"PSL go to hell" – z takimi hasłami na ulice wyszedł dziś Strajk Kobiet. Mamy zdjęcia!

Konrad Bagiński
23 lipca 2024, 18:54 • 1 minuta czytania
Dziś (wtorek 23 lipca) późnym popołudniem rozpoczęła się pod Sejmem manifestacja Ogólnopolskiego Strajku Kobiet. Towarzyszy jej hasło "Aborcja! Tak!". Zorganizowały ją zwolenniczki i zwolennicy liberalizacji prawa do przerywania ciąży. Powodem jest oczywiście odrzucenie przez Sejm ustawy depenalizującej aborcję.
Strajk kobiet znów wyszedł na ulice Warszawy Fot. Adam Burakowski/East News

Dziś (wtorek 23 lipca) późnym popołudniem rozpoczęła się pod Sejmem manifestacja Ogólnopolskiego Strajku Kobiet. Towarzyszy jej hasło "Aborcja! Tak!". Zorganizowały ją zwolenniczki i zwolennicy liberalizacji prawa do przerywania ciąży. Powodem jest oczywiście odrzucenie przez Sejm ustawy depenalizującej aborcję.


"Piątkowe głosowanie nad ustawą dekryminalizującą aborcję to policzek dla wszystkich nas. Dla matek, sióstr, partnerów, mężów, przyjaciółek i aktywistek. Dla każdej osoby, która z miłości pomaga drugiej osobie przerwać niechcianą, lub zagrażającą życiu ciążę" – pisali organizatorzy przed protestem.

"Do głowy nam nie przyszło, że nawet tak okrojona ustawa nie przejdzie przez Sejm, który wspólnie wybrałyśmy 15 października. Panowie, nie dlatego na Was głosowałyśmy! Nie planowałyśmy – ale musimy działać!" – dodali.

Równoległe protesty odbywają się również w Olsztynie, Szczecinie, Krakowie i Poznaniu.

Strajkują, bo Sejm odrzucił depenalizację aborcji

W piątek, 12 lipca w Sejmie odbyło się głosowanie w sprawie depenalizacji aborcji. Ostatecznie projekt ustawy został odrzucony trzema głosami. Za głosowało 215 posłów, a przeciw było 218. Wstrzymało się dwóch posłów.

W głosowaniu nie wzięło udziału trzech członków z Koalicji Obywatelskiej. Jeden z nich został usprawiedliwiony ze względu na pobyt w placówce medycznej. Jednak wobec Romana Giertycha i Waldemara Sługockiego, premier Donald Tusk zastosował karę.

Kobiety tworzące Strajk Kobiet po raz kolejny postanowiły wziąć sprawy w swoje ręce. Właśnie na wtorek 23 lipca zaplanowały protest w sprawie odrzucenia ustawy depenalizującej aborcję.

"Po tygodniach prac i poprawek, które boleśnie okaleczyły ustawę, ale były stworzone pod PSL, niestety Sejm nie przyjął ustawy dekryminalizującej aborcję. Odporni na wiedzę naukową, odporni na argumenty prawne i merytoryczne posłowie i posłanki PSL-u spychają nas uparcie poza system, skazując na aborcyjną partyzantkę oraz opowiadając się za tym, by za kupienie tabletek córce - matka miała wyrok. By partner, który zapłacił za tabletki, był zakuty w kajdanki i zaciągnięty przed sąd" – czytamy w opisie wydarzenia utworzonego na platformie Facebook.

"Te rzeczy cały czas się dzieją i posłowie i posłanki PSL uznali tym głosowaniem, że to jest OK i nadal powinno tak być. A Roman Giertych uciekł do WC. Jak dla nas może tam zostać forever" – dodały Marta Lempart i inne członkinie OSK.

78 proc. wyborczyń i wyborców PSL chce nie tylko dekryminalizacji, ale i legalizacji aborcji. Mimo tego posłowie i posłanki PSL (poza 4 wyjątkami) zagłosowali, razem z PiS i Konfederacją, przeciwko projektowi dekryminalizacji aborcji – czyli przeciwko oczekiwaniom własnego elektoratu – oznajmiła Agnieszka Czerederecka.

Natomiast zdaniem Marty Lempart ostatnie głosowanie było zaś jawnym dowodem na to, jak wygląda sytuacja na polskiej scenie politycznej.

To głosowanie było potwierdzeniem, że premierem w Polsce nie jest Donald Tusk, tylko Władysław Kosiniak-Kamysz, a wicepremierem jest Roman Giertych. Myślę, że nie po to ludzie szli głosować 15 października. Ci politycy zrobili wszystko, żeby projekt, za którym jest 90 proc. wyborców koalicji 15 października, nie przeszedł – stwierdziła liderka Strajku Kobiet.

Czytaj także: https://natemat.pl/557414,aborcja-dostepna-w-calej-ue-i-za-darmo-lempart-tlumaczy