Dantejskie sceny w fabryce tytoniu. Wyprowadzili... policjantów siłą
O zdarzeniu w ubiegłym tygodniu poinformowały ukraińskie media poprzez kanały na Telegramie, popularnej aplikacji społecznościowej. W fabryce tytoniu Hryhorija Kozłowskiego w Winnikach w okręgu Lwowskim trwały czynności dochodzeniowe, kiedy na teren wtargnęła grupa ok. 50 osób i użyła przemocy wobec śledczych. Dwóch funkcjonariuszy trafiło do szpitala, uszkodzono samochód służbowy, a w czasie zajścia niektórzy napastnicy zabrali towar z miejsca śledztwa.
Dantejskie sceny w fabryce na Ukrainie
"Wygląda na to, że to wiadomość z czasów Janukowycza, ale nie. Taka jest rzeczywistość kraju w trzecim roku wojny" – napisał na Telegramie dziennikarz Yevhen Plinskiy. Napastników zidentyfikował jako tituszki, czyli najemników, wynajętych przez właściciela zakładu.
Pół setki osób siłą wysiedliło pracujących policjantów i detektywów z Biura Bezpieczeństwa Gospodarczego i powstrzymywało ich przed powrotem do budynku. Część z tituszek nielegalnie usuwała w tym czasie wyroby tytoniowe i podjęła się próby wywiezienia ich z terenu fabryki, mimo że zostały one w tym momencie zatrzymane zgodnie z protokołem kontroli.
Żądanie funkcjonariuszy o zaprzestanie działań zostało zignorowane, a samochód służbowy zablokowany, między innymi przez osoby wskakujące na niego i dopuszczające się chuligańskiego zachowania. Dwóch patrolujących odniosło obrażenia ciała. Obecnie przebywają w szpitalu.
Przedstawiciele fabryki i inne osoby w dalszym ciągu utrudniają funkcjonariuszom organów ścigania prowadzenie czynności dochodzeniowych i ignorują wymogi wynikające z postanowienia sędziego śledczego o przeszukaniu pomieszczeń magazynowo-produkcyjnych.
Zarząd Fabryki Tytoniu Winnice argumentuje, że blokada trwa nielegalnie od ponad 60 dni, bez żadnych wyjaśnień, ani zarzutów. Miała kosztować zarząd miliardy hrywien straty. Blokada miała zostać przedłużona o kolejne 30 dnia na czas śledztwa, z wyroku sądu w Odessie, co włodarze fabryki również uznali za bezprawne. Pracownicy zatrudnieni w zakładzie nie mają pozwolenia na wejście na teren fabryki. Zarząd określa całą akcję jako "sabotaż".
Rynek tytoniowy na Ukrainie
Według raportu Kantar, w pierwszej połowie 2024 roku 18 proc. ukraińskiego tytoniu pochodziło z nielegalnych źródeł, czyli blisko 7 miliardów sztuk papierosów. Kosztowało to budżet kraju 23,4 miliardy hrywn (ok. 2,2 mld zł).
"Oczywiście rozumiem, że nielegalny rynek tytoniowy generuje miliony dolarów, o które mafia jest gotowa walczyć do końca, ale dziś jesteśmy w stanie wojny. Mamy stan wojny, a państwo ma całkowity monopol na władzę. Jak to w ogóle możliwe, że ci, którzy kradną z budżetu dziesiątki miliardów podatków, kontrolują 75 proc. nielegalnego rynku papierosów DutyFree, biją władze i "bezprawnie" odblokowują swoją fabrykę. Czy jest w kraju siła, która może to powstrzymać, czy też jesteśmy na zawsze krajem dzikusów i spisków?" – pisze dziennikarz.
Kim są tituszki?
Jak tłumaczy Plinskiy, słowo "tituszki" w języku ukraińskim odnosi się do najemnych agentów na Ukrainie, którzy wspierali ukraińskie służby bezpieczeństwa za rządów Wiktora Janukowycza.
Często udawali w tym celu ulicznych chuliganów w strojach sportowych, aby służyć jako prowokatorzy na proeuropejskich i antyjanukowyczowskich wiecach politycznych, nawołując do przemocy w celu aresztowania protestujących.
Czytaj także: https://natemat.pl/563582,polskie-sluzby-zatrzymaly-ukrainca-byl-poszukiwany-az-w-niemczech