Jest reakcja Izraela po ataku na konwój humanitarny. Będą konsekwencje dla wojskowych

Nina Nowakowska
05 kwietnia 2024, 10:41 • 1 minuta czytania
W poniedziałek siedmioro wolontariuszy World Central Kitchen zginęło w izraelskim ataku w Strefie Gazy. Wśród ofiar był Polak, Damian Soból. Szef sztabu generalnego Sił Obronnych Izraela (IDF) gen. Herci Halewi poinformował, że w konsekwencji tragicznego zdarzenia dwóch wojskowych straci stanowiska, a trzech otrzyma naganę.
Jest reakcja Izraela po ataku na konwój humanitarny. Będą konsekwencje dla wojskowych. Fot. IDF/GPO/SIPA/SIPA/East News

Według izraelskich mediów generał Herci Halewi jest wściekły z powodu wtorkowych wydarzeń w Strefie Gazy. Ostrzelanie konwoju humanitarnego World Central Kitchen przez izraelskie wojska wywołało duże oburzenie opinii publicznej i zdecydowane reakcje polskich polityków.


IDF wyciąga konsekwencje po ataku na konwój humaintarny

Kilka dni po tragedii szef IDF zdecydował się udzielić nagany szefowi Dowództwa Południowego IDF, dowódcy Dywizji 162 oraz dowódcy Brygady Nahal. Dodatkowo stanowisko stracił szef sztabu Brygady Nahal i oficer wsparcia ogniowego wymienionej brygady.

We wtorkowym ataku izraelskiej armii na składający się z dwóch pojazdów konwój z pomocą humanitarną organizacji World Central Kitchen zginęło siedem osób, w tym 35-letni Polak, Damian Soból. Wśród ofiar byli również obywatele Wielkiej Brytanii, Australii, Irlandii oraz Palestyny, których udało się zidentyfikować, ponieważ mieli przy sobie paszporty.

Przedstawiciele organizacji humanitarnych przekazali, że zabici wolontariusze w momencie ataku poruszali się oznaczonym samochodem. Pocisk trafił w auto zaraz po tym, jak wolontariusze przekroczyli granicę północnej Strefy Gazy – powiedział agencji Associated Press Mahmoud Thabet, ratownik medyczny z Palestyńskiego Czerwonego Półksiężyca.

Kontrowersje wokół zachowania ambasadora Izraela

Po wspomnianym ataku wiele emocji w Polsce budzi również zachowanie ambasadora Izraela Jakowa Liwnego. W obliczu tragicznej śmierci wolontariuszy dyplomata nie tylko nie zdecydował się na przeprosiny, ale opublikował w mediach społecznościowych szokujący wpis o antysemityzmie.

Okazuje się, że dyplomata miał także zachować się niestosownie po środowym wywiadzie z Robertem Mazurkiem, którego miał okrzyczeć. O kulisach burzliwej rozmowy dziennikarz opowiedział później również na Kanale Zero.

– Zdarzyło mi się w życiu przeprowadzić ponad tysiąc wywiadów, dawno temu przestałem liczyć. Ludzie wychodzili z nich w różnym humorze, mniej lub bardziej szczęśliwi. Bywało, że wybiegali wściekli (...), byli tacy, którzy nie podawali mi ręki, którzy później przez długi czas się do mnie nie odzywali – stwierdził Mazurek.

– Ale nigdy nie miałem takiej sytuacji, że po rozmowie zrywa się gość, stoi koło mnie i na mnie krzyczy. I na mnie wrzeszczy i ma do mnie pretensje. Moi koledzy kamerzyści i ci którzy byli ze mną w studiu byli zdumieni. Ja również. Rozumiem, że pan ambasador mógł nie być specjalnie szczęśliwy z tego, jak ta rozmowa wyglądała, czemu bardzo jasno dawał wyraz. Ale jest pewna różnica delikatna między niezgodą na to, że tak to się potoczyło a wrzaskiem, pretensjami, które pan ambasador wobec mnie wystosowywał w tej swojej bardzo ekspresyjnej formie – przyznał dziennikarz, dodając, że sytuacja była absurdalna.

W czwartek wiceminister spraw zagranicznych Andrzej Szejna przekazał, że ambasador Izraela został wezwany do siedziby MSZ na piątek na godz. 10:00. Polityk wyjaśnił, że spotka się z dyplomatą osobiście.