Jaki zdradził nowe wieści o stanie zdrowia Ziobry. "Stracił 25 kilo, zjada 10 posiłków dziennie"
– Stracił 25 kilogramów, ale właśnie przestał chudnąć. Kondycja się poprawia, choć nadal ma zadyszkę po wejściu na piętro. Dlatego regularnie, codziennie o 7 rano i potem wieczorem dynamicznie spaceruje. To ważny element rehabilitacji – to najnowsze wieści o stanie zdrowia Zbigniewa Ziobry przekazane przez Patryka Jakiego na łamach "Super Expressu".
Jaki obecnie kieruje partią Ziobry. Były minister wycofał się z życia politycznego przez chorobę. Sam Ziobro kilka miesięcy temu w rozmowie z Interią opowiedział o tym, jak teraz wygląda jego życie.
– Dotychczas to m.in. naświetlanie, chemia i operacja wycięcia 20 cm przełyku, części żołądka oraz węzłów chłonnych. Lekarze zbudowali nowy przełyk i niewielki żołądek, który umieścili nie w jego anatomicznym miejscu, lecz na prawym płucu – przyznał.
– Przede mną jeszcze ostatnia faza walki z nowotworem. Tak, by nie mógł się odrodzić. Czekam na zaplanowane na październik badanie PET. To może być rozstrzygająca diagnoza, czy się udało, czy są nawroty – opowiedział.
– Pierwsze osiem kilo kosztował mnie nowotwór. Kolejne utracone kilogramy, tym razem dwanaście, to konsekwencje operacji. Bardzo wąski przełyk, który siłą rzeczy zajął miejsce zaplanowanego przez Pana Boga, dość często się zatyka – zdradził.
Ziobro walczy o formę i głos
Patryk Jaki tłumaczy, że dynamiczne spacery mają pomóc Ziobrze w poprawie wydolności płuc. Z informacji przez niego przekazywanych wynika, że były minister ma też problemy z głosem.
– To jego narzędzie pracy, więc bardzo dużo czasu poświęca na tę terapię. Jego głos będzie może nieco inny, ale wielu będzie jeszcze żałować, że wszyscy w Polsce usłyszą, co mówi minister Ziobro – odgraża się Patryk Jaki.
Dodaje, że jego szef ma jeszcze problemy z przełykaniem. Zbigniew Ziobro musi przygotowywać sobie 10 małych dietetycznych posiłków dziennie.
Jeszcze w marcu opisywaliśmy w naTemat, jak wygląda proces zdrowienia po skomplikowanych operacjach związanych z nowotworem złośliwym przełyku. W rozmowie z Anną Dryjańską opowiedział o tym dr Paweł Witt.
– Z mojego doświadczenia w opiece paliatywnej wynika, że nowotwory przełyku, ze względu na ich początkową bezobjawowość, są rozpoznawane w zaawansowanym stadium, często dając przerzuty do okolicznych narządów, węzłów chłonnych. Rozsiany proces nowotworowy jest chorobą, która rzadko kiedy prowadzi do wyleczenia – powiedział.
– Statystyki dotyczące zaawansowanego raka przełyku są mało optymistyczne – odsetek przeżyć 5-letnich wynosi około 10 proc., natomiast większość pacjentów niestety umiera w ciągu kilku lub kilkunastu miesięcy od postawionego rozpoznania. Wynika to również z faktu, że często pacjenci z rakiem przełyku do leczenia przyczynowego trafiają bardzo osłabieni, a samo leczenie jest wyjątkowo ciężkie i wyczerpujące – opisał.