Prawdziwej Amy Winehouse to w tym filmie nie ma. "Back to Black" jest pustą laurką, ale są plusy
- "Back to Black. Historia Amy Winehouse" to fabularna biografia Amy Winehouse w reżyserii Sam Taylor-Johnson ("Pięćdziesiąt twarzy Greya", "John Lennon. Chłopak znikąd")
- Amy Winehouse gra Marisa Abela ("Branża"), a w obsadzie są także m.in. Jack O'Connell (Blake Fielder-Civil), Eddie Marsan (Mitch Winehouse) czy Lesley Manville (Cynthia Winehouse)
- To pierwszy fabularny film o Amy Winehouse; w 2015 roku powstał głośny dokument "Amy"
Biografie muzyczne rzadko są udane. To często laurki, kronika kariery rodem z Wikipedii (jak "Bohemian Rhapsody"...) czy filmy przypominające telewizyjne produkcje, które oglądało się w niedzielę po kościele. Ale są też perełki, jak "Rocketman" o Eltonie Johnie, "Straight Outta Compton" (grupa N.W.A) czy "Spacer po linie" o Johnnym Cashu.
"Back to Black. Historia Amy Winehouse", pierwszy fabularny film o Amy Winehouse, niestety zalicza się do tej pierwszej grupy. Co ciekawe Sam Taylor-Johnson, reżyserka fatalnych "Pięćdziesięciu twarzy Greya" (prywatnie starsza żona Aarona Taylora-Johnsona, co budzi kontrowersje) ma już na koncie lepszą biografię: "John Lennon. Chłopak znikąd" z 2009 roku.
Biografia Amy Winehouse fatalna nie jest. Nie wyjdziemy z kina z krzykiem. Jest po prostu słaba i... pusta.
O czym jest "Back to Black"? To film o Amy Winehouse i jej związku z Blakiem Fielderem-Civilem
Amy Winehouse była, wcale nie przesadzając, ikoną. Obdarzona niesamowitym głosem artystka, gwiazda soulu, jazzu i R&B – zostawiła nam takie hity, jak "Back to Black", "Rehab", "Valerie" czy "Love Is a Losing Game". Przez lata zmagała się z uzależnieniami od alkoholu i narkotyków, zaburzeniami odżywiania i zbytnim zainteresowaniem paparazzi. Zmarła w 2011 roku w wieku zaledwie 27 lat.
Film "Back to Black" skupia się na wczesnych latach Amy Winehouse: początkach jej kariery, nagraniu pierwszego albumu "Frank" w 2003 roku, a w końcu jej drugiej kultowej już płyty, czyli tytułowej "Back to Black" (2006). Jednak scenarzystę Matta Greenhalgha interesuje głównie burzliwy związek Amy z jej późniejszym mężem Blakiem Fielderem-Civilem.
Podczas gdy wątki muzyczne sprawiają wrażenie fanowskiego filmu stworzonego przez zachwyconą Winehouse reżyserkę, to historia relacji Amy i Blake'a jest najlepszą częścią "Back to Black". Pierwsze spotkanie pary w pubie jest urocze, niewinne i pełne flirtu, ale nam, widzom, może zrobić się smutno: potem oboje nie będą już tak szczęśliwi.
Twórcy pokazują miłość i złamane serce jako kluczowe inspiracje dla Winehouse. Nie są zainteresowani tabloidowym przedstawieniem ani gwiazdy, ani jej związku, dlatego pokazują uczucie silne, wybuchowe i prawdziwe. Sam Jack O'Connell ("Skins", "Niezłomny", "Kochanek Lady Chatterley") gra muzyka z typową dla siebie swadą, dzięki czemu możemy w końcu polubić Blake'a, który po śmierci Winehouse stał się publicznym wrogiem numer jeden.
Marisa Abela jako Amy Winehouse jest świetna
Brak tabloidyzacji historii Amy Winehouse jest strzałem w dziesiątkę, ale poza historią miłosną sam scenariusz jest po prostu płaski. Ot, film o piosenkarce z problemami.
Sam Taylor-Johnson, która robiła film w porozumieniu z rodziną Winehouse, najwyraźniej bała się w "Back to Black" ryzyka i trudniejszych tematów. Przemknęła jedynie po powierzchni, liznęła tylko fenomen Winehouse, którego ludzie nieznający jej twórczości po tym filmie nie zrozumieją.
– Film był przesłodzony, twórcy jedynie prześlizgnęli się przez jej niesamowite życie i opuścili ogromne jego części. On nie opowiada jej historii. Tak wiele mogło zostać opowiedziane w tym filmie, co zbudowałoby lepszy i pełniejszy obraz tego, kim była Amy – krytykował biografię najlepszy przyjaciel Amy, Tyler James.
Mimo że my, widzowie, oczywiście nie znaliśmy prawdziwej Amy, trudno się z tym nie zgodzić po seansie. Opowieść jest papierowa i wybielona, a przecież sami wiemy, że walka Amy z uzależnieniami i sławą była mroczna i złożona. Do tego ojciec Amy, Mitch Winehouse (świetny Eddie Marsan), którego media i otoczenie Amy obwiniały o wykorzystywanie córki, jest tutaj niemal aniołem. To budzi spore kontrowersje, nic dziwnego.
A sama Winehouse? To jedynie wariacja na temat prawdziwej wokalistki, która była trudnym do zgłębienia żywiołem. Notka z Wikipedii okraszona (oczywiście świetną) muzyką.
Jednak Marisa Abela w roli gwiazdy jest najjaśniejszym punktem filmu: znana z serialu "Branża" aktorka dwoi się i troi, niemal wychodzi z siebie, aby stać się Amy Winehouse. I to się udaje. Momentami mamy nawet wrażenie, że widzimy na ekranie samą Amy. Występ Ameli jest naprawdę fantastyczny, szkoda, że nie miała więcej głębi do zagrania.
Jeśli chcecie obejrzeć coś o Winehouse, niech to lepiej będzie dokument "Amy" z 2015 roku. Gwiazda mogła opowiedzieć sama o sobie, przedstawić własną prawdę. Tutaj dowiadujemy się jedynie trzech rzeczy: Amy kochała Blake'a, Amy świetnie śpiewała i... Sam Taylor-Johnson uwielbia Amy Winehouse. I tyle.
Czytaj także: https://natemat.pl/440917,12-utworow-z-filmow-ktore-na-pewno-znasz