Czy wietnamskie auto może spodobać się Polakom? Pierwsza jazda VinFast VF8
Jeśli pomyślimy, z czego Wietnam słynie w Polsce, to najpierw przyjdzie nam na myśl bardzo smaczna kuchnia. Potem ewentualnie to, że bardzo dużo ubrań, które mamy na sobie, pochodzi z tego kraju. Ale chyba nikt nie pomyśli o marce samochodów. Ale jak się okazuje, jest w tym kraju człowiek, który postawił stworzyć swój własny samochód. A że Pham Nhat Vuong to bardzo bogaty gość, a jego firma VinGroup zajmuje się praktycznie wszystkim: od hoteli do edukacji czy medycyny, to spełnienie tego marzenia nie zajęło mu wiele czasu.
Firma VinFast została założona w 2017 r. i już rok później pokazała pierwsze samochody z logo V na masce. Oczywiście nie były to jej własne konstrukcje a mocno zmodyfikowane auta innych producentów.
Natomiast w 2021 pokazano pierwsze samochody, które od podstaw były stworzone przez inżynierów VinFast. I tak jak praktycznie wszystkie marki, które rozpoczęły działalność w ostatnich latach, tak samo i wietnamska firma skoncentrowała się na samochodach elektrycznych, uznając, że to jest przyszłość motoryzacji.
Ponieważ ambicji ludziom z Azji nigdy nie brakowało, firma od razu zaplanowała wejście na wiele rynków. Europa, USA czy Australia miały zostać kluczowymi miejscami sprzedaży samochodów, których nazwa zaczyna się od VF.
Sukcesywnie pokazywano też kolejne modele. Mały i tani V3, większe rodzinne VF 6 oraz 7, czy mające ambicje bycia premium VF8 i VF9. Pierwszy do produkcji seryjnej trafił VF8, którego wejście na rynek miało miejsce niecały rok temu. I w USA, które było pierwszym rynkiem zagranicznym, gdzie uruchomiono sprzedaż, pierwsze recenzje były naprawdę złe.
Bardzo dużo z nich miało tytuł: "najgorszy samochód, jaki testowałem" albo podobne. Recenzenci narzekali praktycznie na wszystko, od jakości wykonania, przez źle działający software aż po osiągi. Producent zareagował wstrzymaniem sprzedaży i obietnicą szybkiego wprowadzenia poprawek.
Ja też przetestowałem VF8
Ja miałem okazję jeździć jednym z pierwszych egzemplarzy w Europie, które było właśnie taką zmodernizowaną wersją. To nie był pełny test, bowiem miałem samochód do dyspozycji przez parę godzin, ale za to zdołałem sprawdzić go w mieście, na drogach lokalnych oraz na autostradzie.
VinFast VF8 to duży SUV, który mając 4750 mm długości robi słuszne wrażenie zarówno w salonie sprzedaży jak i na drodze. Jego stylistyka jest charakterystyczna i widać, że marka od początku chce mieć swój własny styl. Choć trzeba przyznać, że ten styl jest zaprojektowany we Włoszech w studiu Pininfarina.
Włosi wykonali kawał dobrej roboty i auto jak najbardziej może się podobać. Jest dużo ciekawych detali i widać było, że przechodnie obracają za nim wzrok. Także wnętrze jest ciekawie narysowane. Duży ekran dotykowy, brak zestawu wskaźników, materiał skóropodobny na desce rozdzielczej oraz ciekawy wygląd konsoli środkowej robią dobre wrażenie.
Jeśli chodzi o jakość wykonania, to jest nieźle, ale do ideału trochę jeszcze brakuje. Ogólnie plastiki czy tapicerka są naprawdę dobrej jakości i wszystko jest porządnie zmontowane, także przyciski pracują przyjemnie. Ale są jeszcze miejsca, gdzie albo coś jest wykonane z bardzo taniego materiału, albo sprawia wrażenie, jakby miało przestać działać po paru miesiącach.
Ale w porównaniu do pierwszych egzemplarzy, które widziałem ponad rok temu, poprawa jest bardzo widoczna. Także widać, że producent pilnie słucha opinii, jakie spływają do niego z rynku. Miejsca w aucie we wszystkich kierunkach nie brakuje, w końcu to naprawdę duże auto. Bagażniki są dwa, ten z przodu zaskoczył mnie swoją pojemnością, natomiast ten tradycyjny miejscem na koło zapasowe.
Obecnie praktycznie wszyscy producenci przerzucili się na zestawy do uszczelniania opon zamiast wożenia całego piątego koła. Bardzo wygodne są także fotele i co warto podkreślić można ustawiać je, oraz kierownicę, w bardzo dużym zakresie. Także każdy kierowca, niezależnie od wzrostu, jest w stanie znaleźć odpowiednią pozycję dla siebie.
Obsługę auta oparto praktycznie w całości na ekranie dotykowym. Na szczęście jest on prosty w obsłudze i działa bardzo płynie. Obsługuje też systemy Android Auto oraz Apple CarPlay. Zarówno po kablu jak i bezprzewodowo. Na konsoli środkowej jest miejsce z ładowarką indukcyjną, która na dodatek jest chłodzone, co na szczęście staje się standardem w nowych samochodach.
Ciekawostką jest też gniazdo USB typu C dla pasażerów tylnego rzędu siedzeń, które dysponuje mocą aż 90 W. Pozwala to szybko naładować telefon, tablet, a nawet laptopa. Oczywiście jest ten komputer wspiera standard Power Delivery. Podsumowując widać, że producent przyłożył się do zaprojektowania środka samochodu i ostatnie niedoskonałości są naprawdę mało widoczne i nie przeszkadzają w jeździe.
Jak jeździ?
Natomiast są jeszcze pewne aspekty, w których widać, że producent nie dysponuje dużym doświadczeniem w projektowaniu aut. I mówię tu o sposobie, w jaki ten samochód jeździ. I proszę nie zrozumieć mnie źle. Ogólnie VinFast VF8 to auto, które komfortowo wybiera nierówności, jest całkiem dobrze wygłuszone oraz nie zużywa jakoś specjalnie dużo prądu.
Ale już praca pedału przyspieszenia nie jest do końca dopracowana. Szczególnie to czuć przy ruszaniu gdzie moment, w którym koła zaczynają się kręcić, jest wyczuwalny jako delikatne szarpnięcie. Tak samo od razu można poznać kiedy do hamowania rekuperacją dołączają hamulce cierne. Dla ludzi, którzy przesiadają się z samochodów spalinowych jazda elektrycznym VinFastem VF8 będzie i tak dużo płynniejsza, ale kierowcy, którzy mają doświadczenie np. z Teslą czy Nio będą mieli do czego się przyczepić.
Z drugiej strony na uznanie zasługuje sposób działania aktywnego tempomatu, który połączony jest z systemem utrzymanie auta na pasie ruchu. Można bez wątpienia stwierdzić, że jest on lepiej zestrojony niż u niejednego producenta z dużo dłuższą historią. Tak jak już wspomniałem auto jest dobrze wyciszone i do 120 km/h można rozmawiać praktycznie szeptem.
Ze względu na duży ruch na obwodnicy Berlina nie mogłem przetestować, jak to wygląda przy szybszej jeździe. Zestaw audio został za to przesłuchany nawet na pełen regulator i było to bardzo przyjemne doznanie. Na sam koniec zostawiłem jeszcze jedną uwagę. Według producenta za napęd odpowiadają dwa silniki elektryczne o łącznej mocy 408 KM. Auto wprawdzie waży aż 2.6 tony, ale i tak na mój gust, przy takiej mocy powinno przyspieszać dużo lepiej. Nie wiem, może część tych koni była akurat na wakacjach, ale miałem wrażenie, jakby auto miało maksymalnie 300 KM.
Natomiast nieźle wypada zasięg. Podczas moich jazd samochód zużył około 20 kWh na 100 km, co biorąc pod uwagę, że temperatura była na poziomie paru stopni powyżej zera jest niezłym wynikiem. Szczególnie jak na dużego SUVa o tak dużej masie. Dzięki baterii, która ma pojemność 87.7 kWh, zasięg w takich warunkach wynosi ok. 450 km. To wartość, która jak najbardziej wystarczy nawet na dłuższe trasy. Tym bardziej że producent obiecuje, że ładowanie od 10 do 70 proc. na szybkiej ładowarce potrwa 31 minuty.
A czy zakup takiego auta jest opłacalny pod względem finansowym?
Trzeba przyznać, że producent, kalkulując cenę wziął pod uwagę premię za ryzyko nieznanej marki. Wprowadził na rynek dużego SUVa z mocnym napędem na obie osie, dużą baterią i dobrym wyposażeniem, który w zależności od wersji kosztuje 49 lub 55 tys. euro. Po przeliczeniu na złotówki i uwzględnieniu różnicy w cenie to auto kosztowałoby w Polsce odpowiednio 217 lub 243 tys. zł, czyli byłoby naprawdę rozsądnie wycenione.
Żeby jeszcze obawy klientów przed zakupem samochodu, o którym niewiele wiedzą producent daje naprawdę świetne warunki gwarancji. Oczywiście VinFast rozumie, że klienci muszą się przyzwyczaić do egzotycznej marki i zakłada, że przez jakiś czas sprzedaż na naszym kontynencie będzie przynosiła straty. Cały czas rozwija też swoją gamę modelową.
Pojawił się już wielki i potężny VF9, oraz modele, które mają szansę na większą sprzedaż, czyli mniejsze i tańsze VF6 oraz VF7. Natomiast tym samochodem, który ma będzie bestsellerem jest najmniejszy w gamie VF3. Ten sympatyczny pojazd ma 3.2 metra długości oraz małą baterię, 18 kWh, dającą zasięg około 180-200km zasięgu. Ale mieści przy tym nawet cztery osoby i jest naprawdę tani.
W rodzinnym Wietnamie kosztuje bowiem niecałe 40 tys. zł. Gdyby udało się go sprzedawać w Polsce po niewiele wyższej cenie to dostawcy pizzy i innego jedzenia ustawialiby się w kolejce. Jeśli rzeczywiście auta elektryczne z Chin zostaną w listopadzie obłożone dodatkowymi cłami to samochody VinFast mogą być dla nich ciekawą alternatywą.
Czytaj także: https://natemat.pl/566207,izera-po-chinsku-czyli-geely-galaxy-e5-auto-o-ktore-wszyscy-prosili