Zaskakujące wyznanie Tuska. "Rozmawiałem długo z Kamińskim. Nie wykorzystał swojej szansy"

Nina Nowakowska
22 kwietnia 2024, 14:06 • 1 minuta czytania
W poniedziałek po godz. 13:00 zaczęło się przesłuchanie Mariusza Kamińskiego przed komisją ds. afery wizowej. – Nauczony doświadczeniem zwolniłem go z dochowania tajemnicy. Jako premier mam do tego prawo i obowiązek – poinformował na konferencji Donald Tusk. Przy okazji, szef rządu podzielił się z dziennikarzami wspomnieniem, dotyczącym swojej dawnej rozmowy z Kamińskim.
Fot. Adam Burakowski/East News

Podczas poniedziałkowej konferencji Donald Tusk przypomniał o przesłuchaniu Mariusza Kamińskiego przed komisją śledczą ds. afery wizowej. – Nauczony doświadczeniem zwolniłem go z dochowania tajemnicy. Jako premier mam do tego prawo i obowiązek. Przypomniałem sobie wymówki pana Kaczyńskiego, który mówił, że nie może nic powiedzieć – dodał premier.


Tusk zwolnił Kamińskiego z dochowania tajemnicy

Szef rządu nawiązał również do przeszłości Mariusza Kamińskiego, który był niegdyś szefem Centralnego Biura Antykorupcyjnego. – O CBA dawno już mówiliśmy. Jak wiecie, jako premier miałem do czynienia z CBA, bardzo różne. Kiedy po raz pierwszy wygrywałem wybory i zostawałem premierem, wielu naszych wyborców i moich współpracowników mówiło, że trzeba zlikwidować CBA. "To przecież jest polityczna policja w rękach Kaczyńskiego" – relacjonował Tusk. Jak wspomniał, chodzi o 2007 rok, kiedy Kamiński zawiadywał tą służbą. – Ja się uparłem wtedy, żeby CBA dalej funkcjonowało i mówiłem "swoim", którzy obejmowali urzędy: wiem, jacy oni są, ale wy przynajmniej będziecie wiedzieli, że tutaj nie ma żartów – przytaczał lider PO.

Rozmawiałem wtedy też długo z Kamińskim. Nie wykorzystał tej szansy. Od pierwszego dnia zaczął tak swoją robotę, żeby dopaść politycznych przeciwników, a nie, żeby walczyć naprawdę z korupcją. Osiem lat rządów PiS pokazało to w sposób jeszcze bardziej dojmujący – podsumował premier.

Kamiński nie zastosuje taktyki Kaczyńskiego

– Chciałem poinformować, że otrzymałem pismo od premiera Donalda Tuska, w którym premier, odpowiadając na pismo komisji, zwalnia Mariusza Kamińskiego od obowiązku zachowania tajemnicy informacji niejawnych, które pozyskał w okresie pełnienia funkcji zarówno ministra spraw wewnętrznych, jak i koordynatora służb specjalnych w zakresie informacji objętych przedmiotem prac komisji – ogłosił na początku obrad komisji przewodniczący Michał Szczerba.

Można zatem powiedzieć, że członkowie komisji ds. afery wizowej wyciągnęli słuszne wnioski z błędów swoich kolegów z komisji ds. Pegasusa. Chodzi o pamiętne (i chaotyczne) przesłuchanie Jarosława Kaczyńskiego z 15 marca, na które organ nie był odpowiednio przygotowany.

Na samym początku posiedzenia lider opozycji oświadczył, że nie jest w stanie złożyć przyrzeczenia, ponieważ... nie może powiedzieć wszystkiego, co wie. Jak wówczas podkreślił, na te okoliczność powinien uzyskać wpierw zgodę od premiera. – Dokument musi być dostarczony. Albo składam przyrzeczenie z zastrzeżeniem – zastrzegał kategorycznie Kaczyński. Kamiński taką zgodę otrzymał, może zatem podzielić się z komisją całą swoją wiedzą w temacie badanym przez organ.

Musiał wybierać: komisja czy prokuratura

Przypomnijmy, że zaproszenie przed oblicze komisji zostało wystosowano na termin wcześniejszy. Kamiński miał zeznawać już w zeszły czwartek 18 kwietnia, ale przesłuchanie ws. afery wizowej zdublowało się terminowo z wezwaniem do prokuratury.

Ostatecznie Kamiński wybrał Prokuraturę Okręgową w Warszawie, gdzie odczytano mu zarzut naruszenia zakazu sądowego, za to, że 21 grudnia przyszedł do Sejmu (wraz z Maciejem Wąsikiem) i wziął udział w głosowaniu. Dzień wcześniej zapadł prawomocny wyrok skazujący obu polityków PiS za tzw. aferę gruntową.

Czytaj także: https://natemat.pl/553004,premier-donald-tusk-zwolal-konferencje-prasowa-tak-podsumowal-wybory-samor