"Może wróciła do domu?". Szokująca teza byłego analityka KGP w rocznicę zaginięcia Wieczorek

redakcja naTemat.pl
17 lipca 2024, 08:43 • 1 minuta czytania
Dokładnie 14 lat temu po nocnej imprezie zaginęła Iwona Wieczorek. Jej poszukiwania nie dały nawet śladu odpowiedzi na to, co się stało z 19-latką. Teraz kontrowersyjną hipotezą w tej sprawie podzielił się Marek Siewert, były analityk Komendy Głównej Policji. Na jego słowa zareagowała matka gdańszczanki.
Nie jestem morderczynią - mówi matka Iwony Wieczorek Fot. mat. policyjne / Alejandro Escamilla / Unsplash

Od zniknięcia Iwony Wieczorek mija dokładnie 14 lat. Latem 2010 roku wracała do domu w Gdańsku z imprezy w sopockim klubie. Śledczy założyli, że nie dotarła do mieszkania. Tę tezę potwierdza fakt, że nie uchwyciły jej żadne kamery monitoringu rozmieszczone po drodze.


A może jednak dotarła? Taką kontrowersyjną hipotezę rozważa w rozmowie z "Faktem" Marek Siewert, były analityk Komendy Głównej Policji. To on w 2012 roku przygotował analizę ws. zaginięcia Iwony. Wskazał, co można zrobić, by popchnąć sprawę do przodu. Ostatecznie dokument kazano mu jednak zniszczyć.

Iwona Wieczorek mogła wrócić do domu? Nie wyklucza tego były analityk KGP

– Może Iwona wróciła do domu i tam stało się coś złego? Niepokoi mnie i zastanawia to, że mama Iwony nie pójdzie do śledczych, nie walnie pięścią w stół i nie zażąda informacji, co się dzieje w jej sprawie. Prowadziłem wiele spraw dotyczących zaginięć. Tam bliscy zaginionych cały czas oczekiwali informacji. Tu jest inaczej – powiedział "Faktowi".

– Ze mną mama Iwony nigdy się nie skontaktowała. Dlaczego? A przecież zajmowałem się tą sprawą, analizowałem ją, a nie była ciekawa, jakie mam ustalenia? To mnie niepokoi i zaciekawia. Dlaczego? A może coś wie, ale z racji różnych powodów nie może powiedzieć, bo to dotyczy kogoś z kręgu znajomych, bliskich? Dopóki nie wykluczymy wszystkich, nawet najbardziej absurdalnych hipotez, to nie pójdziemy dalej! – dodał.

Pytania Siewerta mogą szokować. Bez odpowiedzi nie zostawiła ich matka Iwony Wieczorek.

– Powiem krótko, brednie! Pan Siewert nie pierwszy raz mówi podobne rzeczy, nie mając zielonego pojęcia o podejmowanych przeze mnie działaniach na przestrzeni nie tylko ostatnich lat, ale także miesięcy. Mimo to formułuje fałszywe zarzuty, że nie wiem, co się dzieje w sprawie zaginięcia mojego dziecka – nie kryła oburzenia Iwona Główczyńska, mama zaginionej.

– Próbę lansowania tezy i to w rocznicę zaginięcia Iwonki, że 14 lat temu wróciła do domu i wówczas stało się coś złego, odbieram jako atak nie tylko na mnie, ale także na całą naszą rodzinę – dodała.

Co wiemy o sprawie Iwony Wieczorek?

Iwona Wieczorek zaginęła w nocy z 16 na 17 lipca 2010 roku. Przed godz. 3:00 była jeszcze widziana przed jednym z klubów w Sopocie. Potem zdecydowała się iść piechotą do domu w gdańskiej dzielnicy Jelitkowo.

Między godz. 2:56 a 3:37 dziewczyna próbowała skontaktować się z kilkoma swoimi znajomymi. O godz. 2:56, a następnie o 3:02, Iwona Wieczorek poprosiła SMS-owo o kontakt koleżankę Katarzynę P.

"Drugie wejście od molo, czekam" – to treść wiadomości wysłanej o godz. 3:11 do Adrii S. Dwadzieścia minut później 19-latka napisała do kolegi Kamila D. SMS-a o treści "Żyjesz?". "Tak, żyję, śpię" – odpisał.

O godz. 3:33 wysłała ponownie SMS-a do Adrii. "O gówno mnie zaczepiają" – napisała, ale nie wspomniała, o kogo chodzi. Po trzech minutach nastąpiło połączenie telefoniczne między koleżankami. Adria S. zeznała, że z Wieczorek rozmawiała głównie o tym, że jej rzeczy zostawi na swoim balkonie.

Później zarejestrowano jeszcze dwie ostatnie aktywności telefonu komórkowego Iwony Wieczorek."Zadzwoń proszę" – to treść SMS-a, jaki o godz. 3:47 otrzymał od niej Kamil D. "A co się stało pijaku?" – brzmiała jego odpowiedź. Po chwili dziewczyna podjęła bezskuteczną próbę dodzwonienia się do Pawła P. O godz. 3:49 bateria w jej telefonie się rozładowała.

O godz. 4:12 Iwona Wieczorek pojawia się ostatni raz przed kamerą miejskiego monitoringu, a potem ślad za nią się urywa.