Pożary w Chorwacji ciągną się na kilometry. Turyści uciekają, bo... nie ma internetu
W środę w nocy ogień dotarł do miejscowości Podgora i zatrzymał się zaledwie 20 metrów od budynków mieszkalnych. Podczas gdy jęzory ognia sięgały 30 metrów, strażacy, a także sami mieszkańcy walczyli o to, żeby nie spłonął żaden budynek. W tym samym czasie z okolicznych willi ewakuowali się turyści, bo nie było internetu.
Pożary w Chorwacji coraz poważniejsze. Ponad 300 strażaków w akcji
Jak podaje "Slobodna Dalmacija" w środę wieczorem ogień rozciągał się w pasie od Makarskiej do Podgory. Obie te miejscowości dzieli ok. 11 km. Dobra wiadomość jest taka, że przynajmniej na razie strażakom udało się oddalić zagrożenie od domów, a także zapanować nad sytuacją. Pomógł w tym fakt, że nieco ucichł wiatr, który był główną siłą napędową żywiołu.
Nie zmienia to jednak faktu, że walka z pożarem nadal trwa. W akcję zaangażowanych jest ponad 300 strażaków, a od rana do pracy powinny wrócić samoloty gaśnicze. Na miejsce stale docierają także oddziały z dalszych części Chorwacji. Wszystko dlatego, że miejscowe oddziały są wykończone.
Budynek Szkoły Podstawowej im. Don Mihovila Pavlinovicia został przygotowany przez zespół Czerwonego Krzyża w Makarskiej. Placówka błyskawicznie zmieniła się w miejsce, gdzie strażacy mogą szukać pomocy. Przemywa się im tam oczy, a także opatruje lżejsze rany i otarcia. Dodajmy, że z żywiołem walczą już kolejną dobę, a sytuacja jest daleka od spokojnej.
Turyści z pożarów w Chorwacji zrobili atrakcję? Szokujące zachowania
Okolice Makarskiej i Podgory są bardzo popularne wśród turystów, nie tylko tych z Polski. To właśnie może być niemałym utrudnieniem. Jak podają chorwackie media, załogi lotniczych jednostek straży pożarnej apelują, aby nie latać dronami w pobliżu samolotów gaśniczych. W środę jedna z maszyn uderzyła w drona.
Strażacy apelują także, aby turyści w miarę możliwości ograniczyli pływanie łodziami w miejscach, w których samoloty uzupełniają zbiorniki z wodą. W środę trzeba było wielokrotnie upominać osoby stojące za sterami, żeby nie przeszkadzały w prowadzeniu akcji gaśniczej.
– Przez cały dzień wycofuję z portu motorówki i statki, które zakłócają pracę Canadairów. Prosimy, aby ludzie nie przeszkadzali samolotom swoimi łodziami! – mówił jeden ze strażaków.
Szokujące jest także zachowanie podróżnych w Podgorze. Część zagranicznych gości opuściła miasto, ale nie miało to związku z ewakuacją. Burmistrz miasta Petra Radić zdradziła, że wielu podróżnych wyjechało stamtąd z powodu braku internetu. Na skutek pożaru miasto nie ma także dostępu do prądu. – Duża część wioski została spalona, ale wszystkie domy zostały obronione – dodała Radić.
Wiadomo również, że ogień dotarł do Parku Przyrody Biokovo. Ogień, który szaleje w tym regionie, w nocy widać było z pobliskiej wyspy Hvar. Tam użycie samolotów gaśniczych wydaje się być jedyną szansą na zwalczenie ognia. Z powodu braku dróg i gęstego zalesienia, na miejsce w zasadzie nie da się dotrzeć z lądu.