Jak rosyjska telewizja pokazywała zamach pod Moskwą? Zachowanie mediów i Putina budzi podejrzenia

Adam Nowiński
24 marca 2024, 11:05 • 1 minuta czytania
Wieloletni korespondent "Gazety Wyborczej" w Rosji Wacław Radziwinowicz skomentował w "Faktach po Faktach" wydarzenia, które wstrząsnęły Moskwą. Opisał, jak rosyjskie media relacjonowały sprawę zamachu terrorystycznego w Crocus City Hall w Krasnogorsku. Zwrócił uwagę na postawę prezenterek.
Postawa Putina wobec ataku terrorystycznego w Moskwie budzi podejrzenia. Fot. MIKHAIL VOSKRESENSKIY / AFP / East News

– Atak terrorystyczny na halę koncertową pod Moskwą to wielki blamaż rosyjskich władz – uważa Wacław Radziwinowicz. Wieloletni korespondent "Gazety Wyborczej" w Rosji śledził to tragiczne wydarzenie w rosyjskich mediach.


Ocenił działania rosyjskich władz w kontekście wcześniejszych ostrzeżeń ze strony USA, które informowało Kreml o możliwym zamachu.

– Kraj, którym rządzą kadrowi oficerowie służb specjalnych z prezydentem oficerem służb specjalnych na czele, takich błędów robić nie może. Tam cały szereg tego typu rzeczy się wydarzył – stwierdził dziennikarz. Jako przykład podaje opieszałość służb.

– Cały atak trwał 18 minut, a Rosgwardia przyjechała pół godziny po tym, jak się to wszystko skończyło – zauważył Radziwinowicz. Zwrócił także uwagę na to, że Rosjanie musieli też czekać aż 20 godzin na reakcję Putina.

– On po prostu nie wiedział, jak ma się zachować, jak ma zareagować – uważa polski dziennikarz, który uwypuklił jeszcze jeden fakt.

– Ja przez całą noc oglądałem rosyjską telewizję. Do godziny dziewiątej prezenterki rosyjskiej telewizji państwowej występowały w kolorowych ubraniach. Nie miały odwagi bez sygnału z Kremla przebrać się na czarno. To też o czymś świadczy, że oni się kompletnie zgubili – zauważył Radziwinowicz.

Władimir Putin o zamachu w Moskwie: Zidentyfikujemy i ukarzemy każdego

Przypomnijmy, że w miniony piątek w Crocus City Hall w Krasnogorsku pod Moskwą ISIS przeprowadziło atak terrorystyczny. W budynku doszło do wybuchu, a następnie do ogromnego pożaru. W wyniku zdarzenia zginęło ponad 100 osób.

Po zamachu w Moskwie Władimir Putin wygłosił specjalne orędzie. Za pośrednictwem reżimowej prasy stwierdził, że "dziesiątki niewinnych ludzi padło ofiarą ataku terrorystycznego".

Dyktator Rosji, tak jak przewidywał to ukraiński wywiad, zaczął łączyć zamachowców z władzami Kijowa. Grupa terrorystów bowiem próbowała uciec przez rosyjsko-ukraińską granicę.

– Terroryści przemieszczali się w kierunku Ukrainy, gdzie po stronie ukraińskiej przygotowano "okno", aby mogli przekroczyć granicę. Wszyscy zostali aresztowani Wszyscy sprawcy i organizatorzy ataku terrorystycznego na Crocus poniosą sprawiedliwą karę – powiedział Władimir Putin.

Jak pisaliśmy w naTemat, rosyjskie służby aresztowały łącznie 11 osób, w tym czterech terrorystów. Według nieoficjalnych informacji zatrzymani mieli paszporty z obywatelstwem Tadżykistanu.

Resort spraw zagranicznych tego kraju oficjalnie przekazał, że MSZ Tadżykistanu nie otrzymało od Rosji informacji o udziale ich obywateli w zamachu. Informacje o tożsamości zamachowców mogą być fake newsem.

Dokumenty z wizerunkami zatrzymanych opublikował niezależny portal Baza. Z danych wynika, że ujęte osoby mają od 21 do 51 lat.

– Zidentyfikujemy i ukarzemy każdego, kto stoi za terrorystami. Terroryści poszli zabijać z zimną krwią i strzelać do Rosjan z bliskiej odległości, tak jak kiedyś robili to naziści – dodał Władimir Putin i ogłosił, że 24 marca będzie w całej Rosji dniem żałoby narodowej.

Czytaj także: https://natemat.pl/548264,zamach-w-rosji-gen-koziej-potrzebujemy-debaty-o-broni-jadrowej