"Ceny idą w górę, ale na Boga, ile można". W Bieszczadach za 3 bułki można płacić... 15 zł

Konrad Bagiński
07 września 2024, 14:56 • 1 minuta czytania
Turyści narzekają na ceny. Niby nic zaskakującego, ale nie chodzi o polskie morze czy okolice Zakopanego. Ceny oszalały... w Bieszczadach. Jeden z turystów za 3 bułki zapłacił 15 złotych. Inny za chleb i bułkę musiał zapłacić 13,70 zł. Ale jedzenie ze sklepów to i tak tańsza opcja, bo na jedzenie w bieszczadzkich restauracjach stać naprawdę niewielu.
Ceny w Bieszczadach są rekordowo wysokie - narzekają turyści Fot. Mateusz Grochocki/East News

O oderwanych od rzeczywistości cenach w Bieszczadach pisze wp.pl. Portal zebrał kilka relacji osób, które w ostatnich dniach odwiedziły ten dziki i uroczy zakątek Polski. Okazuje się, że najdziksze są tu ceny żywności.


– Ja rozumiem, że ceny idą w górę, ale na Boga, ile można – mówi w rozmowie z wp.pl rozczarowany pan Robert. Twierdzi, że w lokalnych sklepach w Wetlinie ceny są podobne do warszawskich i wyższe niż w Zakopanem czy nad morzem. Z jego relacji wynika, że za chleb i bułkę zapłacił 13,70 zł. W innym sklepie w Wetlinie koszt trzech bułek wyniósł turystów 15 zł.

Drogie menu mają też restauracje. Portal pisze, że trudno znaleźć danie za mniej niż 50 złotych.

– Raz wybraliśmy się do restauracji. Jedno danie główne to koszt około 50 zł i to za osiem pierogów. Ok, to duże pierogi, ale wciąż. Spora przesada – mówi jedna z czytelniczek.

Inna rodzina w jednej z karczm za trzy dania, w tym porcję dziecięcą i karafkę wody zapłaciła prawie 200 zł.

Skąd te ceny?

Eksperci pytani przez wp.pl zauważają, że sezon w Bieszczadach nadal trwa, ale mniej jest turystów. Na dodatek wiele przybytków gastronomicznych już zamknęło swe podwoje. Te, które są otwarte, nie mają wielkiej konkurencji. Mniejsza liczba turystów powoduje też, że muszą jakoś na siebie zarobić. Stąd wygórowane ceny.

Drogie są nie tylko produkty w sklepach i jedzenie w restauracjach, ale i gofry czy oscypki w różnego rodzaju barach.

– Hotelarze i restauratorzy walczą w tym roku o przetrwanie. Szacujemy, że w sezonie wakacyjnym było aż 30 proc. turystów mniej niż w poprzednich latach. Na wrzesień wolnych jest ponad 80 proc. kwater, a to zawsze był atrakcyjny czas na wycieczki po połoninach – Paulina Chorza z Podkarpackiej Izby Gospodarczej.

Czytaj także: https://natemat.pl/568838,burza-w-tatrach-a-oni-na-szlaku-ludzie-czy-wam-naprawde-zycie-niemile