Ten sensacyjny sondaż da Kaczyńskiemu do myślenia? Wyborcy PiS wolą kogoś innego

Anna Dryjańska
15 kwietnia 2024, 06:24 • 1 minuta czytania
"Sensacyjny wynik sondażu: Morawiecki lepszy od Kaczyńskiego, a Kosiniak od Hołowni" - tak "Super Express" podsumowuje rezultaty nowego badania IBRiS, który przed wyborami do Parlamentu Europejskiego sprawdził popularność najbardziej znanych polityków wśród ich potencjalnych i neutralnych wyborców. Co to za elektorat i co wskazania respondentów mówią nam o poparciu politycznym liderów i ich partii przed głosowaniem zaplanowanym na 9 czerwca? W naTemat tłumaczy to Kamil Smogorzewski, dyrektor ds. komunikacji IBRiS.
Jarosław Kaczyński, prezes PiS, na tle rysunku pękniętego serca, które ma symbolizować niedotrzymane obietnice Koalicji Obywatelskiej. fot. JACEK DOMINSKI/REPORTER

Nowy sondaż IBRiS skupił się na potencjalnych i neutralnych wyborcach danej partii. Co to znaczy? Kamil Smogorzewski definiuje ich następująco: – Potencjalni wyborcy to ci, którzy rozważają oddanie głosu na konkretne ugrupowanie. Neutralni to ci, którzy nie wykluczają, że ta partia dostanie ich poparcie w wyborach, ale jednocześnie dopuszczają możliwość oddania głosu na inną partię – to najbardziej labilni wyborcy. Z grupy badawczej wyłączyliśmy więc osoby, które są zdecydowanymi przeciwnikami danej formacji.


Tak więc w przebadanym potencjalnym lub neutralnym elektoracie PiS nie ma osób, które deklarują, że w żadnych okolicznościach nie zagłosują na partię Jarosława Kaczyńskiego. Analogicznie: w potencjalnym lub neutralnym elektoracie Koalicji Obywatelskiej nie ma wyborców, którzy deklarują, że nie ma mowy o tym, by oddali głos na ugrupowanie Donalda Tuska. I tak dalej.

Wyniki sondażu IBRiS. Najlepiej oceniani politycy PiS

Instytut Badań Rynkowych i Społecznych sprawdził, którzy liderzy partyjni zbierają najbardziej pozytywne oceny wśród publiczności przyjaźnie lub letnio nastawionej do partii. Okazuje się, że potencjalni i neutralni wyborcy PiS najlepiej oceniają byłego premiera Mateusza Morawieckiego, który zebrał 83 proc. wskazań. Na drugim miejscu uplasował się prezes partii Jarosław Kaczyński z 78 proc. głosów, a podium zamknął były szef Orlenu i były wójt Pcimia Daniel Obajtek z 75 proc. wskazań ankietowanych.

– Te wyniki, choć prasa uznała je za sensacyjne, dla nas nie są zaskoczeniem. Po pierwsze 5 punktów procentowych różnicy między pozytywnymi ocenami Mateusza Morawieckiego i Jarosława Kaczyńskiego to różnica zauważalna, ale nie znacząca. Po drugie, w badaniach zaufania do polityków prezes PiS plasuje się na dalszych miejscach i to nie tylko wśród zwolenników obecnej władzy, ale także wyborców PiS – tłumaczy Kamil Smogorzewski.

Jak mówi, ciekawy jest również niski wynik, który uzyskał Jacek Kurski, pomimo że podczas wieczoru wyborczego był obecny na scenie za Jarosławem Kaczyńskim, a media donoszą o jego aspiracjach politycznych.

Smogorzewski zwraca również uwagę na to, że nie ma dużego dystansu między miejscem drugim a trzecim, które zajmuje były prezes Orlenu. Daniel Obajtek zdobył 75 proc. wskazań potencjalnych lub neutralnych wyborców PiS, a więc zaledwie 3 punkty procentowe mniej niż Jarosław Kaczyński. – To pokazuje, że w PiS nie ma lidera, który deklasuje pozostałych. W kontekście wyborczym to dobra wiadomość dla partii, bo oznacza, że jest kim "pociągnąć" listy w różnych okręgach – wyjaśnia ekspert.

Kto zastąpi Jarosława Kaczyńskiego jako prezes PiS?

Bardziej znaczące – tłumaczy – są wyniki innego badania, które równolegle przeprowadził IBRiS. W sondażu dla Radia Zet pracownia zapytała o to, kto powinien zastąpić Jarosława Kaczyńskiego na stanowisku prezesa PiS.

– Wyraźnym liderem jest Mateusz Morawiecki z 21 proc. wskazań. Potem długo, długo nic. Drugie miejsce z zaledwie 11,6 proc. głosów zajmuje Andrzej Duda. To naprawdę niski wynik jak na urzędującego prezydenta, wywodzącego się z tej partii. Choć trzeba przyznać, że większość komentatorów sceny politycznej nie bierze go pod uwagę w przyszłych roszadach na szczycie Prawa i Sprawiedliwości – ocenia Kamil Smogorzewski.

Na trzecim miejscu uplasował się były minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek, którego poparło 8,4 proc. badanych. Reszta polityków PiS – Beata Szydło, Mariusz Błaszczak, Elżbieta Witek i inni – dostała wskazania na poziomie błędu statystycznego.

– Mateusz Morawiecki jest świadomy tego, że wyborcy PiS najczęściej wskazują go jako następnego prezesa. Nadal otacza go nimb premiera, ale Morawiecki na tym nie poprzestaje. Otwiera kanały komunikacyjne, z których nie korzystał jako szef rządu – a przynajmniej nie tak intensywnie – mówi Kamil Smogorzewski.

Rozmówca naTemat podaje przykłady. – Udzielił wywiadu Żurnaliście, w którym skrytykował TVP pod rządami Jacka Kurskiego, odcina się od betonowego stanowiska PiS w sprawie aborcji, dystansuje się od zapiekłości partii w różnych kwestiach, ale przy tym nadal pozostaje w opozycji do Koalicji 15 października. Morawiecki pozycjonuje się nie tylko na potencjalnych wyborców PiS, ale i tych neutralnych, dla których Prawo i Sprawiedliwość w wersji light będzie bardziej do przyjęcia – tłumaczy Smogorzewski.

Najbardziej pozytywnie oceniani politycy obozu rządzącego

Potencjalni i neutralni wyborcy Koalicji Obywatelskiej najbardziej pozytywnie oceniają Donalda Tuska – premier dostał 90 proc. wskazań. Druga i trzecia lokata należy odpowiednio do ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego (84 proc.) i europosła oraz byłego premiera Jerzego Buzka (78 proc.).

W Trzeciej Drodze, czyli koalicji Polski 2050 i PSL, najwięcej pozytywnych ocen zebrał lider tej ostatniej partii, czyli Władysław Kosiniak-Kamysz. Przywódca ludowców odnotował najwięcej wskazań z polityków wszystkich ugrupowań: 92 proc.

Z kolei szef Polski 2050 i marszałek Sejmu Szymon Hołownia otrzymał 87 proc. wskazań. – Wyniki sondażu pokazują, że Trzecia Droga nie ma jednego, sejmflixowego lidera. Potencjalni i neutralni wyborcy tej koalicji dobrze oceniają obu polityków, ale zauważalnie lepiej Władysława Kosiniaka-Kamysza, któremu sojusz z Polską 2050 dodał wiatru w żagle – mówi Kamil Smogorzewski.

Na odległym, trzecim miejscu wśród elektoratu Trzeciej Drogi uplasowała się Róża Thun z 62 proc. wskazań. – Można się zastanawiać, czy wynik Thun nie jest odzwierciedleniem tego, że polityczka nadal mocno kojarzy się z Koalicją Obywatelską – stawia hipotezę dyrektor ds. komunikacji IBRiS.

W przypadku Lewicy pierwsze miejsce pod względem pozytywnych ocen zajął współprzewodniczący partii Włodzimierz Czarzasty z 82 proc. wskazań. Drugi współprzewodniczący – europarlamentarzysta Robert Biedroń – uzyskał 74 proc. pozytywnych wskazań od potencjalnych lub neutralnych wyborców. Ostatnie miejsce na podium zajął Marek Belka, europoseł i były premier (71 proc.).

Wyborcy największych partii. Kto ma największy elektorat negatywny?

Kamil Smogorzewski przypomina, że z badania wykluczono negatywny elektorat partii. Które ugrupowanie ma najwięcej "antywyborców"?

Z badania IBRiS wynika, że jest to Trzecia Droga. Głosowanie na sojusz Kosiniaka i Hołowni absolutnie wykluczyło 67,5 proc. ankietowanych. W przypadku Lewicy było to 62,9 proc. respondentów. Koalicja Obywatelska ma elektorat negatywny na poziomie 50,4 proc., a PiS na poziomie 55,8 proc.

– Jednocześnie zarówno KO, jak i PiS, mają większy udział wyborców potencjalnych, niż neutralnych. To znaczy, że mają bardziej zdecydowany elektorat. Trzecia Droga i Lewica odwrotnie: u nich przewagę mają wyborcy neutralni, którzy tylko dopuszczają możliwość, że oddadzą na nie głos. To szansa dla mniejszych partii, ale zadanie jest trudne. Na przykład: KO łatwiej jest utrzymać potencjalnego wyborcę, który jest neutralnym wyborcą Lewicy, niż Lewicy zrobić z neutralnego wyborcy potencjalnego głosującego – podsumowuje Kamil Smogorzewski z IBRiS.

Czytaj także: https://natemat.pl/551654,giertych-nie-glosowal-ws-projektow-liberalizujacych-aborcje