Rosja ostrzelała ukraińskie elektrownie. Z pomocą ruszyła m.in. Polska

Klaudia Zawistowska
18 maja 2024, 14:52 • 1 minuta czytania
W nocy z piątku na sobotę Rosja dokonała kolejnego ostrzału ukraińskich elektrowni. Na ważne ośrodki spadły drony. Kijów nie miał wyjścia i musiał poprosić o specjalną pomoc. Warto przypomnieć, że będąca już pod rosyjską okupacją Ukraina bez problemu dzieliła się swoim prądem z Polską, gdy u nas występowały jego niedobory.
Ukraina miała problemy z prądem. Polska ruszyła z odsieczą Fot. GINTS IVUSKANS/AFP/East News

Rosjanie nie przestają atakować infrastruktury krytycznej Ukrainy. Na cel regularnie obierają przede wszystkim elektrownie. Tak również było w nocy z 17 na 18 maja. Kijów nie miał wyjścia i musiał poprosić o pomoc w dostawie prądu.


Rosja ostrzelała Ukrainę. Polska, Słowacja i Rumunia przyszły z pomocą

Zapewnienie dostaw prądu wszystkim odbiorcom w Ukrainie nie jest łatwe. Zwłaszcza kiedy Rosjanie niemalże nieustannie przeprowadzają ataki na elektrownie. Kolejna odsłona tej części wojny miała miejsce minionej nocy.

Z informacji, które przekazały ukraińskie media, a także Ministerstwo Energetyki Ukrainy, wiemy, że tym razem w wyniku ostrzału nikt nie zginął. Ukraińskie elektrownie nie wstrzymały również dostaw prądu do gospodarstw domowych i przedsiębiorstw.

Prawdopodobnie było to możliwe dzięki wsparciu z zewnątrz. Ukrinform poinformowało, że po nocnym ataku Kijów zwrócił się z prośbą do sąsiadów o pomoc w dostarczeniu energii. Pozytywnie odpowiedziały Polska, Słowacja i Rumunia, które przesłały na Ukrainę niezbędne zasilanie.

To jednak nie koniec problemów Ukraińców. W związku z deficytem energii doszło do konieczności wyznaczenia przerwy w dostawie prądu. Ta nie dotknie domów i osób prywatnych, ale zakłady będą musiały na kilka godzin wstrzymać pracę. Odbiorcy przemysłowi będą musieli radzić sobie bez dostępu do zasilania w sobotę 18 maja od godziny 19 do 24.

Polska zainwestuje 10 mld zł we wzmocnienie wschodniej granicy

Sytuacja na Ukrainie stale napawa niepokojem władze w Polsce i Europie. Aby zwiększyć poziom bezpieczeństwa w naszym kraju, zapadła decyzja o wzmocnieniu wschodniej granicy naszego kraju. O pierwszych szczegółach poinformował w sobotę 18 maja premier Donald Tusk. Projekt nosi nazwę "Tarczy Wschodu".

– Ta granica będzie nie do przejścia dla potencjalnego wroga – mówił Donald Tusk podczas wystąpienia w Krakowie. Wyjaśnił, że inwestycja w wysokości 10 mld zł będzie polegała m.in. na budowaniu fortyfikacji, a także zmianie ukształtowania terenu. Pierwsze prace nad wdrożeniem tego projektu w życie już się rozpoczęły.

Podczas przemówienia z okazji 80. rocznicy walki o Monte Cassino premier wspomniał również o planach ujawnienia nazwisk osób odpowiedzialnych za prowokacje, sabotaże i dywersje w naszym kraju.

– W przyszłym tygodniu poinformuję opinię publiczną w Polsce o działaniach państwa polskiego wymierzonych w autorów prowokacji, aktów sabotażu i dywersji. Bo tak, niestety również na polskiej ziemi w ostatnich tygodniach mamy z nimi do czynienia – przyznał szef naszego rządu.

Czytaj także: https://natemat.pl/555992,jestesmy-na-regularnej-wojnie-czlonek-rzadu-o-zagrozeniu-ze-strony-rosji

– Dzisiaj jest tak ważną dla nas rzeczą, dla Polek i Polaków, dla Rzeczypospolitej, abyśmy dobrze wywiązali się z roli lidera wspólnoty Zachodu tu, w tej części świata – podkreślił.