Co stało się z Izabelą Parzyszek? Na stole leżą trzy kluczowe scenariusze

Alan Wysocki
15 sierpnia 2024, 07:16 • 1 minuta czytania
Cały czas nie udało się ustalić, co stało się z Izabelą Parzyszek. Kobieta rozpłynęła się w powietrzu w trakcie podróży do szpitala, gdzie leżał jej ojciec. Teraz prof. kryminalistyki Ewa Gruza powiedziała o trzech najbardziej prawdopodobnych scenariuszach. W grze jest nawet "oddalenie się samowolnie".
Zaginięcie Izabeli Parzyszek. Eksperta mówi o trzech scenariuszach. Fot. Facebook

Od 9 sierpnia cała Polska zadaje sobie to samo pytanie – co stało się z Izabelą Parzyszek? Ślad po 35-latce rozpłynął się na autostradzie A4, gdy ta jechała odebrać swojego ojca ze szpitala.


Jeszcze 9 sierpnia kobieta zadzwoniła do mężczyzny i poinformowała go, że jej auto uległo awarii w okolicach wsi Kwiatów, tuż przed Legnicą. Od tego momentu nie nawiązała kontaktu ani z ojcem, ani z innymi bliskimi.

Zaginięcie Izabeli Parzyszek. Oto trzy scenariusze

Rodzina niezwłocznie zgłosiła zaginięcie kobiety, jednak służby po ustaleniu lokalizacji jej samochodu, odkryły, że 35-latka zostawiła w nim telefon. Od tej chwili trwają szeroko zakrojone poszukiwania. Wciąż nie przyniosły oczekiwanego efektu.

Co więc stało się z Izabelą Parzyszek? W rozmowie z Onetem o trzech możliwych scenariuszach powiedziała prof. Ewa Gruza, kryminalistyczka, ekspertka w dziedzinie badań dokumentów z Katedry Kryminalistyki Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego.

– Mamy w Polsce wyróżnione trzy różne typy zaginięć, tak klasyfikuje je policja. Pierwszy: to sytuacja, kiedy ewidentne jest zagrożenie dla zdrowia i życia osoby zaginionej i wtedy natychmiast podejmowana jest akcja poszukiwawcza – powiedziała.

I dodała: – W drugim przypadku: to zagrożenie dla zdrowia i życia jest mniejsze, nie ma potrzeby ogłaszać od razu alertu dla policji. Zaś w trzecim typie zaginięć: adekwatne staje się przypuszczenie, że osoby zaginione oddaliły się samowolnie, że chciały zerwać kontakt z rodziną, z całym swoim dotychczasowym otoczeniem.

Prof. Gruza wyjaśniła, że kluczem do rozwiązania zagadki jest sporządzenie profilu wiktymologicznego kobiety. Służby muszą bowiem zbadać całe jej dotychczasowe życie, żeby sprawdzić, co mogło stać za zaginięciem.

– A to dlatego, że kluczem do odpowiedzi na pytanie, co się z tą kobietą stało, jest wykonanie bezwzględnie potrzebnego profilu wiktymologicznego osoby zaginionej. Mówiąc wprost: niezbędna jest dokładna analiza jej dotychczasowego życia, wydatków, tego, czy przypadkiem nie wyrobiła sobie sama paszportu, czy nie interesowała się wycieczkami, czy wśród znajomych w sieci nie szukała nowego miejsca pracy. Długo można by wymieniać, bo tych informacji jest mnóstwo i wszystkie je trzeba zdobyć –wyjaśniła.

Co wiadomo o zaginięciu Izabeli Parzyszek?

W rozmowie z naTemat głos ws. zaginięcia Izabeli Parzyszek zabrał też jej mąż, Tomasz.

– Na razie nie trafiono na nic, co mogłoby pomóc. Jest też bardzo trudno w kwestii świadków. Być może jest jedno nagranie, które do czegoś mogłoby się przydać, te materiały posiada policja – powiedział.

– Tak naprawdę wszystko, co mamy, to wiemy, jak była ubrana tego dnia. I to tyle, co udało nam się ustalić – dodał.

Wiadomo, że zaginiona miała ze sobą biały plecak, który można zobaczyć na jednym z policyjnych zdjęć. Jego też nie było w samochodzie. Pan Tomasz wcześniej w rozmowie z Onetem podkreślał, że policjanci od razu po zgłoszeniu zaginięcia sprawdzili telefon kobiety, który został w aucie. – Ja znam żonę, wiem, że nie uciekła. Że nikogo nie miała – przekonywał.

I powtarzał, co wiadomo do tej pory: – Jest tylko auto zostawione na poboczu. Ojciec miał z nią ostatni kontakt o 19:37. Powiedziała, że nie zadzwoniła po lawetę. Poprosiła, żeby to zrobił. Kazał jej poczekać. Wysłał tam swoich znajomych. Jej już wtedy nie było.

Z informacji, które przekazał naTemat mąż zaginionej ma wynikać, że ze strony policji mają być podejmowane poszukiwania z psami. – Chyba policja zaangażowała w sprawę już bardzo dużo. Nie mam im nic do zarzucenia – przyznaje.

Śledczy mają sprawdzić też nowy trop – być może coś więcej o sprawie mogłyby wiedzieć firmy przewozowe.

– Całe grono znajomych śledzi doniesienia i jeździ w różne miejsca. Skupiamy się też coraz bardziej na informacjach, które mogą mieć firmy przewozowe z tej trasy. Być może one coś mają, ale to też musi być weryfikowane przez policję – podsumował.