Mateusz Morawiecki atakuje na wiecu redakcję naTemat. Dziękujemy, tego nie mogliśmy przepuścić

Michał Mańkowski
10 kwietnia 2024, 11:51 • 1 minuta czytania
Wydaje mi się, że Mateusz Morawiecki mógł być w innym wcieleniu rozgrywającym w siatkówce. I to całkiem dobrym. Wystawia takie piłki, których nie sposób nie ściąć. Problem w tym, że ta ścięta piłka dość szybko ląduje na jego głowie.
Były premier Mateusz Morawiecki na konferencji w Krakowie powoływał się na portal naTemat.pl. Fot. Jan Graczyński / East News

Znajoma podesłała mi właśnie linka z wymownym pytaniem: "A to widziałeś?!". Przyznaję się bez bicia, że wcześniej nie widziałem, bo oglądanie niemal 1,5-godzinnej wyborczej konferencji Mateusza Morawieckiego to mniej więcej tak, jakby ktoś wsypywał Ci piach do mózgu.


Dlatego Wam zacytuję tylko 1,5-minutowy fragment, w którym wieloletni premier, stojąc na wiecu wyborczym w Krakowie zaatakował redakcję naTemat, tworząc wyimaginowane, piętrowe konstrukcje, niemające za wiele wspólnego z prawdą.

Ale to chyba nie powinno mnie zaskoczyć, bo przecież co jak co, ale pseudonim byłego szefa rządu "Pinokio" nie wziął się z powietrza.

Mateusz Morawiecki odnosił się do protestów rolników i przywołał historię wymiany zdań jednego z rolników z Donaldem Tuskiem. Poniżej dokładny cytat, który możecie przesłuchać też na wideo mniej więcej ok. 16:55.

To właśnie prowadzi mnie do takiego wniosku. Zobaczcie, jeszcze jedna mała uwaga do tej kwestii, którą chcę skonkludować. Portal pana Lisa, czyli pana Tuska naTemat dał taki wpis od razu po tym, jak Tusk naskoczył na pana Pawła, że „premier zaorał rolnika”. Potem bardzo szybko to wycofali, ponieważ zorientowali się, że kiedy władza, potężna władza, ze wsparciem swoich mediów atakuje i chce skrzywdzić człowieka zwykłego, to znaczy, że ta władza się boi. Że coś wymyka się im z rąk, że czegoś się obawiają. Dlatego szybko się z tego wycofali. Ale wniosek jest właśnie taki, że jak chce się państwu przeciwstawić, to oni próbują nas Polaków po mafijnemu zastraszyć. Mateusz Morawieckina wiecu wyborczym w Krakowie

Po pierwsze, tekst nie został wycofany, cały czas jest dostępny i można go przeczytać.

Doceniam próbę złośliwości i orientację w strukturze właścicielskiej naTemat.pl. Zwłaszcza że jest ona od lat w pełni transparentna, prywatna i nie jest kontrolowana przez spółki skarbu państwa, jak w przypadku Orlenu i Polska Press.

Zapewniam, że Donald Tusk ma z naTemat tyle wspólnego, co rząd Prawa i Sprawiedliwości z budowaniem Polski, z której możemy być dumni.

Czyli nic.

Ale jeszcze ciekawiej jest dalej. Zwróćcie uwagę na ten fragment: "Kiedy władza, potężna władza, ze wsparciem swoich mediów atakuje i chce skrzywdzić człowieka zwykłego, to znaczy, że ta władza się boi. Że coś wymyka się im z rąk, że czegoś się obawiają".

Mateusz Morawiecki

zarzuca rządowi

wsparcie "swoich mediów"

i "ataki na ludzi".

Mówi to wieloletni szef rządu, który prezesem TVP zrobił Jacka Kurskiego, byłego polityka PiS. Tego samego, który na wieczorze wyborczym PiS stał tuż za plecami Jarosława Kaczyńskiego. Człowiek, którego partia z państwowej telewizji zrobiła partyjną szczujnię. Zrobili to za cenę 11 mld złotych, które według raportu NIK w czasach rządów PiS trafiły do Telewizji Polskiej i Polskiego Radia. Po zmianie władzy wyszło na jaw, że Telewizja Polska płaciła prawicowym komentatorom, krytycznym wobec opozycji i pochwalnym rządowi, dziesiątki tysięcy złotych.

Polityk, który wraz z kolegami i koleżankami rozmontował publiczne media i zniszczył zaufanie do nich, które będzie odbudowywane latami, a być może nie uda się go odbudować nigdy.

Albo to:

Zgodnie z ustaleniami TVN24, cztery spółki medialne związane z Tomaszem Sakiewiczem i Fundacją Klubów "Gazety Polskiej" dostały w ciągu rządów PiS blisko 20 mln złotych z budżetów ministerstw i kancelarii premiera. Kupowano nie tylko spoty i artykuły, ale płacono za organizowanie debat, zjazdów Klubów "Gazety Polskiej" i koncertów za granicą.

O jakim "wsparciu swoich mediów" i kogo my tu rozmawiamy.

Jeśli chodzi o "mafijne metody", to przypomnę tylko, że jedyna mafia w ostatnim czasie to była ta wizowa, którą pod swoim nosem i swoimi ludźmi wyhodował PiS.

Redakcja naTemat.pl jest niezależnym portalem, która patrzy władzy na ręce niezależnie, z której opcji politycznej ona jest. Wiem, że taka koncepcja może nie mieścić się w głowie polityków Prawa i Sprawiedliwości, ale tak właśnie jest w normalnym kraju. Co ciekawe, to znamienne dla polityków ogólnie, bo Donald Tusk ostatnio na X (Twitterze) publikował insynuacje przeciwko Wirtualnej Polsce, która odważyła się punktować jego środowisko.

Normalne media powinny i będą punktować premiera i jego rząd bez względu na to, czy będzie nim Donald Tusk, Mateusz Morawiecki czy Święty Mikołaj.

Daleko nie trzeba szukać. Chociażby wczoraj punktowaliśmy premiera w sprawie gorącego aktualnie tematu cen paliw. Dziś Donald Tusk mówi, że jako premier nie ma na nie wpływu. A nie tak dawno w wywiadzie dla naTemat wprost mówił, że jak zostanie premierem, to paliwo będzie po 5,19.