Na czele Jarosław Kaczyński, po jego prawicy Joachim Brudziński, po lewicy Beata Szydło. Ten obrazek ze sztabu wyborczego Prawa i Sprawiedliwości nikogo nie dziwił. Ale w pewnym momencie zza pleców prezesa wychynął dawno niewidziany Jacek Kurski. Co robił na wieczorze wyborczym PiS?
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
W trakcie powyborczego przemówienia lidera PiS, Jarosława Kaczyńskiego, na scenę wchodzili kolejni politycy jego partii. Pojawił się Mariusz Błaszczak, Waldemar Buda, Michał Dworczyk, Paweł Szefernaker. Ich widok nie dziwił, ci ludzie przez ostatnie tygodnie ciężko pracowali na wyborczy wynik PiS.
Drugi rząd polityków uzupełnił wielki przegrany warszawskich wyborów, Tobiasz Bocheński. Ale wzrok widzów przykuł podążający w krok za nim... Jacek Kurski.
O obecność Kurskiego w sztabie PiS pytany był w TVN24 poseł PiS Radosław Fogiel. Lekko zaskoczony przyznał, że ewentualne członkostwo byłego prezesa TVP w PiS jest sprawą Kurskiego. A jego ewentualna polityczna przyszłość zależy tylko i wyłącznie od Jarosława Kaczyńskiego.
Wygląda jednak na to, że skoro Kurski doznał zaszczytu pojawienia się za plecami prezesa Kaczyńskiego, jego pozycja w oczach lidera partii musi być silna.
Co robił Kurski w sztabie PiS?
To na razie zagadka. Były prezes TVP nie pełni obecnie żadnej funkcji publicznej. Niedawno stracił niezwykle lukratywną posadę w Waszyngtonie.
Przypomnijmy: w grudniu 2022 roku Jacek Kurski rozpoczął pracę jako Alternate Executive Director szwajcarsko-polskiej konstytuanty w Grupie Banku Światowego w Waszyngtonie. Na to stanowisko wysłał go prezes Narodowego Banku Polskiego Adam Glapiński. Po przegranych przez PiS wyborach parlamentarnych jesienią 2023 roku, Kurski tę pracę stracił.
Jak to się stało? W październiku 2023 roku wyszło na jaw, że Kurskiego można bardzo łatwo ściągnąć z USA. Do tej pory prezes NBP obsadzał stanowiska w Banku Światowym i EBOiR, zaś minister finansów delegował przedstawiciela do Międzynarodowego Funduszu Walutowego.
Okazało się, że jest to układ niemalże grzecznościowy. Wyszło na jaw, że jedynym formalnym dokumentem na ten temat jest... "uchwała Rady Ministrów z 1986 r., która określiła zadania ministra finansów i prezesa NBP w zakresie członkostwa w tych instytucjach".
Jednym z pierwszych kroków nowego rządu pod wodzą Donalda Tuska było więc wydanie odpowiedniego rozporządzenia, na mocy którego przedstawicieli do EBOiR i Banku Światowego wysyła minister finansów. Kurski z małżonką wrócili z Waszyngtonu.
Kurski wraca do krajowej polityki?
Jak pisaliśmy już w naTemat.pl, Jacek Kurski dość często pojawia się w siedzibie PiS przy Nowogrodzkiej w Warszawie. W ostatniej rozmowie z mediami bliski współpracownik Jarosława Kaczyńskiego pożalił się na obecną Polskę i mówił o "dyktaturce ryżej zemsty".
Chodzą też plotki, że Kurski ma wystartować z list PiS w czerwcowych wyborach do Parlamentu Europejskiego. W partii wyczuwalna jest jednak wściekłość na byłego szefa TVP. Chodzi o słynny raport, który Jacek Kurski przekazał prezesowi Jarosławowi Kaczyńskiemu.
To analiza, w której wskazano przyczyny wyborczej porażki obozu Zjednoczonej Prawicy w wyborach 15 października. Dokument nosi tytuł "Czy mogło być inaczej" i pojawiło się w nim wiele ciekawych tez, o których szerzej pisaliśmy tutaj.
– Ja się wkurzyłem, gdy usłyszałem o PE. Kariera za wszelką cenę. Karierowicz. Cały czas chce być kimś, a reszta się nie liczy. Ważne, żeby tylko on szedł w górę. Tak słychać też wśród parlamentarzystów, wśród których się obracam – tak o Jacku Kurskim mówił nam niedawno jeden z polityków partii Jarosława Kaczyńskiego.
Kolejny nie zostawia na nim suchej nitki. – Jedno mu się udało. Zjednoczył partię przeciwko sobie – stwierdził.
– Partia jest wściekła na Kurskiego za ten raport. Nawet nie o fakt, że taki raport powstał, ale że ewidentnie musiał dać to do mediów, bo nikt z Nowogrodzkiej tego nie zrobił. Myślę, że te przecieki do mediów bardzo, bardzo mu zaszkodziły. Po tym raporcie dużo się o nim mówi, ale negatywnie – usłyszała nasza reporterka Katarzyna Zuchowicz.