udziałem Roberta Karasia ucichła tylko na chwilę. Jak się okazało, w organizmie triathlonisty ponownie wykryto niedozwolone substancje. Głos w tej sprawie zabrał Krzysztof Stanowski, który wymownie skomentował doniesienia na temat sportowca. Porównał go do Diego Maradony.
Stanowski zabrał głos ws. dopingu Karasia. Porównał go do Maradony Fot. instagram.com / @robert_karas_teamkaras; @krzysztof.stanowski

Robert Karaś poinformował na swoim Instagramie, że otrzymał od USADA (amerykańska agencja antydopingowa) przykre inoformacje. Jak się okazało, w jego organizmie nadal znajdują się pozostałości po substancji, którą przyjął przed zawodami w Brazylii.


"Otrzymałem informację z USADA, że w moim organizmie nadal znajdują się pozostałości substancji, które wykryto u mnie po zawodach w Brazylii. Nie miałem możliwości przeprowadzenia badań antydopingowych przed ostatnim startem w USA. To niedozwolone" – tłumaczył Karaś w oświadczeniu opublikowanym na InstaStories.

Stanowski zabrał głos ws. dopingu Karasia. Porównał go do Maradony

Choć wydawałoby się, że to, co najgorsze już za Robertem Karasiem, to błąd sprzed 1,5 roku nadal ciągnie się za triathlonistą. Ponowne zamieszanie wokół afery dopingowej z udziałem sportowca postanowił skomentować Krzysztof Stanowski. Założyciel Kanału Zero opublikował wymowny wpis, opatrując go screenem opublikowanego przez Karasia oświadczenia.

"Każdy ma takiego Diego Maradonę, na jakiego zasłużył. Argentyna chociaż jarała się cudownymi bramkami, a nam został nakoksowany facet człapiący w kółko" – napisał Stanowski na platformie X (dawny Twitter).

Wynik Karasia miał zostać tajemnicą

Robert Karaś jakiś czas temu wraz z ukochaną Agnieszką Włodarczyk gościli w podcaście "Cały ten Majdan". W pewnym momencie Radosław Majdan nawiązał do tego, że sportowiec sam przekazał światu tę wiadomość. Jak się okazało, wcale nie musiał tego robić. Dlaczego wobec tego zdecydował się na taki krok? Chodziło o wewnętrzny spokój, który – jak sam przyznał – jest dla niego najważniejszy.

– Czułem, że to jest tak mocna historia, że chciałem o tym powiedzieć – podkreślił. – Ku przestrodze – wtrąciła ukochana sportowca. – Żeby nikt inny się tak nie wpieprzył. Moja mama pamiętam, mi zawsze mówiła, jak byłem mały: "Robert ty jesteś zbyt ufny, ty za bardzo ufasz". I tak było tutaj. Chciałem po prostu o tym opowiedzieć – kontynuował.

Po chwili uderzył w media. Jego zdaniem, dziennikarze "nie przedstawiali tego, tak jak to wyglądało, tylko robili to w sposób clickbaitowy". Radosław Majdan postanowił wrócić do tego, że gdyby Karaś nie zdecydował się na taki krok, to wynik testu nie ujrzałby światła dziennego. Sportowiec szybko potwierdził ten fakt. Jak się okazało, w świecie ultratrathlionu takie sprawy są ściśle tajne.

– To by w ogóle nie wyszło... – mówiła żona sportowca. – W świecie ultra jest coś takiego, że to zostaje pomiędzy zawodnikiem a federacją, tak mi tłumaczyła osoba, z którą korespondowałem z IUTY – wyjaśnił Karaś.

– Dziwiła mi się, że ja z drugiej strony chcę sobie strzelić w kolano, ale ja czułem, że chcę się tym podzielić, bo dlaczego mam mówić tylko o dobrych sytuacjach z mojego życia [...] no i to był może mój błąd – podsumował.