Nie żyje James Earl Jones. Wybitny aktor zasłynął m.in. jako głos kultowego Dartha Vadera
James Earl Jones, ceniony aktor i głos Dartha Vadera z "Gwiezdnych Wojen", zmarł w wieku 93 lat. Hołd temu wybitnemu i cenionemu aktorowi oddaje całe Hollywood. Wśród osób, które go wspominają, jest twórca "Gwiezdnych Wojen" George Lucas.
Nazwał go "niesamowitym aktorem, najbardziej wyjątkowym głosem zarówno w sztuce, jak i duchu". Mark Hamill, który grał Luke'a Skywalkera, syna Dartha Vadera, napisał w mediach społecznościowych po prostu: "RIP tato".
Kevin Costner, który grał z Jonesem w "Field of Dreams", napisał: "Ten donośny głos. Ta cicha siła. Dobroć, którą emanował. Tak wiele można powiedzieć o jego spuściźnie, więc powiem tylko, jak bardzo jestem wdzięczny, że jej częścią jest 'Field of Dreams'".
"Legendarny to za mało, by opisać jego kultowe role i wpływ na kino" – dodała aktorka Octavia Spencer.
Darth Vader odszedł na zawsze
James Earl Jones nie był pierwotnie szykowany do roli "głosu" Dartha Vadera. Tę postać grał brytyjski kulturysta David Prowse. Został obsadzony w pierwszym filmie, wydanym w 1977 roku, ze względu na swoją imponującą sylwetkę. Reżyser filmu George Lucas nie był jednak zadowolony z akcentu Prowse'a. Jonesowi powierzono więc zadanie powtórzenia groźnego dialogu Vadera. W tym momencie ta postać narodziła się naprawdę.
Jones nie miał wtedy wyrobionego nazwiska w Hollywood. Sam uważał się za "specjalistę od efektów specjalnych" i nie został wymieniony w napisach końcowych aż do trzeciego filmu z serii "Gwiezdne Wojny". Chodzi o "Powrót Jedi", w 1983 roku. W sumie głos Jonesa można było usłyszeć w sześciu filmach Gwiezdne Wojny – m.in. oryginalnej trylogii, a także "Zemście Sithów" z 2005 roku, "LOTR 1" z 2016 roku i "Skywalkerze".
Jones odniósł również wielki sukces w innej roli wyłącznie głosowej: jego głosem mówił Mufasa w animacji Disneya "Król Lew" z 1994 roku. Jego śmierć z rąk jego złowrogiego brata Skazy prawdopodobnie "straumatyzowała pokolenie dzieci w takim samym stopniu, jak śmierć matki Bambiego w latach 60." – pisze The Guardian.
Do najbardziej ikonicznych ról Jamesa Earla Jonesa zalicza się też postać Thulsy Dooma, którą wykreował u boku Arnolda Schwarzeneggera w "Conanie Barbarzyńcy". Zagrał też ojca Eddiego Murphy'ego w "Księciu w Nowym Jorku". Był Terencem Manem w "Field of dreams" i zastępcą dyrektora CIA w "Polowaniu na Czerwony Październik".
Jones był też cenionym aktorem teatralnym.
Życie Jamesa Earla Jonesa
Urodził się w Missisipi w 1931 roku. Dorastał w Michigan po tym, jak jego rodzina przeprowadziła się tam podczas Wielkiej Migracji. Ojcem Jonesa był aktor Robert Earl Jones. Porzucił rodzinę przed narodzinami Jonesa i mieli ze sobą niewielki kontakt aż do lat 50.
Jones jako dziecko cierpiał na jąkanie, które przezwyciężył dzięki pomocy nauczyciela. Po studiach dramatycznych na University of Michigan i służbie wojskowej po wojnie koreańskiej Jones szybko stał się artystą teatralnym, debiutując na Broadwayu w 1958 roku niewielką rolą w "Sunrise at Campobello", sztuce Dore Schary'ego o diagnozie polio u Franklina Delano Roosevelta.
O karierze Jonesa zdecydowała prawdopodobnie rola z 1967 roku. Zagrał wtedy boksera Jacka Jeffersona, wzorowanego na postaci Jacka Johnsona, w sztuce Howarda Sacklera "The Great White Hope". Z desek teatru przeniósł tę rolę na kinowe ekrany. Dostał za nią nominację do Oskara.
Po "Gwiezdnych Wojnach" James Earl Jones grał bardzo często drugoplanowe role w dużych filmach, stając się jednym z najbardziej znanych czarnoskórych amerykańskich aktorów lat 80. i 90.
W 2011 roku amerykańska Akademia Filmowa uhonorowała go Oscarem za całokształt twórczości. Jones był dwukrotnie żonaty: z aktorką i piosenkarką Julienne Marie w latach 1968–1972 oraz z Cecilią Hart, która zmarła w 2016 roku. Pozostawił po sobie syna Flynna, również aktora.