Terlikowski nie zostawił suchej nitki na liście katolików. Aż sam za niego przeprosił

Łukasz Grzegorczyk
09 czerwca 2024, 14:54 • 1 minuta czytania
Tomasz Terlikowski ostro zareagował na list otwarty polskich katolików w obronie abp. Tadeusza Wojdy. Dziennikarz nie przebierał w słowach i skrytykował inicjatywę, która ma być wyrazem wsparcia dla kontrowersyjnego duchownego.
Tomasz Terlikowski nie zostawił suchej nitki na liście w obronie biskupa Fot. Wojciech Strozyk/REPORTER, JAKUB STEINBORN/Polska Press/East News

"Ten list (określany mianem listu otwartego katolików w obronie abp. Tadeusza Wojdy i Biskupów w Polsce) byłby nawet śmieszny, gdyby nie fakt, że jest dramatyczny. Dramatycznie pozbawiony empatii, ale też dramatyczny na poziomie logiki i teologii" – zaczął w swoim wpisie w mediach społecznościowych Tomasz Terlikowski.


Nie ukrywał, że jest mu przykro, że podpisanych pod listem jest wielu ludzi, których zna i których - z innych powodów - ceni. "Nawet jeśli teraz czasem się z nimi nie zgadzam, i nawet jeśli oni nie zgadzają się i nie cenią mnie" – dodał.

"Dramat tego listu polega na tym, że u jego podstaw leży głęboka niewiara w świadectwo osób skrzywdzonych. One są w tym liście oskarżone, ponownie skrzywdzone, wtórnie wiktymizowane. To - jak powiedziała mojej żonie jedna z terapeutek - naplucie w twarz ludziom skrzywdzonym" – wskazał Terlikowski.

Zacytował też fragment z Biblii, po czym stwierdził: "To jest właśnie ten przypadek, gdy w imię obrony chorej wersji klerykalizmu pluje się w twarz". Dziennikarz w swoim poście rozprawiał się z kolejnymi fragmentami listu.

Ten list jest zwyczajnie śmieszny, nielogiczny i błędny teologicznie. "Duchowi Świętemu i Wam, Pasterzom Polski, dziękujemy za wybór Przewodniczącego i Wiceprzewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski" - piszą jego autorzy. I warto przypomnieć, że biskupi nie są pasterzami Polski, ale Kościoła katolickiego w Polsce, a konkretniej swoich diecezji. Konia z rzędem temu, kto teologicznie uzasadni tezę, że demokratyczne wybory na czysto administracyjną i pozbawioną jakiegokolwiek poza symbolicznym, znaczenia funkcje KEP są prowadzone przez Ducha Świętego. To teologicznie chory klerykalizm, który uświęca każdą decyzję władz kościelnych.Tomasz Terlikowski

"(...) Dalej czytamy o ataku na 'kolejnego już pasterza' (czyżby ci poprzedni to byli skazani przez Watykan za skandaliczne zaniedbania arcybiskupi Dzięga i Głódź, Janiak i Gulbinowicz i jeszcze przynajmniej kilku innych?) Czy to oni są owymi zaatakowanymi? Wiele na to wskazuje, bo autorzy listu uznają, że - najwyraźniej - zmuszeni do przejścia na emeryturę i ukarani biskupi zostali ukarani nieważnie – napisał Terlikowski.

Jego zdaniem w liście znalazły się też wezwania, które "mają zmusić ludzi skrzywdzonych do milczenia, a dziennikarzy, którzy im pomagają do uciszenia". Na koniec publicysta, jako katolik, sam przeprosił za treść listu.

"Nie, ten list nie jest listem napisanym w naszym imieniu. Nie jest wyrazem wiary, ani pobożności katolickiej. Za ton tego listu, za kompletny brak empatii, za postrzeganie Kościoła nie jako wspólnoty, a jako własności hierarchii mogę tylko w imieniu swoim i wielu innych, przeprosić" – stwierdził.

Kim jest abp Tadeusz Wojda?

Abp Tadeusz Wojda to nowy przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski. Od 2021 r. sprawuje funkcję arcybiskupa metropolity gdańskiego. – To klasyczny hierarcha bez właściwości, kandydat kompromisowy, który ma zadowolić wszystkich i nie prezentuje wyrazistej linii – tak mówił o nim wcześniej Terlikowski.

Jak zauważał, z "diecezji arcybiskupa Wojdy dochodzą też informacje, że niestety nie prowadzi we właściwy sposób spraw o nadużycia seksualne". – Osoby zaangażowane w te kwestie mówią wprost: w tej sprawie to jedna z najtrudniejszych diecezji. Arcybiskup Wojda nie rozumie też ich zdaniem sensu nadużycia wobec bezbronnych dorosłych – tłumaczył.

Dodajmy, że na abp. Wojdę złożono zawiadomienie do Stolicy Apostolskiej. Chodziło właśnie o kwestie ewentualnych zaniedbań ws. wyjaśniania skandali pedofilskich w archidiecezji gdańskiej. Ofiary nadużyć domagały się zawieszenia hierarchy.

Z tego powodu grupa katolików postanowiła wesprzeć arcybiskupa i napisała list otwarty. Podpisał się pod nim m.in. prof. Jan Żaryn.